gosiaczkowo
24.07.2013Sen #1: Jestem na lekcji zastępczej. Koniec lekcji, idę do mojej klasy, i mówię im że jutro koniec roku szkolnego.
dnia Wto 14:32, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
Postanowiłem zrobić przerwę od LD, ponieważ mój królik odszedł (nie ma go, mógł go zjeść lis lub kto go porwał ). Ale jakoś coś mi LD samo przyszło.
26.07.2013
Sen #1: Jestem w samochodzie. Jadę do Krynicy Morskiej na plażę. Robię TR, powiódł się. Chcę wysiąść z auta, ale nie mogę. Sen był niestabilny. Chciałem zrobić tsunami, ale jakoś mało wyszło. Coś ojciec do mnie mówi, patrzę, a tsunami mnie zabija .
FA #1: Robię ERWILD podczas FA i potem budzę się w swoim łóżku.
27.07.2013
Sen #1: Jadę na kłodzie, która jest na rzece. Przeprowadzam oposy na druga stronę lasu. Najlepsze było to, że byłem bobrem.
Sen #2: Robię RT w łóżku, odzyskuje świadomość i mnie wywala bo koniec snu.
Sen #3: Tak samo jak wyżej, tylko w szkole.
Sen #4: Jestem na lekcji mojego ulubionego pana. (Powiem tylko, że zachowuje się jakby miał nierówno pod sufitem lub rozdwojenie jaźni, ale mówi że ma coś z półkula mózgu). Jest muzyka. Mówi do mnie i do kolegów z klasy, że mam śpiewać. Idę i przeprowadzamy dialog. Zajebisty on był. Na końcu powiedział że mam zagrać zbawiciela. Ja nie umiałem . On mówi że zagram go na konkursie aktorskim . Idę do ławki i idę spać . Po 20 minutach przychodzi Michał i mówi że zająłem mu miejsce. Beyer na to że ma se znaleźć inne miejsce bo ją tu śpię . Śniło mi się że gram mistyka-zbawiciela. Wyglądałem jak Maryja.
Sen #5: Mówię koledze że ją przed chwilą spałem. Powiedział mi że mam zrobić ERWILD. Robię i się budzę. Z zezem na oczach.
dnia Wto 14:37, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
WBTB + SSILD (1 cykl)
30.07.2013
Sen #1: Jestem w sali informatycznej. Siedzę i gram w coś. Potem wstaję i idę pod ścianę. Tam gadam z koleżanką:
Ona: Będzie impreza.
Ja: Yhy.
Ona: I co u cb.
Ja: A nic. Ty patrz, ławki zniknęły. Zaraz zaraz, to jest sen.
Robię RT. Potem mam LD. Widzę ławkę która się obraca. I ona leci w moją stronę. Ja robię RT, ale budzę się oddychając nosem.
Sen #2: Czekam na autobus, on przejeżdża dalej niż powinien (to się teleportuję), wchodzę do niego, kierowca zamyka drzwi mimo tego iż czeka dużo ludzi. Jedziemy na wycieczkę. Koledzy oglądają widoki wraz ze mną.
dnia Wto 14:41, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
02.08.2013
Sen #1: Mama wygniatała mi kleszcza, który był biały
dnia Wto 14:41, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
jezu... O_O
Ustawiam Alfa Budzik, [który nie zadziałał]
03.08.2013
Sen #1: Jestem sobie na jarmarku. Idę, pełno badziewi. Tata z kimś (chyba mój brat, którego nie mam ) opiera się o zielony samochód, z otwartym bagażnikiem, który wolno jedzie. Oni się opierali o ten bagażnik. Oni "jadą" prosto, ja skręcam w lewo. Tak mówię do mamy, że cyganie, którzy pochodzą z Rumunii (tak naprawdę z Indii ) tu są. Wszyscy się na mnie gapią. Idziemy dalej. Jeden facet mówi czy chcę spróbować mięsa psa :O. Ja że nie. Idę dalej. Tam gościu obdzierał psa ze skóry (fioletowa była z dołu). Potem leżały tam martwe psy a jeszcze dalej szkielety.
Sen #2: Siedzę na lekcji mego ulubionego pana. Każe on mi iść do "kawiarki" po jego kawę (mało cukru bez mleka). Wychodzę z klasy a tu połączenie gimnazjum z podstawówką. Idę do woźnej, ona mówi że mam iść do drugiej. Ona mówi że mam iść do "koniary" xD. Nie wiem kto to więc idę do pana powiedzieć że nie znalazłem. On każe mi zrobić tą kawę, przy czym wykonał fajny gest. Podchodzę do stolika a tam kawa . Wącham nosem czy jest cukier, dobra jest. Podchodzę do pana. On mówi żebym wyrzucił tą herbatę (!?) bo ma cytrynę. Wyrzuciłem i poszedłem spać. (sen we śnie)
dnia Wto 14:43, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
04.08.2013
Sen #29
Ślimaczek
Jestem na wycieczce poświęconej latarniom morskim. Facet gada, dzieci biegają a mnie boli lewy sutek. Patrzę pod koszulę, a tu sutek jest rozerwany :O. Co gorsze, tam był ślimak :O. Biegnę do mamy by mi go wyjęła. Podchodzę do niej, ślimak znikł i sen się skończył.
05.08.2013
Sen #1: Jestem w jakiejś willi, która jest moją własnością. Idę do kuchni napić się czegoś. Patrzę a tu 20 pustych butelek po "Sprajcie" i "Kokakoli". Idę z jedną butelką do taty.
Ja: Ta zniewaga krwi wymaga!!
Tata: Nie obrażaj mnie, pewnie sam to wychlałeś.
Ja: Idę do mamy!
Poszedłem. Wychodzę na dwór, wołam mamę...
dnia Wto 14:45, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Od jutra zmiana zapisów snów
Tutaj przykład snu zmyślonego
W nawiasach są zmiany
Cytat: 14.32.1354
Sen #1324 - Tytuł (brak oznaczeń LD, CD, OoBE, zero kolorków)
Idę sobie do szkoły. Widzę na jej dachu krowę. Robię TR. Odzyskuje świadomość. (pogrubienie oznacza coś ważnego)
///Notka z 1 kwietnia 2014 - ten zapis już nie jest przeze mnie stosowany...
//skoro już notkę daję, to wszystkie poprzednie sny są... trochę na odwal napisane,
/starałem się poprawić co nieco, ale nie wyszło :/
dnia Wto 14:46, 01 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
A krowa nie jest ważna ? Wydaję mi się że jest ważniejsza od szkoły : |
Przykład to jest:p
>>Dziennik Snów V.2<<
#[Liczba] - Numer snu w dany dzień
pogrubienie - słowa kluczowe.
(nawias) - mój komentarz
06.08.2013
Marzenie Senne #1
Jestem w (swoim ) domu. Idę do pokoju rodziców usiąść na sofie. Podchodzi do mnie mama i mówi: "Idź wyłącz telewizor i komputer z kontaktu bo tata RAM'u w laptopie będzie dokładał." Poszedłem, odłączyłem (zwyciężyłem ). Patrzę na komputer, ale on był na suficie (). Brakowało obok klapy. Widziałem pamięć, która miała długość 1 metra. Obok było wolne gniazdo. Sen się skończył.
.
.
.
.
Budzi mnie budzik. Robię WBTB, a potem WILD. Nie udało mi się ponieważ moje usta "były za bardzo otworzone".
dnia Wto 8:21, 06 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
07.08.2013
Marzenie Senne #1
Jestem na I-Senowym czacie. Rozmawiam z CosmicKid. Powiedział mi że ktoś ukradł na inne forum technikę napisaną przez niego. Wchodzę w jego temat. Opis techniki ma 3 akapity. Nie czytałem tylko patrzałem odrazu na podpis jakiegoś admina. Ten podpis wyglądał tak:
|
|DC// Ukradłem technikę na inne forum
|
Ciekawe kim jest ten DC (skrót oznacza senną postać )
.
.
Budzę się na WBTB, ale nic nie wychodzi bo mi się nie chciało CDILD'a robić .
08.08.2013
Marzenie Senne #1
Jestem na i-Sen. Pisze sam ze sobą na czacie .
.
Budzę się spontanicznie i się hipnotyzuje (afirmuje bo nie osiagnąłem transu)
Marzenie Senne #2
Idę do szkoły, bo zaczyna się rok szkolny. Jestem w szkole. Lutek podchodzi do mnie i pyta się czy mam jego buty i książkę. Ja odpowiadam że nie mam. Idę na długiej przerwie do domciu. Pakuje buty, książkę do niebieskiego, małego plecaka. Podchodzi tata i mówi że mam się pospieszyć bo za chwile lekcja. Koniec snu
Nowy dziennik (V.3) już w krótce.
dnia Czw 15:27, 15 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Dziennik V3, bez żadnych formatowań, tylko czysty dziennik.
Idę spać o 21:37
.
.
Mam sen, leżę na łóżku (tak z 10 min) i patrzę w drzwi, tam wychodzi tata z jakąś prostytutką o.O. Potem wychodzi mama. I sen się tu kończy.
.
.
Budzę. Nic a nic. Patrzę w drzwi a tu wchodzi tata, mówię do niego:"Co tu robisz?"
A on na to że: "Chce mi przestawić nową koleżankę." Okazuje się że to ta dz***a o.O. Krzyczę na cały regulator, nawet ja nie mogę tego słuchać, świat zaczął się walić, destabilizacja totalna. Wszystko było tak niestabilne...
.
.
.
Budzę się, robię RT i okazuje się że wstałem. Przedtem "miałem FA".
.
Robię WILD który się nie udal.
W poprzednich dniach nic ciekawego, ale dzisiaj .
Idę spać.
.
.
Chodzę po lesie. Robię test rzeczywistości, wyszedł negatywny. Wziąłem powietrze nosem bez zatykania, dzięki czemu dowiedziałem się że mam katar, ale katar jest oznaką ze jesteśmy we śnie (o.O). Więc świadomość we śnie odzyskałem, i zacząłem chodzić po lesie, aby mnie nie wywaliło. Ale faza REM mi się skończyła :/
.
.
.
Robię ERWILD i hipnagogi, ale LD nie było
Też chciałbym mieć LD w lesie...
