gosiaczkowo
HELP!Dosięglo mnie coś strasznego! Jestem na granicy zalamki!
Co noc ustawiam odpowiednią pobudkę, ale za każdym razem obracam się na drugi bok i idę spać dalej. Najczęstszą wymówką jest stwierdzenie że nie pamiętam żebym przed chwilą o czymkolwiek śnil, więc prawdopodobnie nie jestem w fazie REM...
Help....!!!
Co to za drastyczna technika
Daj sobie sugestie ze bedziesz pamietal sny i odpowiednio nastawiaj budzik najlepiej po 4h najwczesniej.
Dzieki wielkie, wczesniej probowalem po 3h dodatkowo, ale jest tym bardziej ciezko.
A technika.. hmm.. WILD. Mowi ci to cos? Zawsze odkladam budzik i ide spac... Nie moge opanowac checi dalszego spania...
To, że nie pamiętasz snów nie znaczy wcale, że nie miałeś fazy REM - po prostu jej nie zapamiętałeś
Bardzo mozliwe, ale zdaje sobie sprawe z bardzo waznego faktu: gdy cos obudzi cie akurat w trakcie snu (tutaj budzik) i go przerwie, to wyrwie cie prosto z niego i powinienes go pamietac bo to tak jakby dzial sie tuz przed chwila.
Myle sie czy mam racje?
Masz racje - sen powinien być zapamiętany tak... żywo...
Jedyne wyjaśnienie to to, że musiałeś nie wziąć poprawki na czas zasypiania gdy nastawiałeś budzik
Zawsze bralem i wbijalem w minutnik 6:30 h, ale ostatnio stwierdzilem.ze chce obudzic sie wczesniej - na poczatku fazy REM. Zaczalem wbijac 6h. I od tamtego czasu pojawil sie problem. Musze wrocic do dawnego trybu.
Dzieki za pomoc!
W takim razie po prostu budzisz się w czasie x-y, gdzie x to czas początku fazy REM, a y to czas zasypiania. Pomysł powrotu do starego trybu jest jak najbardziej trafiony
dnia Wto 16:24, 10 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Przekonamy się dzisiaj w nocy.
.....
Rzeczywiście, tutaj to ladnie widać. Dzięki wielkie.
Na moim blogu dałem dokładnie taki sam wykres snu przy wpisie o fazach snu
@jazu, a co z techniką, którą obiecaleś mi opisać na blogu? I jak twoje eksperymenty? Odpowiesz mi wreszcie, bo sie nie moge doprosić
Która to była technika? Co do eksperymentów - potrzebuję jeszcze jednego testera do afirmacji niewerbalnych...
Po moim drugim WILDzie napisales ze wykorzystalem nieświadomie jakąś tam technikę którą opiszesz na blogu. I nic nie ma.. Mialeś robić eksperyment z OOBE, rozmyślileś się?
Co do eksperymentu - wcale nie jest tak łatwo znaleźć kogoś z WILD'em 100% .
Ta technika była związana z mruganiem?
Fragmenty tego co mi się przydarzylo:
"Mam dziwny odruch - gdy skupiam się na zasypianiu to gdy już troszkę odpłynę potrafię po jakimś czasie odzyskać świadomość, choć nie jest to wybudzenie. Z reguły w takich sytuacjach stopniowo proces zasypiania się cofa i wracam do punktu wyjścia (mrowienie powoli zanika, biały obraz znów staje się czarny). I tak było też dzisiaj, kilka razy, aż przy którymś takim razie... spostrzegam.. że...?! że widzę swoje ręce!
(...)
Muszę przyznać że to odzyskiwanie świadomości co jakiś czas nie jest moim celowym działaniem, jest raczej mimowolne. To raczej taka sytuacja gdy tracę kontrolę i odpływam.. Po chwili jednak się niejako na tym przyłapuje: "O! Odpływasz!" i świadomość znów wraca, a wtedy jestem już z reguły parę kroków dalej w stronę snu. Dzisiaj się to powtarzało aż do skutku."
Oraz Twoja odpowiedź:
"Gratulacje !
Skorzystałeś nieświadomie z techniki wielokrotnego przysypiania (opiszę ją niedługo na moim blogu)."
Aaa, TA technika... Dzięki za przypomnienie!
@jazu! @Mirrina!
Zadzialalo. Powróciwszy do poprzedniego trybu znów trafilem na fazę REM i świeżo pamiętalem sceny ze snu z którego się wybudzilem.