Mógłbym jeść nawet niejadalne okazy grzybów ^^ I to na surowo! I bez obierania! I razem z grzybnią!
Nawet grzybki z Mario
Właśnie... Wreszcie można by się przekonać jak naprawdę smakują ^^ Mario nawet nigdy nie skomentował czy dobre, niedobre, a może przesolone... Zachowując tą tajemnicę wyłącznie dla siebie, na pewno świadomie wywołując irytację graczy dla których zagadka smaku grzybów nie została rozwikłana. Nawet po ukończeniu całej gry
Juz w poniedzialek zaczynam od nowa pisac dziennik
Moja pamiec ulegla znacznemu pogorszeniu co nie sprzyja ld
Sny bede zapisywal po szkole, w celu zwiekszenia pamieci (bede dluzej pamietal po brzebiudzeniu :p)
dnia Śro 18:32, 25 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zapisuj sny na nudnych lekcjach
Wolę po szkole
Jednak piszę od dziś
Tak jak V3 w wersji V3
Idę spać
.
.
Jestem w Metinie (grałem chyba z 5 lat temu), mam widok z półgóry i jestem ninja . Znajduję się gdzieś w górach, posiadam w lewej ręce łuk. Zaczynam strzelać w Tigrę (pamiętam jeszcze nazwy ). Zabiła mnie . Odżywam. Widzę Berę więc też w nią strzelam.. Jedną strzałą zabierałem 25% życia. Zabiłem w końcu ją. Nabiłem 15 lvl. Z radości wyszczeliłem w jakiegoś Surę z 86 lvl, który miał bojowego konia :>. Uciekam przed nim.. Próbuje on mnie trafić jakąś czarną kulą (ciemna materia czy cuś). Jednak we mnie nie trafiła, lecz w kamień Metin. Nagle kamień zaczął tworzyć rózne tygrysy i niedźwiedzie. Ja podchodzę do kamienia... On zmienił się w czarną dziurę, która wessała wszystko z razem moim snem .
.
.
Mama mnie budzi.
dnia Czw 14:07, 26 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
też chciałbym mieć takie sny...
@Up Chyba nie .
.
.
Jestem w pokoju i mama każe mi posprzątać w pokoju. Idę sprzątać. Szafa stała na wprost drzwi (jest obok ). Podchodzę do niej, i ściągam z niej duży czubek od wielkiej wieży Eiffla. Otwieram ją, a tam mniejsza złota. Oglądam ją dokładnie.
.
.
Koniec
Dziś 3 sny pamiętam \o/
.
.
Przebywam na moim podwórku. Jest noc. Idę sobie do ogródka. Tam znajduję 4 ryjówki. Biorę je i wkładam do koszyka. Potem wkładam koszyk w jakiś dół, o głębokości 0,5m. Przysypuję potem kosz ziemią. Następnie przez 10 minut patrzę jak ryjówki próbują się wydostać. Zobaczyłem 4 małe dziurki, a tam 4 małe ryjki. Gdy wszystkie ryjówki się wydostały sen się kończył.
.
.
Jestem w świecie GTA zmixowanym z Garry's Mod, na mapie z Max Payne 2. Jest noc Wchodzę do jakiegoś domu, a tam gościu. Sprzedaje mi samonaprowadzające granaty, które wybuchają po tym jak naciśniemy "laserowy długopis". Daje mi kilka. Następnie wychodzę, i zaczynają mnie gonić mafiozi. Rzucam w nich czterema granatami. Odpalam, i nic . Ale nie do końca, stworzyłem ty samym rzekę :>. Skaczę z klifu, tamci się bali..... Wylądowałem w jakimś bajkowym lesie. Idę naprzód, a tam wioska kosmitów o.O. Wchodzę do jakiegoś namiotu, a tam nadajnik do bazy NSA. Podchodzę do niego, włączam i zaczynam tańczyć taniec erotyczny :O. Podczas tańca popatrzyłem w lusterko, i byłem czterorękim, fioletowym stworem...
Nagle cały świat zniknął...
Potem stałem przed komputerem (pewnie górna historia to była gra, w którą grałem i wyłączyłem). Parzę obok, a mama gra w tą samą grę, tylko była zielona. Była w tym samy namiocie co ja.
.
.
Gadam z kolegami (na żywo ich nie znam xD), którzy siedzą na pickupie Okazało się że robią zdjęcia do Street View. Jeden z nich czyścił aparat, a drugi robił coś z samochodem.
.
.
Budzę się.
dnia Sob 13:25, 28 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
.
.
Znowu w świecie GTA jestem. Tym razem lecę helikopterem. Ląduje na łące. Uciekam teraz do Huntera. Lecę nim i strzelam w wojskowe śmigłowce. Narazie mam 0 gwiazdek, a zestrzelilem około 200. Potem przypadkowo rakieta poleciała w radiowóz, i nagle zyskałem 3 gwiazdki o.O. Z przerażenia chciałem wylądować na dachu budybku, lecz źle to zrobiłem, spadłem z Hunterem na ziemie (z jakiegoś 5 piętra) i wybuchłem... Ale przeżyłem . Uciekłem do domu, po czym sen się skończył.
.
.
.
.
Jestem w swoim pokoju i wybieram się do szkoły. Nagle moja mama dzwoni.. Odbieram. Cała rozmowa była jakaś dziwna, było ledwo słychać mamę, i w tle dzwonki. Treść rozmowy:
Mama: Kam.... umył.... zę<dryń>
Ja:Nie słyszę Cię..
Mama:Mówi.... że.....
Ja:Że co ku**a, nie słyszę
Mama:<Słychać wyraźne dzwonki> To śnieg i dzwonki Św. Mikołaja zakłóciły rozmowę..
Ja:Aaaa..
Mikołaj (nie wiem skąd):Wesołych Świąt ......
.
.
Jestem w bunkrze Adolfa H.. Wykładam jakiś referat cały sen (nie wiem o czym).. Nagle wstaje kilku ludzi. Zamieniają się oni w kosmitów, i zaczynają mnie gonić
.
.
|
Wstałem, rozbudzam się i robi WILD, który nie wyszedł bo mi się nie chciało leżeć na plecach
|
.
.
Jestem w GTA (znowu..).. Idę i kradnę motor. Podjeżdżam pod mój dom, i zabieram mamę. Potem jadę gdzieś przez około 20minut.. Po drodze atakują nas krewetki z "Dystryktu 9" (a propo, fajny film ). Świat jak jechałem był piękny i full HD. Pod koniec snu mama kazała mi skręcić w lewo. Byłem gdzieś na jakimś kanioniowatym terenie. Był zmrok. Skręciłem i zajechałem do białej willi. Gdy hamowałem mama wystrzeliła jak z procy xD, i poleciała na okolo 20km. Jestem przed willą. Przed oknem jest jakiś senator.. Dostałem SMS, że mam go zabić. Przed drzwiamy leżała broń. Bierę ją, i zaczynam strzelać. Zabiłem go \o/, ale nagle przyszła cała banda krewetek (te z Dystryktu 9).. Zaczęły do mnie strzelać. Zabiłem wszystkie oprócz jednej.. Ta była najgorsza... Miała 10k hp . Zużyłem całą amunicję na nią, i nic.. rzuciłem bronią myśląc że go zabiję i nic xD. Biorę bronie od zmarłych krewetek i wystrzeliwuje całe. Potem nimi rzucam w bossa. I nic. Nagle HeadShot i się budzę....
.
.
.
dnia Pon 15:44, 30 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
.
.
Jest piękny dzień, i sen w HD .
Lekcja techniki. Robimy latawce. Pan się pyta czy wszyscy mają papier szary-opakowaniowy. Bo jak coś to ma na sprzedaż. 40zł za 1cm kwadratowy. Ja się z niego śmieję. Sen się kończy.
.
.
@EDIT z 08.11.2013
Już dawno myślałem nad opuszczeniem forum i oneironautyki... I dziś zrozumiałem że naszedł ten czas... Czas, w którym ja odejdę. Doszło w końcu do mnie że nie pasuję do waszej społeczności. Nawet niektórzy zaczynali mnie powoli wnerwiać, a Fallen nawet wkur**ać.. Jego "wielka wiedza" mnie już dobijała... Ale nie o niego tutaj chodzi. Więc tak, opuszczam dzisiaj po cichu świat "waszej" oneironautyki i idę własną ścieżką, wolną od tej całej debilnej teorii itp. Będę nadal zajmować się sprawami onirycznymi, lecz nie w takiej odsłonie jak wy tutaj myślicie...
Z dniem dzisiejszym rezygnuję z pozycji administratora. Zrobiłem to co miałem zrobić, a przynajmniej tak myślę... Opuszczam forum i już raczej nie wrócę...
Nie będę pisać dalej, powiem tylko jedno...
Żegnam.
dnia Sob 15:44, 18 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Hahahahhahahahahahahah. Nalewa, czasem te twoje sny mnie rozwalają xD
a ja myślałem że mam dziwne sny *_*
Z innej beczułki . Co to te "CD" ? Bo jak wpisuje w google to wiadomo co wyskakuje .
CD (conscious dream) - sen świadomy, ale świadomość nie pochodzi od wiedzy że się śni, to stan mistyczny. Jesteśmy świadomi, zachowujemy logiczne myślenie, uważność pomimo tego że nie wiemy że śnimy. Zauważenie abstrakcyjnej rzeczy w tym momencie skutkuje uświadomieniem.
Stan ten można osiągnąć przez medytację, praktykę uważności, ale też przez derealizację.
Obudzenie z takiego snu jest bardzo ciekawe, uświadamiamy sobie jak rzeczywistość jest ulotna, i dziwimy się że to był sen.
EDIT: Terminu "CD" używałem w złym znaczeniu, nie takim jakim rozumiał go autor (Ken Wilber). W uproszczeniu taki stan to sen (niekoniecznie z marzeniami sennymi), w którym doświadcza się głębokiego stanu medytacyjnego, gdzie świadomość przestaje utożsamiać się ze swoim fałszywym umysłem. Zdarza się on tylko bardzo doświadczonym medytującym, którzy doświadczają go na jawie bardzo często od wielu lat.
Mój stan określę "snem uważnym".
dnia Pon 9:01, 05 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
A czo tam... Piszemy dziennik po przerwie
<hr>
<center>Dziennik Oneironauty Nalewy(v.4)</center>
18.01.2014
Idę spać o 22:30
.
.
Sen 1:Wychodzę z mojego domu. Tam czeka na mnie zgraja misiów grizzly. Rzuciły się na mnie pełne miłości i zaczęły się do mnie łasić jak koty. Poszedłem do stodoły po drzewo. Tam czekały na mnie niedźwiedzie brunatne z moim psem. Pies się na mnie rzucił i zaczął lizać, a niedźwiadki poszły do lasu. Tam, one znajdywały inne misie i przyprowadzały pod dom... Poszedłem to powiedzieć mamie. Gdy wróciłem na podwórze, zobaczyłem około 200 różnych gatunków misiów.
.
.
3:00... Budzik-telefon wibruje pod moimi plecami. Wyłączam go i wchodzę od razu na Psajczarnię. Tam rozmawiam z Fallenem. O 3:30 robię WILD. Udał się
.
.
LD 1: Stoję w klasie z wyciągniętymi rękoma w górze, a dłonie me ułożone w "victorię". Wszyscy się na mnie gapią, jak na jakiegoś niedorozwoja z makijażem niczym klaun. Zignorowałem to i pobiegłem w stronę drzwi. Próbowałem je wyważyć pięścią, ale nic z tego... Otworzyłem drzwi tradycyjne. Pobiegłem w stronę ściany. Odbiłem się od niej, jak ten tutaj gościu w nawiasie (http://giftube.pl/pics/268.gif - ten w czerwonym :p). Potem zrobiłem kilka salt, gwiazd itp. po holu "b" mojej szkoły. Było zaje.. fajnie
.
.
Pobudka o 8:14
dnia Sob 16:05, 18 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugiej przerwie postanowiłem wrócić do CDILD : D
22.01.2014
Idę spać o 21.12, ale robię przedtem CDILD : D
.
Sen 1:Jestem w szkolnej świetlicy, w ręku trzymam płytę z grą. Jakaś kobieta (ruda) patrzy na mnie, bo dobrze to wie, że nie dam jej, płyty z ręki... Booooooo... Ja, będę w nią grał. Próbowała włączyć jakąś grę ze świetlicy. Była to identyczna gra, jaką trzymałem w ręku. Na telewizorze pojawiło się menu wyboru postaci. Gra ta była coś a'la Wresling. Menu dość kiczowate było, więc nie będę jego opisywał. Po chwili kobieta nie mogła nic zrobić, gra się zacięła. Z litości oddałem jej swoją (o.O). I dałem także save'a. Ta gra działała idealnie. Grałem potem z nią w nią.
.
Budzę się o 3. Robię CDILD. Potem przeszedłem z CDILD do WILD. Czułem jak zaczynał mnie ogarniać paraliż, ale mój nos zaczął swędzić. Wytrzymałem minutę i potem się podrapałem xD.... a byłem już blisko...
dnia Śro 14:23, 22 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Coś mało ostatnio piszesz.
Nie chce mi się, a poza tym jak nie prowadze dziennika, to mi pamięć snów polepsza się :E... Paradoks
To może znaczyć że prowadzisz ten dziennik ten dziennik na siłę co wywołuje stres, który cię blokuje.
Dziennik v.5
[xD]
Od dziś, zapisuję tylko te ważniejsze sny, które mogą coś znaczyć :p
27.01.2014
(To nie był zwykły sen... To było coś na wzór snu kontroli.)
Pam pam pam. Jestem w szatni na wuefie. Podchodzi do mnie Iwański (będę pisać nazwiska :E), pseudo sceptyk, który bluzga na moje nauki LD (prawda, nie pozwala on na rozwój oneironautyki w szkole, jakiś dialog podejmę, a on już jest obok i głosi herezje). Usiadł obok mnie, i zaczął pieprzyć:
Iw.:Witam.
Ja.:...
Iw.:Chciałbym Cię przeprosić.
Ja.:...
Iw.:Wiem, że zachowywałem się jak dureń, że bluzgałem na twoje LD.
Ja.:..umh....
Iw.:Wiesz co, czy mógłbyś mi opowiedzieć, coś o tym LD?
Ja.:Niby co?
Iw.:No wiesz, co w nim robisz i co to dokładniej jest. Bo wiesz, ja kontroluję sny...
Ja.:Heh, nie wierzę...
Iw.:Uwierz proszę.
Ja.:Mam Ciebie gdzieś, nie uwierzę, już tego nie odwrócisz.
Iw.:Ale ja chcę się zmienić...
Ja.:Już mówiłem, nie zmienisz...
Iw.:Yghrrr (lubię te onomatopeje :D)... Co ty uważasz się za jakiegoś boga? Wiesz, że jesteś jednym wielkim lolowym gimbusem.
* Nalewa wstaje z ławki i rzuca się na Iwańskiego. Bierze go za kołnierz mundurka, ciska nim o ziemie o zaczyna mówić.
*Iwański się śmieje
Ja.:Wiesz co, już przegiąłeś. Znosiłem Twoje szyderstwa na mój temat, że jestem psychiczny, że LD to zło, moje zainteresowania to jakieś dziwactwa, ale wiedz, że przelała się czara. Wiedz, że nie jestem bogiem, nie jestem nikim, ale ty też. Nie potrafisz uznać czyjegoś zdania i zainteresowań. Jesteś jednym wielkim egocentrykiem, którego nie cierpię. Miałeś szczęście z tym ołówkiem...
* Nalewa podnosi głowę Iwańskiego i ciska ją o ziemie.
* Szyderczy uśmiech pojawia się na twarzy Iwańskiego.
...Wiedz, że jeśli bym mógł, wziął bym teraz nóż i użyłbym go do zmasakrowania Ciebie. Ale nie, nie zrobię tego teraz, bo to sen, zaczekam na rzeczywistość...
Koniec
Obudziłem się i nie wierzyłem samemu sobie... Jak takie coś mogłem wyśnić i, że to nie był zwyczajny sen. Nie wiem co o nim myśleć. Przejdę do analizy snu...
Analiza:
Rozmowa ta odbyła, a przynajmniej jej pierwsza część, odbyła się na apelu. Chciał mnie przeprosić itp., a ja nie wybaczę jego błędów nigdy. Niby każdy człowiek na to zasługuje, ale on u mnie wybaczenia nie dostanie (będę się smażyć w piekle :D). Za ten jego egocentryzm. Gdybym mógł, to bym go zabił, ale nie zrobię tego, bo nie zasługuje na śmierć (nikt nie zasługuje) i ja nie chcę mieć problemów. To z ołówkiem to ciekawa sprawa. Chciałem wbić mu zatemperowany ołówek w plecy (lewa łopatka, okolice serca). Jednak nie popatrzyłem jak wziąłem ołówek i trafiłem go gumką... Ostry koniec miałem skierowany do dłoni. A ten koniec ostry, przeciął mi skórę na dłoni... Rana się paprała na matematyce, ale kolega mój miał taśmę lekarską (dzięki Bogu, o ile istnieje :D), a ja chusteczki (3 paczki). Ale przejdźmy do dalszej analizy. Dalsza część snu mogła być moim marzeniem skrytym. Ale ja tego nie zrobię, bo nie jestem aż tak... hmm... odważny. Czy sen karze mi się zmienić i być bardziej odważny, czy odkrył moje marzenie... Tego nie wiem.. A może to i to... Myślę, że najprawdopodobniej, mam się zmienić i przeciwstawić się jego herezjom... Zobaczymy po feriach jak mi pójdzie :D
dnia Śro 17:52, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Myślę, że powinieneś się mu postawić... nikt nie ma prawa do oceniania, nie znając kogoś.
A odłącznie snu, to nieźle dobrane treści, jeśli można to tak nazwać.
Napiszę se sen, bo był fajny, i podobny wrażeniami do poprzedniego.
28.01.2014
Pojechałem do jakiegoś nadmorskiego miasteczka. Niby nic, ale ono było zbudowane całe z mahoniu. Budynki nie miały okien, na na ścianach były kolorowe napisy od kredy. Idę z moją rodziną wzdłuż uliczki. Wokół nas wiele ludzi. Obok mnie Gamoń (włosy na grzybka) dobija się do lodziarni. Nie miała ona okien i drzwi, ale cennik był - wywieszony i wypisany kredą. Poszedłem dalej. Znalazłem bramę, za którą było wejście na plażę. Oddaliłem się od mojej grupy i ją otworzyłem. Moim oczom ukazało się piękne, złociste wybrzeże, Powędrowałem w stronę morza. Nagle, z mojej prawej strony, wyjechał czerwony pickup z przyczepą campingową. Wysiadł z niej blondyn w czarnych, "muszych" okularach i czerwonych majtkach. Ominąłem jego białą przyczepę, na której był fioletowy pasek. Doszedłem w końcu do lazurowego morza. Obok mnie jechał kolejny, tym razem już czarny pickup, ale z tą samą przyczepą. Obejrzałem się. Tam siedział podobny mężczyzna. W oddali, ujrzałem białą willę. Miałem mroczki przed oczami i mnie zamroczyło.
.
*Nalewa nic nie widzi
.
Ktoś mnie popchnął i ściągnął z głowy to coś. Ujrzałem w moim pokoju Patryka, Damiana i drugiego Patryka. Mówili coś o jakiejś próbie(?) i o lekcjach. Wyciągnąłem telefon. Była godzina 15:17. Potem kazali mi gdzieś iść. Zszedłem dwa piętra po schodach i doszedłem do portierni. Tam była p. Pettke, p. Borowik i p. Lucyna z podstawówki. Podszedłem do pani Pettke:
---
Ja:I mamy dzisiaj jakieś zastępstwa?
PP:Która klasa?
Ja:IIa komando a
PP:Czekaj
*Pani wyciąga dziennik i otwiera gdzieś na środku.
PP:Macie jeden wuef i potem jedziecie do domu, bo pan Zenek nie chciał drugiego. Chyba, że chcecie mieć zastępstwo z panem Kim Dzong Unem.
Ja:Nie, nie... Wolimy iść szybciej do domu :p.
PP:Ok.