Niestety - chyba zbyt dlugo się rozbudzalem, bo bylem tak trzezwy, że myśli nie chcialy nawet trochę odplynąć. Prawdę mówiąc wlaśnie tego chcialem - żeby moje myśli lekko odplynęly, abym mógl szybciej zbliżyć się do snu.
Mimo wszystko zacząl lapać mnie paraliż i bylem zauważalnie bliżej wejścia w sen niż ostatnim razem - widzialem każdą rzecz którą sobie wyobrazilem dużo wyraźniej niż zazwyczaj, chociaż nie w pelni. Niewiele brakowalo, ale niestety źle się ulożylem i zaczęlo boleć mnie ucho - tak nieznośnie, że w końcu zaczęlo mnie to wybudzać nawet z paralizu (jesli takowy byl, aczkolwiek przestalem czuć cialo, stalo się ciężkie jak beton, a potem zawislem w próżni .
Na dodatek w pewnym momencie (nie mam pojęcia z jakiego powodu - może to byl tylko hipnagog?) zaczęlo mnie boleć oko! Myślalem że mnie szlag trafi, wszystkie te niewygody sprawialy że umysl co jakiś czas się wybudzal, w końcu uznalem że trwa to za dlugo i zrezygnowalem na dziś. Myślę że jutro lepiej przemyslę ulożenie, a tak przy okazji wywnioskowalem że kotwica bólowa raczej nie za bardzo się dla mnie nadaje.
PS. Przepraszam za brak litery Ł, ale mam swój komputer na gwarancji, a w tym z którego korzystam, starym dziadzie nie funkcjonuje ta oto litera.
Szanowni Państwo...
Mam dla was relację o najdziwniejszym LD jakie miałem okazję przeżyć.
Dzisiejsza noc przyniosła mi najbardziej zryte LD. Było tak beznadziejne że mam ochotę się śmiać, a jednocześnie płakać.
Miałem parę zajęć i położyłem się o drugiej w nocy. Nie mam pojęcia w którym momencie uzyskałem LD, niestety tego już nie pamiętam. Za to pamiętam jak to LD wyglądało (a było to LD, zdecydowanie ). Opis będzie krótki. Wszedłem do snu z pełną świadomością, ale niestety zupełnie bez kontroli nad swoim ciałem. Pamiętam swoje wkurzenie, emocje i wysiłki. Haha, krótko mówiąc dzisiaj walczyłem ze swoją podświadomością! Kiedy już udało mi się dostać do snu, to uwaga.... miałem widok tylko z jednego oka [!] i na dodatek.. pół przymkniętego... Wszystko widziałem w spowolnionym tempie [What?!]. Nie miałem nad tym żadnej kontroli. Ba! nie miałem kontroli nad swoim ciałem. Sytuacja jest komiczna - kiedy byłem w śnie zacząłem próbować przejąć kontrole nad sennym ciałem - wytężałem się żeby zrobić to czego pragnę - w rezultacie moje ciało zachowywało się jak kukła i powoli się przewracało! Haha, śmieję się do rozpuku gdy sobie to przypominam... Pamiętam dokładnie te sceny (teraz bardziej już tylko przebłyski - widok np. lśniącego asfaltu gdy trzaskałem o niego skalpem). Po każdym upadku - budziłem się i ponownie wchodziłem do snu. Z tym samym efektem. Moja podświadomość robiła parę kroków - ja próbowałem odebrać jej [ludzie, jak to żałośnie brzmi] kontrolę nad ciałem i w rezultacie ono wpadało w bezwład i zaczynałem się przewracać. I tak chyba ze 3 razy. Hahaha, komedia!
Przyczyna? Podejrzewam że znam przyczynę dla której do było tak zryte LD. Byłem bardzo zmęczony, i uzyskałem je chyba jeszcze w pierwszym etapie spania, nawet jeśli miałem świadomość, to byłem tak zmęczony/zaspany że ta świadomość nie była jeszcze do końca rozbudzona i trzeźwa (tak samo gdy się obudzimy i przez chwilę nie kontaktujemy), dlatego miałem strasznie słabą kontrolę nad sobą.
Tadaaa! Poznaliście sfixowaną relację mojego LD, takiej chyba jeszcze tutaj nie czytałem. Haha, przełom! ;P
Takie coś się zdarza. Mówi się, że takie "zmulone" sny występują na początku i pod koniec fazy REM, być może to nawet jest rodzaj snu poza REM...
http://www.psajko.fora.pl/problemy-i-pytania,1/paraliz-trwajacy-30min,1293.html
Poczytaj ten temacik - łatwo można dostrzec pewne podobieństwa, np. spowolnione ruchy, niemożność otworzenia oczu do końca...