---
Chciałem wrócić do pokoju swojego. Na schodach spotkałem Agatę T, Huberta i kogoś tam (Klaudia?). Szli do swych cel. Wróciłem do pokoju i złapały mnie kolejne mroczki...
.
.
Byłem na jakiejś polanie. Jakaś kobieta kazała mi pocierać jakieś pudełka, by się odtworzył. W środku tych pudełek były jakieś księgi, biało-niebieska okładka. Znalazłem jedną w tych pudełkach, które miałem smerać...
Analiza:
BRAK. Albo nie. Ktoś mi się włamał do musku, a w tych księgach były najskrytsze informacje o mnie. Wszystko było wielką draką niczym z Incepcji (jeśli ktoś oglądał). Nie no joke. Nie analizuję dzisiejszego snu. :p
dnia Śro 17:52, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
I-Doser działa, 3 sny kontroli miałem i wszystkie sny (6) były w HD . Ale i tak zapiszę jeden, taki "fajny"...
30.01.2014
W szkole jestem (żadna nowość). Stoję pod klasą numer 14. Zostawiam plecak pod grzejnikiem, bo jest zbyt ciężki. Oddalam się od niego, by spojrzeć na aulę (klasa jest na piętrze i przez barierkę ładny jest widok). W tej samej chwili Klaudia zabiera mi ten plecak... Ja sobie z tego nic nie robię (jak zwykle w takim wypadku). Przychodzi pani, wchodzimy do klasy i odzyskuję plecak, i sen się "cofa w czasie"
.
.
Znowu stoję tam gdzie stałem, odkładam plecak, ale tym razem przy nim stoję. Zagadała mnie koleżanka (Martyna[?]), a plecak zniknął... Ktoś go zaniósł po 15. Poprosiłem Damiana by mi go przyniósł. Trochę mu to zajęło, bo szarpał się z jakąś kobietą o ów przedmiot. Ale go wyrwał, przyniósł mi, a z Klaudii wydobyły się glosy irytacji.
.
.
Znowu... Czas się cofnął, ale tym razem nie mam plecaka, bo ma go Klaudia. Trzyma go w dłoniach. Opieram się o barierkę, przywołuję Damiana do siebie i karze mu odebrać mój tornister. Podszedł, wyrwał i go mi przyniósł. Wracam pod drzwi a Klaudia rzekła do mnie: "Czy Ty nie mógłbyś zabrać chodź raz ten plecak samemu?". Zaśmiałem się i sen się skończył...
Analiza:
Wolę pominąć, gdyż... nie powiem :p.
dnia Śro 17:53, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
10.03.2014
Stoję przy łóżku, na wpół świadomy. Obok mnie jest Dominik i Ola (W), którzy mi każą zastanowić się, czy to przypadkiem nie sen. No to robię RT z wciąganiem powietrza. I CUD! Uświadomiłem się w pełni. Rozglądam się po pokoju. Żyrandol był zapalony. Spojrzałem przez okno i był zmierzch. Chciałem przez niego wyskoczyć, nie otwierając go. Skończyło się na tym, że odbiłem się i spadłem na podłogę... Wstałem. Pomyślałem, że wyjdę na dwór poprzez drzwi. Wszedłem do salonu, wzrok mi się popsuł, widziałem jakbym miał wadę 5 w oku (mój kolega ma, a jego okulary jak przymierzysz, to widzisz... Właściwie to nic nie widzisz). Idę do kuchni i tu nagle tracę wzrok, zupełna ciemność. Cofam się do z powrotem do salonu i z powrotem do swojego pokoju, w którym paliło się światło (jeszcze) i nikogo nie było. Popatrzałem przez okno. Zupełna ciemność. Przyjrzałem się bliżej i zobaczyłem swoje odbicie w szybie. Wyglądałem identycznie jak w realu (rzadkość przy lustrach). Spojrzałem na swoje dłonie i muszę powiedzieć, że były identyczne do tych, które mam teraz.
Taka sobie notka:
Dziwna była ta sytuacja ze wzrokiem...
dnia Śro 17:53, 12 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Koloru czerwonego nie używamy w dziennikach, adminie : ]
Już zmieniam :p
Opowiem Wam kilka snów...
19.03.2014
Sen 1: Dzień, jak co dzień. Moje pazury były już mocno zapuszczone, więc postanowiłem je obciąć, ale zrobiłem to coś innego. Wyrwałem z lewej dłoni wszystkie paznokcie i wziąłem do ręki obcinaczki (tak właśnie wyglądają). Zacząłem wydłubywać nimi to, co zostało pod wyrwanymi paznokciami (taka biała substancja). Gdy skończyłem to robić, chciałem poprzyklejać z powrotem moje pazurki. Lecz mi się nie udało... Z frustracji obciąłem swoje palce i przykleiłem dopiero wtedy paznokcie, do pozostałości swojej ręki. Potem moją "dłonią" zrobiłem dziwny gest. Ponownie spojrzałem na rękę. Była piękna i normalna jak nigdy. Ten mój kikut zniknął.
22.03.2014
Sen 1: Jadę z mamą do Carrefoura. Stanęliśmy na parkingu i poszliśmy w stronę sklepu. Gdy już w nim znajdowaliśmy się skierowaliśmy się do działu stolarskiego. Tam, przyglądaliśmy się lalkom dla homoseksualistów... Rozpoczął się dialog z mamą:
-"Chodź, kupię Ci lalkę, którą wszyscy teraz się bawią."
-"No dobrze" - odpowiedziałem ze zniechęceniem.
Po pięciu minutach wybierania, wybrałem jedną, która jak twierdziłem "była przepiękna"...
Po chwili, poszliśmy kupić różowe ubranka do niej.
----
Teraz, dam wam rysunek lalki, niczym z mojego snu (proszę się nie śmiać).
Eee, notatka:
Sny z dnia na dzień stają się coraz dziwniejsze...[/quote]
Hahaa
Ale się uśmiałem, fajne masz sny. Takich dziwnych nawet ja nie mam.
PS.
Fajna lalka
Huh...
Moje sny znów stają się nienormalne!!! Już nie ma takiej codziennej rutyny jak przez ten tydzień...
31.03.2014
Jest piękny, słoneczny dzień. Stoję w środku pewnego wielkiego miasta (podejrzewam, że to było w pobliżu Kościoła Mariackiego w Gdańsku). Obserwuję kiosk "Ruchu" myśląc sobie: "Ciekawe kiedy ten diler skończy obsługiwać tą panią". Pokręciłem się trochę po okolicy. Z kiosku ruchu wyszła blondynka i mężczyzna. Brunet przekazał jej jakąś białą torebkę i poszedł usiąść na ławce. "Hah, mam tego człeka - pomyślałem - teraz pora na to, by kupić od niego oranżadę w proszku [do wciągania przez nos]. Chciałem pójść za mężczyzną, ale się zawahałem. Odsunąłem się lekko od drzewa i poszedłem w przeciwnym kierunku. Jednak, coś mnie korciło by usiąść na ławkę. Obróciłem się i pomaszerowałem... W trakcie mej czynności, obok mężczyzny usiadła brunetka, ładna dosyć (^^). Usiadłem pomiędzy facetem a tą niewiastą.
Nagle, teleportowaliśmy się na plażę. Piasek nie był tak złocisty jak zawsze, lecz tym razem, miał muszelkową barwę. Woda była granatowa, niebo szare. [Ogólnie było czuć post-apokaliptyczny klimat.] Wyostrzyły się moje senne zmysły (do poziomu porównywalnego do średniego LD). Bawiłem się nogą w piasku. Potem moi "towarzysze" wstali z ławki (ona też się teleportowała) i uklęknęli przy mnie. Rozpoczął się dialog:
Kobieta: Witaj, czekaliśmy na Ciebie.
Ja: Jak to?
Mężczyzna: Nie pamiętasz? Zaraz Ci przypomnimy. Proszę
Pokazali mi plany jakiejś maszyny. Jakiegoś cyborga. [Trochę z tych planów coś pamiętam, ale nie potrafiłbym narysować].
Ja: Co to jest?
Kobieta: Heh, to przecież jest plan Twojej przemiany w niańkę. Będziesz się opiekował naszym dzieckiem przez 5-7 lat.
Ja: A szkoła?
Mężczyzna: Zapomnij o niej. Nie będzie Ci już potrzebna. Wraz z połączeniem Ciebie i mechanicznego szkieletu, dostaniesz nowe umiejętności i możliwe będzie ulepszenie Twego mózgowia. Wiesz co, zaczniemy od teraz...
Założyli mi worek na głowę i ogłuszyli... [Od tego momentu, nic nie pamiętam.]
Fajnie jest mieć takie pokręcone sny. XDDD
Dobry sen
]Księżyc: Po nowiu - Oświetlenie: 18% (będę pisał, w ramach eksperymentu)
]Technika: "Miej wy****ne, a będzie Ci dane" (internetowa wersja nic nie robienia :p)
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~22:00 - 5:30 (bez pobudek)
]Data: 02.04.2014
Sen #1: Sen się zaczyna u mnie w pokoju, przy biurku. Wstałem co dopiero z krzesła, gdyż za chwilę miałem iść do szkoły. W drodze do łazienki zastałem kobietę, niższą ode mnie o półtora głowy, włosami ściętymi na wysokości żuchwy i z miłą twarzą. Twierdziła ona, że mieszka ze mną w mym domu (moja własność - rodziców ponoć nie było [już]). Porozmawiałem z nią o tym, po czym udałem się do łazienki.
Sen #2: Jestem już w klasie, dziwnej trochę. Mamy język polski (nie z moją nauczycielką). Siedzę na swoim miejscu, patrząc na kobietę, która rzekomo mieszka w moim domu. Myślę o niej, lecz bez skutecznie. Gdy zadzwonił dzwonek, dopadłem ją na holu. Nie chciała rozmawiać, obraziła się ("Strzeliła focha" - jak to sobie potem powiedziałem) i nie chciała powiedzieć dlaczego....
Notka:
Ten sen ciekawi mnie od samego rana. Niby taki banalny, ale coś w nim musi być...
//Będę starał się codziennie pisać sny.
/i proszę nie pisać krótkich komentarzy jak Fallen :p
dnia Śro 14:30, 02 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
]Księżyc: Świecił mocno przez okno ;-;. Nie był cały, tak zapełniony w... 45%?
]Technika: Jestem chory...
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~22:00 - 6:50 (kilka kilko-sekundowych pobudek)
]Zrzut ekranu ze "Sleep as Android":Kliknij tutaj
]Data: 06.04.2014
Sen #1: Siedzę ze swoją żoną w naszym małym mieszkaniu w bloku (mam żonę, "hehe" ^^). Miała ona kręcone, bujne, rude włosy, przycięte do wysokości ucha, oczy e=2,5cm f=4,5cm, nos mały a usta normalne. Wychodzi ona do pracy. Ja ją śledzić zaczynam... <urywek> Stoję na skrzyżowaniu jakiegoś wielkiego miasta, metropolii wręcz. Na parkingu dostrzegam moją żonę. Wsiada ona do samochody, podobnego do Multipli (powtarzam: podobnego!). Rusza, a ja kradnę dziecku rower i śledzę ją dalej... <urywek> Na zjeździe ma wybranka serca przyspieszyła, pedałowała ona bardzo szybko (jechała rowerem, samochód zniknął). Skręciłem za nią i próbowałem ją dogonić, lecz bez skutku. Chciałem skrócić drogę przez górkę, lecz nie zdołałem, była zbyt stroma (ech... miała kąt nachylenia 30 stopni ;-. Gdy się staczałem z górki dostrzegłem Piotra B. i Sebastiana M., którzy także jechali na rowerach. Dołączyłem do nich i zacząłem rozmawiać. Sebastian przyciął włosy, jak można było zauważyć. Po chwili dołączyła do nas moja rodzina, kuzynka Julia, moja mama, moja ciotka i mój kuzyn oraz mój tato. W oddali zauważyłem swoją żonę. Przyspieszyłem co sił w nogach. Po chwili byliśmy wszyscy na polnej drodze. Na następnym skrzyżowaniu się wywaliłem, a żona odjechała i nie zdołaliśmy już jej dogonić... Gdy się tak wywaliłem, wyjąłem laptopa i otworzyłem w nim "TVP Info", później "Avigo TV". Wyjąłem jeszcze planszę do szachów, lecz nikt nie chciał grać... Więc przełączyłem kanał na "Samoklatkę".
Notka:
Brak
dnia Nie 12:30, 06 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Objaśnij pokrótce ten Zrzut ekranu ze "Sleep as Android", nie ogarniam ruskiego (czemu to jest w ogóle po rusku?!).
dnia Nie 20:18, 06 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
A zapomniałem na polski przestawić aplikacji, od ruskich pobrałem to się po rosyjsku zainstalowało, a że cyrylicę znam, to nie mam po cóż przestawiać, trochę się pouczę :p.
No to tak:
Ten zielony taki wykres z białą kreską u góry to odczyt z akcelerometru telefonu. Jak się trzepiesz na łóżku to zarejestruje to program :p.
Teraz te na dole takie prostokąciki paskowane...
Niebieskie - sen płytki
Zielony - sen głęboki
Żółty - REM
I chyba tyle, resztę widać. Dam teraz "skrin" z dzisiaj, ku Twej uciesze, po polsku.
--------------------------
]Księżyc: Nie patrzyłem, ale chmurno raczej było.
]Technika: Czekam na zdrówko.
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~21:30-5:21
]Zrzut ekranu ze "Sleep as Android": KLIK!
]Data: 06.04.2014
Snów brak... Zapiszę coś starego z dzieciństwa.
Data: Gdy miałem 5 lat...
Chodzę po wsi (w wieku 5 lat!) i jeszcze po Kleszczewie do tego (byłem tam tylko 5 razy bodajże, gdy byłem 5 latkiem). Niebo jest granatowo-złote, nie ma na nim gwiazd. Stoję na skrzyżowaniu niewiadomych ulic (Leśna i Spokojna). W oddali widzę jakiś nieopisywalny kształt. Z ciekawości podchodzę zobaczyć co to. W połowie drogi niebo zrobiło się czarne niczym węgiel, a kształt zdawał się przypominać człowieka, który emitował srebrzystą poświatę. Zbliżyłem się do tego czegoś jakiś metr. To coś się odwróciło. Miało przerażającą twarz, wręcz na sam widok dorosły zwymiotowałby swymi organami. Wyciągnęło w bok swe wielkie łapska, na których były wielkie palce, a na nich półmetrowe szpony, niczym sejmitary. Zaczął mnie gonić z zawrotną prędkością. Lecz, nim do mnie dopadł, moja matka dała mi czas. Rzuciła się na tego potwora. Lecz bezskutecznie. Potwór podrzucił ją i rozciął jej brzuch w locie. Wypadły wnętrzności jej, a ja stanąłem wryty ze strachu. Potwór zaczął jeść wnętrzności mej rodzicielki...
Notka
Pamiętam ten sen aż do dzisiaj... Pamiętam jakby to było wczoraj. Obudziłem się po tym śnie cały zalany potem wołając matkę, a ta nawrzeszczała na mnie, że ją obudziłem, ale potem pocieszyła mnie, że był to tylko sen... No ale cóż... Było, minęło...
dnia Pon 13:22, 07 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Hmm..miły sen
Ten program coś nie najlepiej sobie radzi według mnie.
Albo nie działa przez to, że trzymam telefon pod plecami, gdy zalecają obok głowy (dopiero dzisiaj wyczytałem) xD
Spróbuję dzisiaj pod poduszką położyć telefon, lub obok niej.
dnia Pon 14:02, 07 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
]Technika: Oddech medytacyjny + Metoda Silvy
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~21:27-7:32
]Data: 04.05.2014
Sen #1: Już miałem iść spać, gdy nagle wparował do mojego pokoju ojciec i rzekł:
-Kamil, wiesz, że dzisiaj masz mnie uświadomić. Liczę na Ciebie.
-No dobra, daj mi spać.
I po tej krótkiej wymianie zdań, zasnąłem. Po około 2 minutach byłem już we śnie. Byłem w swoim pokoju, jak zwykle było ciemno. Byłem w pełni świadomy [przynajmniej tak myślałem we śnie, tak na prawdę niczego takiego nie było]. Ropocząłem poszukiwania ojca. Zacząłem w jego pokoju. Był to dobry wybór. Podeszłem do niego, doknąłem i powiedziałem:
-To jest sen, ojcze mój.
On wstał i uradowany... wyciągnął olbrzymi mechaniczny topór zza pleców!y Otworzył gestem ręki jakiś magizny portal, z którego wyszedł jego kolega. Nie widziałem go nigdy na oczy. Miał przy sobie coś dziwnego, tak jakby kusza polączona z hełmem i tarczą. Gościu podszeł do mojej matki, założył jej to coś na glowę i... ta machina odcięła jej łeb. Tata w tym czasie zaciukał siostrę, która szła z łazienki. Gdy Zabili wszystkie osoby w domu, prócz mnie, zaciągneli mnie do pokoju i rozpoczęła sie rozmowa:
-Teraz zabijemy Ciebie.
Przez chwilę przelaciała mi myśl, o sumieniu i LD, o których była mowa na forum [o tutaj]. Zrobiłóem test rzeczywistości, ten z nosem, zwiódł, nie odzyskałem świadomości.
-I co teraz powiesz?
-Będziecie tego żałować - odpowiedziałem.
Po czym rzucili się na mnie, a ja... Ja kopnąłem ich, aż przelecieli cały pokój, a później zażyczyłem sobie pobudki.
Gdy sięobudziłem, poszedłem sikać. W kuchni napotkał mnie tata i spytał się:
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Nie miiałem wyboru...
Notka: Sen sen klarownością dorównywał średniemu LDkowi, lecz nie kontrolowany.
dnia Nie 16:21, 04 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
]Technika: Oddech medytacyjny + Próba niemyślenia przed snem
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~21:27-8:00
]Data: 04.05.2014
Sen #1: Dzień piękny, słońce świeci, a ja z mamą czekam na przystanku autobusowym w Gdańsku (ale to niebył Gdańsk, to inne miasto, miasto z moich snów...). Chcemy jechać na mszę świętą, która odbędzie się w sanktuarium w Trąbkach Wielkich. Specjalnie przyjechaiśmy samochodem z Kleszczewa, by wsiąść do tego autobusu. Przyglądam się budynkom wokół. Co drugi to wieżowiec. Spoglądam w dal. Tam idzie Patryk z Mateuszem. Myślę sobie: "Przecież oni są z Trąbek, po jakiego grzyba jechali aż tutaj." Po chwili przyłączyli się do mnie. Przez chwilkę obejrzałem się, a tam jakaś kobieta (Zira...). Zignorowałem ją. Nagle usłyszałem:
Patryk; Ty też na mszę czekasz?
Ja: Nom.
Mateusz: O. jedzie autobus.
Po chwili przyjechał, lecz to nie był ten. My czekaliśmy wszyscy na 512, a jechał autobus linii 1421. Wysiadł z niego kierowca i skazując za krzaki powiedział, że "nasz autobus będzie na przystanku, który jest tam". Wszyscy poszliśmy za krzaki. Tam były jakieś zwłoki i czlowiek w skafandrze. Zawiadomił nas o skażeniu biologicznym, które spowodowały kartony z kiełbasami, będące na tym przystanku. Wszyscy rychło wrócilli do poprzedniego miejsca i tam czekaliśmy spowrotem...
Sen #2: Rozmawiam na czacie, tam jest kilka, a nawet kilkanaście osób. Okazało się, że Fallen dał nową opcję - przy nowej wiadomości, wyskakiwała krowa na pół monitora. Wszyscy użytkownicy się zrazili i z tego powodu wyszli.
Ten drugi sen. XDDDDDDDD Piękne.
Nawiedzam Cię w snach :p
]Technika: Oddech medytacyjny + Próba niemyślenia przed snem + spontaniczne WBTB
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~20:37-5:22
]Data: 05.05.2014
Przed snem: Coraz dłużej zasypiam świadomie. Dziś znowu udało się dojść do mrówek, ciekawe czy uda się wejść świadomie do snu bez WBTB. Oczywiście, nie liczę na jakieś tam wejścia przed snem. Liczę an te z WBTB, a przed snem jest praktyka.