Dzięki, po przeczytaniu tego wątku poczułem trochę przerażenia. Mam nadzieję, że mnie taki stan nie będzie dopadał tak często jak tą dziewczynę.
To nie śpij do południa, bo mi się też czasem coś takiego zdarzało właśnie jak zbyt długo spałem Czasem też różne ciekawe akcje się zdarzały jak spałem w nietypowych dla mnie porach. Mimo wszystko i tak nie ma się czego bać, myślę, że hike nieco wyolbrzymiła ten problem, zresztą chyba w końcu udało się jej go rozwiązać
dnia Śro 16:45, 18 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Rzadko kiedy śpię do południa. Dziś położyłem się późno spać, to może z tego powodu.
Rozwiązać? W jaki sposób? (W wątku nie znalazłem żeby sobie jakoś poradziła).
Dzięki.
Przestałą się tym przejmować i się tego bać a zwykle wtedy problem tego typu sam się rozwiązuje
Mi się takie akcje zdarzały podczas popołudniowych drzemek i kiedy długo spałem. Być może to dlatego, że to raczej nie są to dla mnie typowe pory snu i mózg nie jest do tego przyzwyczajony, dlatego szaleje i "miesza" coś w fazach snu, być może nie wchodzę wtedy w pełny REM, ale nie wiem, to tylko taka moja skromna teoria.
Coś o tym wiem. Przez jakiś czas gdy uczyłem się w liceum do 01:00 a nadsypiałem to popołudniowymi drzemkami zwykle miałem paraliże. Ale mój brat i mama przechodzili to już wcześniej i od nich wiedziałem że to nic złego - było to zanim jeszcze przeczytałem o LD. Z czasem mój organizm przezwyczaił się do drzemek i to ustąpiło a paraliże mam teraz bardzo rzadko.
21 Sty 2012
Mam kolejną relację, ale nie za dużo tu szaleństwa. Dziś w nocy próbowałem WILDa, niestety jednak godzina leżenia nie przyniosła praktycznie żadnych rezultatów. W końcu otworzyły mi się oczy i było po wszystkim. Położyłem się do normalnego snu.
I nagle... dzieje się coś ciekawego. Pamiętam swoje myśli w jakimś śnie: "A weź sprawdź czy to sen, a jeśli?" - i moment gdy robiłem RT nabierając powietrza do płuc. Byłem w takim szoku i niedowierzaniu, że nabierałem powietrza parę razy dla sprawdzenia - przypominam sobie swoje emocje kompletnego zaskoczenia - że to nie jest rzeczywistość []. Co ciekawe - już od dawna nie robię RT. Tym razem chyba miałem szczęście. Pomieszczenie w którym się znalazłem było trochę zmienioną formą mojego mieszkania. Podszedłem do stołu żeby zapobiec nadmiernemu przyrostowi emocji - i zacząłem się wpatrywać w jego fakturę (mmm... cóż za faktura - te wszystkie idealnie odwzorowane pory na moim stole ), przyglądałem się im tak chwilę, gdy...........
...
straciłem świadomość. Urywa mi się film i nie pamiętam nic dalej. Obudziłem się ze zwykłego snu. Dlaczego? Pamiętam że nie ogarnęła mnie nadmierna euforia - to było raczej zadowolenie. Chciałbym dłużej utrzymać się we śnie. Szkoda, mam nadzieję że dzisiaj będą lepsze rezultaty. Trzymajcie kciuki za króla dżungli.