FA #1: Budzę się w swoim łóżku, jest godzina... Nawet nie wiem, ale jest ciemno. Wstaję z łóżka, biorę laptopa i sprawdzam czy jest WiFi. Było. Wchodzę więc na FB. Tam oczywiście post "Oneironautyków":
Czy znacie tego o to pana?
I pod spodem zdjęcie jakiegoś menela. Patrzę, zdjęcie ma 9 lików i 5 komentarzy. Więc czytam:
Konrad K...:
Ktoś: haha
I zatrzyamłem się przy komentarzu Mateusza, kolegi z klasy:
Mateusz: To jest jakiś pedał ;-;
Wystarczy spójrzyć na jego jaja.
Zszokowałem się. Chciałem mu napisać coś w stylu:
"A Ty niby nie jesteś gejem, patrząc na jaja facetów?
A propos tego, nie rozumiem niektórych ludzi, dlaczego nie tolerują homoseksualistów. Wynika to z ich mózgu, który coś tam ma..."
Lecz... laptop spadł mi z kolan i połamała się bateria. Gdy ją zbierałem, weszła mama i krzyczała...
Notka: Łóżko w tym FA było na starym miejscu, mimo iż mam przestawione od 4 miesięcy. Dziwne... Moja podświadomość (czy co tam) zawsze ukazuje w snach łóżko, jakby tam było, a nie po drugiej stronie pokoju...
FA #2: Budzę się na krześle, a na telewizorze ekran mojego monitora. Otwieram FF, który był zminimalizowany. Najprawdopodobniej robiłem jakiś dokument. Przechodzę na zakładkę z Google Grafiką, skrolluję a tam kobiety, nagie... Sen się tutaj urywa...
Notka ogólna: Reszty snów nie zapisuję, bo to tylko urywki, lecz także z mojego pokoju. Coś dziwny dzisiaj wynik medytacji, WBTB się nie udało, zasnąłem. Tak to jest jak się robi 20 sekundowe rozbudzanie...
Ostatnimi czasy, pracuję dla Ruchu Oneironautycznego nad pewnym projektem, o nazwie "Reportaże ze snów". Gdyby nie mój sen, który zaraz tutaj przytoczę, to by to coś nie powstało. W ramach projektu, staram się inkubować sny, które będą powiązane chodź trochę z tym, co wyśniłem na początku. Teraz możecie przeczytać je:
]Technika: Nie dotyczy
]Inkubacja: Brak
]Godziny snu: ~22:57-5:35
]Data: 18.06.2014
Sen #1: Już minął jakiś czas, odkąd należałem do Ruchu Oneironautycznego. Nadeszła więc chwila, bym się podjął jakiegoś zadania. Napisałem na Facebooku do Mariusza, aby mi coś przydzielił. Zastanowił się, po czym odpisał:
-Drogi Kamilu, mam dla Ciebie następujące zadanie: będziesz musiał przygotować dla mnie materiały, dotyczące prześladowań oneironautów w wiekach XIX i XX. Liczę na Ciebie.
Bez chwili wahania zacząłem szukać w Google jakichś początkowych informacji. Natrafiłem na adres jakiejś kobiety, mieszkającej gdzieś na skraju Polski. Wyłączyłem komputer i pojechałem do niej (lub raczej teleportowałem się). Wszedłem do jej domu, usiadłem przy okrągłym, brązowym, oraz trochę barokowym stole. Chwilę później, przyszła do mnie ładna kobieta, o średnich blond włosach. Miała na imię... W sumie to nie wiem, niedosłyszałem. Wyciągnęła ona jakiś żółty klaster. Otworzyła go i pokazała zdjęcie, w brązowych kolorach. Przedstawiało ono ludzi, trochę przestraszonych, lecz uśmiechniętych, którzy byli w jakimś obozie.
-Wywozili nas do takich specjalnych obozów - zadławionym głosem zaczęła mówić kobieta - gdzie torturowali nas, znakowali i zbierali informacje. Nie tolerowali oni wszelkich form onirycznych, nie można było praktykować jasnych snów czy też projekcji astralnych. Gdy ktoś wywołał taki stan w obozie, natychmiast był zabijani.
-Znakowali, zabijali? - spytałem zdziwiony - Ale jak?
-Znakowali... Zaraz pokarzę ci moją szyję.
Kobiecina wzięła włosy z lewego policzka i zaciągnęła do tyłu. Moim oczom ukazały się blizny, w kształcie liter UW.
-Co to oznaczało? - zadałem kolejne pytanie
-Nie wiem, niestety. Co do zabijania, to w ich obozie było medium, które wyłapywało ludzi, którzy właśnie wiadomo co robili...
-Aaa, rozumiem. A jak stamtąd wyszłaś?
-Koledzy mi pomogli, o ci - pokazała palcem na zdjęciu - niestety, nie żyją, zostali rozstrzelani podczas mojej ucieczki. Wiesz co, masz tutaj mój klaster, na pewno ci się przyda. Są tutaj dokumenty, które wykradłam w czasie, gdy byłam w tym obozie.
Otrzymałem klaster, po czym na podstawie jego napisałem sprawozdanie dla Mariusza. Był naprawdę zachwycony.
]Technika: Nie dotyczy
]Inkubacja: Sen #1 - 18.06.2014
]Godziny snu: ~22:30-7:33
]Data:19.06.2014
Sen #1: Wszyscy byli już gotowi. Ktoś przeciął drut w płocie i wybiegliśmy, we trzech. Był zmierzch, niebo zachwycało swym pomarańczowo-różowym blaskiem. Wiatr lekko muskał po policzkach. Biegliśmy ile sił w nogach. Za nami było słychać alarm. Odwróciłem się. Kilka gości w kaskach biegło za nami z karabinami maszynowymi. W pośpiechu skoczyłem w zboże ostrzegając innych. Kłosy były wielkości dużych dzieci. Przeszliśmy trochę pola kucając, by nas nie zauważyli nasi oprawcy. Po chwili zdjąłem plecak i zajrzałem do niego. W środku był jakiś klaster. Dałem to mojej koleżance. Wstałem i rozejrzałem się wokół. Pościg był coraz bliżej. Nieopodal zauważyłem jakieś ciało. Podszedłem do niego. Obok trupa znalazłem potężny rewolwer siedmiostrzałowy, a obok niego worek. W worku było 13 nabojów, w tym 6 wystrzelonych. Naładowałem tymi niewystrzelonymi broń. Wstałem i zacząłem strzelać w prześladowców. Niestety, po trzecim strzale dostałem kulkę w czoło.
]Technika: Nie dotyczy
]Inkubacja: Sen #1 - 18.06.2014
]Godziny snu: ~21:50-8:27
]Data:20.06.2014
Sen #1: Cała nasza ośmioosobowa grupa stała już za krzakami. Wpatrywaliśmy się w kościół, który był naprzeciwko nas. Po chwili zacząłem uzupełniać swój pamiętnik.
Cytat: 13 październik
W końcu udało nam się zwiać z obozu. Jesteśmy pierwszymi, którym się udało to zrobić zaraz po tej słynnej trójce, nie wiadomo co z nimi. Teraz wraz z grupą, składającą się z 8 osób próbujemy znaleźć schronienie. Mamy przed sobą kościół, okupywany przez...
-Przestań tam skrobać i lepiej nam pomóż... - ktoś do mnie powiedział.
Zamknąłem zeszyt i oddaliłem się od krzaka. Kilka metrów ode mnie szedł żołnierz. Rzuciłem w niego kamieniem. Zaczął biec w moją stronę. Ukryłem się za krzakiem obok. Wyjąłem sztylet i czekałem. Był tuż obok mnie. Rzuciłem się na niego i poderżnąłem gardło. Zabrałem mu broń i ubranie. Po przebraniu się w jego mundur, poszedłem w stronę kościoła. Otworzyłem drzwi, a za nimi ujrzałem 4 ludzi wysokiej rangi, omawiających jakiś plan działania. Chcieli napaść na blok, w którym rzekomo mieli znajdować się oneironauci. Przeraziłem się. Wziąłem broń i rozstrzelałem wszystkich. Później ukryłem się, lecz nikt nie przyszedł. Po chwili wyszedłem z kryjówki i wyszedłem z kościoła. Obok był jakiś budynek, najprawdopodobniej plebania. Poszedłem do niej. Wchodząc do środka Krzyknąłem: "Witajcie towarzysze!". Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Ktoś do mnie przybiegł i rzekł: "Posprzątaj pokój swój, żołnierzu" i w tej samej chwili pokazał palcem na jakieś pomieszczenie. Wszedłem do niego, tam dwa trupy. Księdza i najprawdopodobniej jego gosposi. Opuściłem szybko to pomieszczenia i udałem się do pokoju naprzeciwko. Tam znalazłem kilka sztuk broni ze średniowiecza. Łuki, strzały. miecze, a nawet magiczne różdżki. Na środku wschodniej ściany (a przynajmniej było napisane, że jest wschodnia) była kurtyna. Odsłoniłem ją, po czym ujrzałem kopalnię. Wszedłem do niej i trochę eksplorowałem. Gdy miałem już wychodzić, napadł na mnie... nei wiadomo co. Poczułem tylko, jak krew wypływała z mojej lewej piersi. Przed śmiercią, ujrzałem grot zielone stworzenie, trzymające w prawej ręce łuk...
Sen #2: Przed chwilą rozdzieliłem się z moją przyjaciółką i poszedłem przed siebie. Ja na południe, ona na północ. Po chwili doszedłem do jakiegoś gospodarstwa wiejskiego, gdzie ugościła mnie staruszka. Dała mi miskę ciepłego i naprawdę, ale to naprawdę dobrego gulaszu. W życiu nie jadłem tak dobrej potrawy. A może wynik tego niebiańskiego smaku spowodował chleb i woda w obozie, kto wie. Gdy zjadłem, staruszka kazała mi pójść spać. Poszedłem. Gdy się obudziłem, Jej już nie było. Wstałem i rozejrzałem się po domu. Nic wartościowego nie znalazłem. Pomyślałem, że pora już odejść od tego domu, bo z pewnością będą mnie poszukiwać. Staruszka powiedziała mi, że nieopodal jest sad, gdzie stoi zepsuty samochód. Jeżeli go naprawię, to będzie on mój. Lekko się zdziwiłem. Chciałem zobaczyć ten pojazd, więc czym prędzej poszedłem go szukać. Wspiąłem się na drzewo, wyjąłem z plecaka lornetkę i popatrzyłem na okolicę. Ujrzałem dwie farmy, na jednej jakiś człowiek oglądał telewizję i liczył pieniądze. Chyba poczuł mój wzrok, gdyż popatrzył na mnie i zasłonił okno. Jak on mnie mógł zauważyć na drzewie? Na drugiej farmie był miły dziadzio, który naprawiał jakiegoś pick-upa. Trochę na lewo od gospodarstwa był sad. To pewnie chodziło o ten samochód. Poszedłem w stronę tego starca. Gdy już doszedłem, spytałem się:
-Mogę wziąć ten wóz?