26 Sty 2012
Dzisiaj kolejna mini przygoda. Generalnie zauważam tendencję postępową - pomimo tego, że LD było krótkie, to jednak już dużo dłuższe. WILD ostatnio wciąż mi nie wychodzą, pomimo treningów. LD doświadczam z reguły gdy się wkurzę i położę dalej spać (może to pozostanie moją osobistą metodą/techniką LD?). Dzisiaj znów miałem kilka zmulonych LD jak jakiś czas temu - taki pół-paraliż - nie mogłem się za bardzo ruszać, wszelki ruch kosztował mnie mnóstwo wysiłku. Pojawiła się "zmora nocna", która w moim wypadku nie miała za krzty wrogości do mnie. Była to moja ukochana która się do mnie miliła . W końcu uzyskałem kontrolę nad swoim ciałem. Wszedłem do łazienki żeby zobaczyć się w lustrze (nie widzę w tym sensu, ale klarowność była niska, więc się cieszyłem że w ogóle się udało). Miałem na głowie ręcznik i za każdym razem gdy go zdjąłem miałem na niej kolejny. Dopiero za trzecim razem udało mi się odsłonić mokre włosy. Chwilę tańczyłem z radości przed lustrem. Potem przyglądałem się sobie - odbicie nie zawsze robiło to co ja. Ogólnie cały czas się śmiałem, a odbicie było poważne. To mnie tym bardziej bawiło. W końcu odbicie też się uśmiechnęło, tylko tak bez emocji, i niewyraźnie. Wyglądało tak komediowo, że śmiałem się jeszcze bardziej. I tu sen się zakończył, niestety.
Co prawda dziś nie było żadnej rewelacji, ale jest pewien postęp, i zauważam niektóre prawidłowości - nawet jeśli nie udaje mi się WILD to sam uświadamiam się gdy się potem położę spać. A to dobry znak - nawet nie muszę robić RT .
Zachęcam do komentowania moich postępów. Chętnie dowiem się co o tym myślicie i skorzystam z waszych rad.
ja miałem coś takiego że jak odzyskałem świadomość w snie to jakość była db. tylko kontrola do dupy traciłem sen odrazu ale si nie ekscytowałem to nie wiem czemu i sie obudziłem mam jeszcze takie pier.olniete sny czasem że biegnę i sie patrze nie przed siebie ale na ziemie jak zombie jakieś i tracę energie tracąc tym samym sen zna ktoś przyczynę
dodam że 1x jak mialem LD i mi 3 paluchy wyebało potarłem rekami i wrociły bo czuć było je a wczoraj też pocierałem ale sen sie zkończył a ja tak jak bym tam zemdlał w LD i pobudka
Jak widzisz, początkujący (podejrzewam że ty też do nich należysz) tak niestety mają. Pierwsze LD są krótkie i mało wyraziste. Potrzebujemy trochę czasu, żeby dojść do wprawy. Nie trać motywacji, miej w pamięci że niedługo to się zmieni na lepsze. Z każdym następnym miesiącem twoje LD będą dłuższe i klarowniejsze - to np. widać u mnie. A co do zmulonych snów w których nie ma się kontroli - ja ostatnio też tego doświadczam. Ale się tym nie przejmuję - wiem że z czasem ustąpi - a i nawet takie kiepskie LD dają dużo satysfakcji.
Re-Re-Revolution Comes Again!
28 Sty 2012 - Nareszcie!
Nareszcie doświadczyłem tego o co walczyłem od początku. Masakrycznie długi, prawdziwy LD. Wszystkie które do tej pory miałem nie przekraczały paru minut. Dzisiaj miałem co najmniej 30 minut zabawy.
Wydaje się, że mam nową, indywidualną technikę bo odkąd zacząłem WILDować sprawdza się zawsze ten sam scenariusz zdarzeń. Podchodzę do WILD ale niestety świadomie nie jestem w stanie osiągnąć nawet hipnagogów czy paraliżu (jedynie wstęp do niego, kiedy zaczyna mnie unosić), bo wszystko znów się cofa. Zaletą tego jest jednak to że pomimo tego, że mój umysł jest senny, i zasypia, ja dosyć mocno rozbudzam swoją świadomość, tak że już zupełnie trzeźwo myślę.
W końcu męczy mnie WILD i kładę się spać normalnie. Mam jednak tak rozbudzoną świadomość, a umysł tak zmęczony że zaraz gdy tylko normalnie zasnę - uświadamiam się automatycznie (bez jakichkolwiek RT). Dzisiaj stało się to po raz 4.
Jedyne minusy dzisiejszego LD poza jego długością, to to, że nie był zbyt klarowny (nie potrafiłem odpowiednio wyostrzyć obrazu a i świadomość czasami gdzieś uciekała/słabła - przez co nie przez cały czas myślałem zupełnie trzeźwo), oraz to że ukłonił się brak prowadzenia dziennika snów - zapamiętałem tylko małą część (40/50%) snu.