-Ależ oczywiście, ale najpierw znajdź oponę.
Rozejrzałem się wokół i...
-Tutaj leży - krzyknąłem z radością.
Zaniosłem ten gumowy przedmiot staruszkowi, a on przymocował to do samochodu. Po chwili auto było gotowe do jazdy. Lecz... Poczułem nagle silny ból na środku potylicy. Za mną stał facet, który liczył pieniądze. W ręce miał wiatrówkę...
dnia Pią 12:16, 20 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Epickie. Świetna inkubacja. Liczę na dalsze sukcesy w inkubacji
Kolejna próba pisania dziennika
]Technika: Rób leniwego WILD'a kiedy popadnie (nawet DEILD'a jak Ci się uda)
]Inkubacja: Nie chce mi się inkubować
]Godziny snu: ~21:37-8:07 (równe dziesięć i pół godziny!)
]Data: 17.07.2014
Sen #1: Szkoła, początek roku 2014/2015. Mamy geografię z nową panią nauczycielką, panią Ewą, a do tego jest łączenie z klasą IIIc. Siadam obok Artura, nigdzie indziej nie było miejsca. Później przede mną siadają Wojciech i Michał [pragnę zaznaczyć, iż nie było wolnych miejsc]. Biorą moją ławkę i rzucają ją w pobliżu śmietnika.
-K**wa, nie trafiliśmy - krzyknął Michał.
W klasie powstał hałas. Wstałem i wyszedłem z klasy, nie mogąc wytrzymać tego. Akurat gdy zamknąłem drzwi od szkoły, zadzwonił dzwonek. Siadłem na swój rower i pojechałem pod przystanek autobusowy. Tam o mało co nie rozjechałem mojej koleżanki.
Czekam, czekam, czekam. Mojego autobusu ciągle nie ma. Słyszę jakiś głos, że po 6 godzinach lekcyjnych nie ma dowozu do mojej miejscowości, więc wsiadłem ponownie na rower i pojechałem w stronę domu. Moja trasa przypominała po części sinusoidę, taki był ruch na drodze. Gdy byłem przy lewej krawędzi jezdni, za podstawówką, wyjechał żółty garbus. Skręciłem w prawo, by nic się nie stało. Nie udało się, uderzyłem go w bok. Wychodzi z niego puszysty facet, i
-Nazwisko?
-Ja?
Nie wiadomo skąd w tym momencie zjawili się moi koledzy, również na rowerach. Wymienili po kolei swoje nazwiska, dla ochrony danych osobowych ich nie podam.
-Aaaaa, to wy jesteście potomkami znakomitych rodów. Chodziłem z waszymi ojcami do szkoły. Zacni to byli ludzie, no, jedźcie. A z ciebie młodziku - wskazał na mnie palcem - wyciągnę nazwisko ojca i...
Sen 2: -Ja już ten tor przeszkód kiedyś przechodziłem, bez obaw - powiedziałem.
Skłamałem. Podskoczyłem i złapałem się krańca wielgachnej kostki Rubika, w końcu byliśmy w jej muzeum, to tor był zbudowany z samych kostek, no prawie. Koledzy zrobili to co ja. Potem podciągnęliśmy się i dostaliśmy się na górę. Potem wielkim skokiem dostaliśmy się na kładkę. Pod nią, szedł robot. Próbowałem wyłamać jakąś część kładki, ale się nie udało, więc skoczyłem na łeb robota. On buchnął laserami z oczu i podpalił kładkę, na której byli koledzy.
-Mój Boże! - krzyknął któryś z nich.
Wszyscy spadli na robota. Ta mechaniczna bestia, jak się okazało, nie wytrzymała naszego ciężaru i się położyła. My poszliśmy dalej. Naszym oczom ukazał się, można by powiedzieć, szwedzki stół. Było tam pełno chipsów, chrupek, napojów, wszystkiego, co lekarze uważają za niezdrowe przekąski. Wyjąłem z kieszeni czarny worek na śmieci i wkładałem pojedynczo każde ze smakołyków. Gdy stół był pusty, poszedłem dalej. Tam była meta. Wszedłem na nią i okazało się, że jestem mistrzem świata w tym torze. Wyrzuciłem worek za scenę, i się ukłoniłem. Poszedłem za moim workiem. Za kulisami było pełno moich nauczycieli, którzy gratulowali mi, w szczególności pan od techniki. Spytałem go o worek, on nic nie wiedział.
Po chwili znalazłem jakieś tajemne przejście. Gdy do niego wchodziłem, pani Wicedyrektor kazała mi się spieszyć, gdyż "Winda nie będzie czekać". Znalazłem mój worek. Pilnowało go kilka chłystków, którzy zajadali moje chipsy.
-Mogę ten worek?
-Nie!
-A chociaż jednego chipasa?
-Proszę - dali mi chipsa o smaku cebuli
Wziąłem jakąś kostkę, 4x4 i poszedłem ku kulisom. Gdy już tam byłem, zaczęły wznosić się do góry.
Sen 3: Otwieram drzwi, wchodzę. Patrzę w lustro. Moja głowa jest nieludzko wykręcona, lecz tylko w lustrze, na żywo było wszystko dobrze. Wybiegłem z łazienki. Wyjąłem taukę spod bluzki, Zacisnąłem w garści po szedłem znowu do lustra, tym razem z zamkniętymi oczyma. Wystawiłem krzyżyk przed siebie. Próbowałem otworzyć oczy, nie mogłem. Wyszedłem ponownie z łazienki. Oczy same się otworzyły.
Strapiony niepowodzeniem poszedłem do McDonalda. Gdy już tam byłem, zamówiłem osiem Happy Meal-ów. Byłem nieludzko głodny. Nie spodziewałem się, że zostanę tak szybko obsłużony, moje zamówienie zostało zrealizowane w 10 sekund. Otwieram pierwszego Happy Meala, wszystko w porządku. W drugim, trochę mniej frytek, w trzecim, jeszcze mnie. W czwartym już nie było frytek, ba, nawet hamburgera nie było, było samo jabłko. W piątym były same zabawki. W szóstym, był sam lud. W siódmym same szejki, a w ósmym... Pełno frytek! Zjadłem wszystko, po czym zacząłem się bawić zabawkami. Były to same bączki. Rozdałem je okolicznym dzieciom. Bawiliśmy się nimi z dobre 20 minut. Mi został tylko jeden, biały, podobny do szpilki.
Sen 4: -Witamy w domu oneironautów! - zakrzyknął Przemek, jeden z mieszkańców owego domu.
-Czujemy się zaszczyceni - odpowiedziałem.
Przemek, niektórzy mówili na niego Ozzy, przypominał lekko Wampira, był bladziutki i nosił mroczny strój, fryzurę miał równie mroczną. Oprowadzał mnie po wielkim zamku, lecz nie to było przedmiotem mojej uwagi. Była nim blondynka, która szła obok mnie. Po kilku minutach oprowadzania, miałem dość i wyszedłem na podwórze. Tam usiadłem pod murami zamku i myślałem. Z krzaków wyszła ta blondynka, z taboretem i leżakiem. Dała mi taboret i poszła dalej.
-Hej ty - zawołał do mnie jakiś metal
-Co, ja?
-Tak. Co wiesz o tajnym piętrze?
-Eeeemm. Nic. Skąd taka myśl ci przyszła do głowy?
-A no, chcę ci pokazać, to właśnie przejście.
Wstałem i poszedłem za nim. Nie przedstawił się. Doszliśmy do jakichś drzwi, w stylu gotyckim. Otworzyłem je. Tam były schody, lecz... Nie tam gdzie powinny, znaczy się, na odwrót.
(obrazek pomocniczy)
d------------------------------------------------------------------------|
r------------------------------------------------------------------------|
z------------------------------------------------------------------------|
w------------------------------------------------------------------------|
i------------------------------------------------------------------------|
---------------------------------------------------------------------__|
-----------------------------------------------------------------__|
-------------------------------------------------------------__|
---------------------------------------------------------__|
Początek schodów był 20 metrów od nas. Lecz to nam nie przeszkodziło, pod drzwiami byłą drabina. Zeszliśmy po niej i się rozdzieliliśmy, na moje życzenie. Chodziłem tu i ówdzie, otwierałem drzwi. Widać było, że tajemne piętro było pod renowacją. Tu i ówdzie była świeża farba. Przy 20 pokoju, ktoś mnie napadł. Położyłem dwóch ludzi, ale trzeci tak mnie pobił, że ból nie dał mi żyć...
Notatka do snu: Ból przeszedł do reala trochę, ale trochę. Nie był to z zewnątrz bodziec.
dnia Czw 11:21, 17 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
Pierwszy nowy dzień pisania dziennika i zaje... fajne FA, przez które nie pamiętam poprzednich snów.
]Technika: Leniwy WILD.
]Inkubacja: Nie chce mi się inkubować
]Godziny snu: ~21:37-7:57
]Data: 18.07.2014
Sen 1: - No to teraz tak, tutaj przeprowadzimy desant i ich okrążymy - powiedziała kobieta, o bardzo jasnych włosach, tak jak ten napis - oddział bravo natomiast zaatakuje od tej strony.
- No ale czy to się powiedzie? - spytał jakiś głos
- Musi, albo wszyscy zginiemy, chociaż żaden oneironauta nie powinien nam się przeciwstawić.
- Ale...
- Żadnych "ale". Rozejść się, jutro już będzie po sprawie.