Uświadomiłem się stojąc na ulicy w moim mieście. Żeby opanować emocje i ustabilizować sen patrzyłem na swoje dłonie a potem na swoje nogi (miałem jakieś workowate jeansy - haha, nie noszę takich ). Generalnie bardzo panikowałem, bo ostatnio było to moim celem, żeby sny były dłuższe. I udało się - sen się nie przerwał. Stanąłem i patrząc na niebo stwierdziłem - 'zmienię dzień na noc'. Machnąłem ręką po niebie (podobnie jak to wygląda gdy przesuwamy palcem po ekranie telefonu dotykowego żeby zmieniać pulpity) i niebie przesunęło się tak jakbym obrócił kulę ziemską względem nieba tak, że z lewej strony było już ciemno a z prawej była poświata zachodzącego słońca (pomyślałem: 'niesssamowite!'), machnąłem ręką jeszcze raz - i niebo stało się zupełnie ciemne, było widać tylko oświecone lampami miejskimi nisko zawieszone łaciate chmury. Efekt? - fenomenalny. I tutaj niestety.... pierwsza luka w mojej pamięci. Nie wiem co robiłem dalej (może urwała mi się świadomość? ale szczerze w to wątpię, pamiętam jeden ważny fakt, że cały czas miałem świadomość).
Potem pamiętam kolejno tylko parusekundowe, niewyraźne urywki z momentów gdy latałem (udało mi się wzlecieć ponad poziom chmur, myślałem że eksploduję z adrenaliny - widok wbija w fotel). Potem pamiętam moment gdy szalałem po mieście - siłą woli rozsadzałem ściany budynków. Kiedy trafiłem do wnętrza jednego z mieszkań - zastałem starsze małżeństwo siedzące przy lekturze. Starszy Pan powiedział do swojej "żony": 'kochanie, no zobacz co też ten Pan robi, jakie to niegrzeczne' - haha, coś w tym stylu. Następnie wycelowałem ręką na ścianę - rozsadziłem ją w proch i wyleciałem z budynku (tutaj kolejna luka w pamięci).
Ostatnią sceną którą pamiętam jest pokój w mieszkaniu mojego brata. Komputer był włączony więc usiadłem, żeby zobaczyć co da się na tym zdziałać. Postanowiłem stworzyć na dysku plik filmowy z zawartością Incepcji (tak to określam, bo o to dokładnie mi chodziło). Więc zacząłem wysilać swoją wolę żeby na pulpicie pojawił się plik o owym tytule. I tu przeżyłem czarną komedię z moim umysłem. Próbowałem chyba z 8 razy. Zanim plik nazywał się tak jak należy pojawiały się wciąż nietrafione wersje w stylu: Icykcja, Inpucja, Incykta, Incypacja itd - miałem niesamowity ubaw. W końcu się udało. Odpalam plik a tam.... wizualny horror jakiego w życiu nawet na oczy nie widziałem. Nie mam pojęcia skąd taka twórczość w moim umyśle, ale to co tam zobaczyłem tak mnie przeraziło że ciężko to opisać. Traumatyczne obrazy których nawet nie chcę tu opisywać. Chciałem wyłączyć film - ale jak to oczywiście w snach bywa - nie chciał się wyłączyć. W końcu jego treść zaczęła wychodzić z monitora do mieszkania. Skupiłem siły żeby zacząć walczyć z pojawiającymi się istotami - próbowałem ciskać jakimiś ognistymi kulami - ale z emocji sen się zupełnie rozpadł.
Ostatnia scena to widok mojego pokoju gdy otwieram oczy w swoim łóżku. Pobudka.
Udało się - opracowałem technikę dzięki WILD, która umożliwia mi osiągnięcie LD. Ponadto chyba nauczyłem się opanowywać emocje i sen był długi. Ale nowym problemem który się wyłonił stała się pamięć snów. Nigdy nie sądziłem że będę zapominał LD (zawsze ładnie je pamiętałem). Mam nad czym pracować. No i klarowność - to też to nad czym będę pracował.
Gratuluję. Oby tak dalej.
Wielkie dzięki. Bardzo mnie to zmobilizowało. Dziś spróbuję znowu.
No to... gratuluję! Każdy mówiący "niedasię ((" powinien przeczytać cały ten temat
Zapraszam tutaj wszystkich! Cenię komentarze i wypowiedzi każdego z was. To dzięki waszej pomocy i wypowiedziom do czegoś udało mi się dojść. Jeszcze raz dziękuję.
Myślę że bez naszej pomocy i tak byś sobie świetnie poradził.
Myślę, że zajęłoby mi to ze 2/3 razy więcej czasu.