Poszedłem w stronę domu z moim kolegą po fachu. Byliśmy szpiegami na usługach oneironautów, którzy, wiadomo co mieli robić. Po chwili byliśmy już u siebie. Powtórzyłem wszystkim zebranym w pomieszczeniu, było ich ze trzydzieści, plan kobiety. Potem wyjąłem plan działki, który był w kartonie pod stołem. Omówiłem atak na posiadłość wroga.
- No to w drogę. Ty - wskazałem na jakiegoś mężczyznę - pobiegniesz ze mną.
Zaczęliśmy biec. W stronę wielkiej willi. Wyważyłem drzwi nogą. Za nimi spotkaliśmy rycerzy, uzbrojonych w siekierki, spodziewali się nas.
- Kryyyyć się! - krzyknąłem, aż tynk odpadł ze ścian.
Zrobiłem skok w bok, i patrzyłem jak siekierki leciały. Złapałem jedną w locie i odrzuciłem. Trafiłem kogoś w napierśnik. Lecz przeżył.
- Skur****ny. - powiedział mój towarzysz, wyjął granat i rzucił w stronę napastników.
I nagle wielkie *Buuuum*. Siekierki w kawałkach, rycerze w takimże też stanie. Wziąłem jedną całą siekierkę, lecz się rozwaliła w mojej dłoni i wbiła drzazgę. Nie bolało. Podniosłem kawałek szkła z szyby, która też była uszkodzona przez eksplozję. Myślałem, że się przyda - nie myliłem się. Otworzyliśmy kolejne drzwi, do stołówki. Tam wstał jakiś koleś. Zamachnąłem ręką, rzuciłem szkłem.
- AAaaaaaaa! - było słychać, że trafiłem.
- A masz w rzyć głupia su**. - triumfalnym głosem odpowiedziałem na ryk.
Pobiegliśmy dalej. Po chwili byliśmy na podwórzu, przed nami stodoła. Tam wcześniej słuchałem planu kobiety. Kilku ludzi z mojego oddziału biegło też w stronę tego budynku, ale z innych stron. Wszyscy wbiegliśmy do środka. Stała tam kobieta, ktoś ją pięściami obłożył na moich oczach. Podszedłem do ktosia i jednym ciosem w kość klinową obaliłem ją. Nie lubię, jak ktoś bije kobiety. Poszkodowaną wyniosłem na dwór. Położyłem się obok niej i zaczęliśmy rozmawiać. Treść rozmowy zachowam dla siebie, ale zdradzę, że było dużo miłości. Po tej rozmowie, ktoś przyniósł nam telewizor i włączyliśmy go. Leciał jakiś teleturniej.
Cytat: In somnio *o* perturbi
et *s* minoni
teltema
- Kto wie jakie słowa zastąpią gwiazdki? Kto wie? - powiedziała prezenterka
- Wiem jakie słowa tam będą. Takie z armachańskiego, nie powiem jakie, bo brzydkie.
"pierdo****" i "su**". To były słowa, które miałem na myśli.
Ktoś zadzwonił na infolinię, powiedział dwa słowa. Te słowa, nie były tymi, o których myślałem.
- To te? - spytała się kobieta, jeszcze leżąca obok.
- Tak - skłamałem.
FA 1: "Ile ja spałem?". Przypomniałem sobie dwa sny. Zaglądam do ekranu telefonu. Patrzę na datę. 27 lipiec, godzina 7:00. "Przespałem aż tyle dni?". Zaglądam do dziennika, tam były klucze snów z każdego dnia, sny w końcu zapisuję na forum. Wchodzę poprzez telefon na forum, wszystkie wpisy są w dzienniku. "Amnezji pewnie doznałem". Wchodzę na czat, opowiadam o wszystkim, że zapomniałem kilku dni. Potem pada moje pytanie:
-Ile dni mnie tutaj nie było?
-Z 7 dni - odpowiedział artysta. W tym momencie zasiała się u mnie nutka niepewności.
-To brzmi mi na jakąś fantastykę - odpowiedział po przeczytaniu moich relacji na czacie fx.
Przyjrzałem się liście na czacie, było osiem osób, w tym kilka nowych.
Teraz FB. Wchodzę, do RO dołączyła nowa osoba, Lena (także oneironautka). Tutaj zasiała się u mnie kolejna nutka niepewności, gdyż ona nie ma tyle odwagi, by przystąpić do takich akcji. Omawiała z Dawidem kolejne jego plakaty. Odłożyłem całą elektronikę. Poszedłem do kuchni. Była godzina 10:00. Wszyscy ubierali się.
-Kamilu, umyj się, za chwilę wyjeżdżamy do kościoła.
-Dobrze, dobrze.
Wracam do pokoju. Tam, patrzę, nie ma mojej szafy.
"To muszą być jakieś jaja, albo sen". W tym momencie łączę wątki. I wiedziałem, że jestem we śnie.
"I wszystko jasne". Tutaj zacząłem się bawić. Włączyłem telewizor. Leciał jakiś film z Piotrem Cyrwusem. Goniła go śmierć. Chciałem się tam przenieść. Cofnąłem się kilka kroków, pobiegłem w stronę ekranu LCD, metr przed tym zatrzymałem się. Pamiętałem, co było z oknami. Zbliżyłem się do ekranu, lekko ręką dotknąłem. Trochę dłoni przeszło. Próbowałem głową, z taką ostrożnością, że aż się zdziwiłem, ale się nie udało przejść. Nie zraziłem się tym i próbowałem zrobić kilka Fire Balli. Jednego zrobiłem, rzuciłem i rozpłynął się on w powietrzu. Przy próbie robienia drugiego, moje palce się wykrzywiły i tak zostały do końca snu, powykręcane i z trudem poruszające się. Wszedłem do pokoju siostry, tam była ta kobieta ze snu powyżej. Wyszedłem czym prędzej z tego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Znajdowałem się w swym pokoju. Zniknął telewizor, biurko, dwie komody, ktoś pomalował mi ściany na brzoskwiniowy kolor, zmienił obraz na ścianie, wymienił kwiatki, ukradł papugi i tablice korkową. Nie mówiąc już o komputerze. W tym momencie psuł mi się wzrok. Okazało się, że to ogniskowanie mi szwankowało. Obejrzałem mój nowy pokój, było czysto i troszkę mało mebli. Ale było okej. Nagle moje jedno oko się zamknęło. Z trudem mogłem je otworzyć, a gdy otworzyłem, obraz był zmasakrowany. Zamknąłem je znowu, widziałem normalnie. Zamknąłem otwarte, otworzyłem zamknięte i nadal był idealny obraz. Zamknąłem otwarte i otworzyłem obydwa. Byłem już w swoim łóżku, tym prawdziwym...
Cytat: Teraz FB. Wchodzę, do RO dołączyła nowa osoba, Lena (także oneironautka). Tutaj zasiała się u mnie kolejna nutka niepewności, gdyż ona nie ma tyle odwagi, by przystąpić do takich akcji.
ಠ_ಠ
]Technika: Leniwy WILD.
]Inkubacja: Nie chce mi się inkubować
]Godziny snu: ~21:??-8:18
]Data: 19.07.2014
Dzisiaj pamiętam tylko jeden sen w ilości 5 sekund, więc dam do dzisiejszej relacji jeszcze sen, który mi się przypomniał wczoraj.
Strzępek snu pierwszego: Lekcja muzyki. Gram z moim kuzynem Pawłem na powietrznym fortepianie. Tworzymy te same ruchy, chociaż klikamy w nie te same klawisze, co mnie zadziwiło.
Sen stary: Początek roku szkolnego 2014/2015. Lewe kolano jeszcze nie daje mi spokoju. Siedzę w czarny garniturze, lekko podpadającym pod brąz. Nie chcąc już zastawiać drzwi, używam moich dłoni do obracania kołami mego wózka. "Jeszcze tylko dwa miesiące z tym czymś". Zdążyłem się już do niego przyzwyczaić, już go lubiłem. Przypomniałem sobie artykuł Mariusza, jak to jest być inwalidą w Gorzowie. Współczułem niepełnosprawnym gorzowianom, w końcu byłem podobny do nich. Pchałem wózkiem, aż napomknąłem na panią wicedyrektor. Rozmawiała z nową dyrektorką.
- Kamilu, co Ci się stało?
- A no, wie pani, miałem wypadek samochodowy, w którym moja lewa noga została poważnie uszkodzona. Najgorzej ucierpiało kolano. Tak za dwa miesiące powinienem już chodzić, ale będę tęsknił za wózkiem.
- Pozostaje mi życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.
Po tej rozmowie zacząłem szybko szukać pana Zenka. Musiałem go szybko zawiadomić o moim kalectwie, gdyż za 10 minut będzie pierwszy dzwonek, a kaleka raczej w sztandarze być nie może.
Znalazłem go w dwie minuty. Wytrzeszczył oczy. Mimo tego co widział, kazał mi iść do sztandaru. Poszedłem po szarfy i rękawiczki, rozdałem je. Z trudem zdołałem omijać ludzi wokół. Przy składaniu sztandaru nikt mi nie pomógł. Po wszystkim oddałem sztandar koledze, wjechałem do windy, zacząłem się nią bawić. Zjeżdżałem z samej góry na sam dół i na odwrót. I tak cały czas, aż do dzwonka...
]Technika: Leniwy WILD.
]Inkubacja: Nie chce mi się inkubować
]Godziny snu: ~23:??-8:18
]Data: 20.07.2014
Sen 1: Patrzę na niego, on patrzy na mnie. On, zaczyna biec, ja zaczynam biec za nim. Biegniemy długim korytarzem, przypominający hol jednego szpitala w Toruniu. Tak pawie przez cały sen. Pod koniec jednak następuje zwrot akcji. Drogę zasłania mi ten okularnik, chłopczyna księdza, z filmu "Sin City" (taki film z Bruce-m Willisem). Wyciąga do mnie ręce. W tym samym momencie Zrobiłem piruet, walnąłem łokciem w jego nos, później drugą ręką zamaszyście świsnąłem mu w przyrodzenie. Jak zwykle, przy takich sytuacjach, rozległo się wielkie "Aaaaaaaa!!!". Popatrzyłem jak mój napastnik upada, po czym podeszła do mnie grupka małych dzieciaczków.
- Zniszczyłeś wielkiego Taukna!
- Jesteś wielgachny - powiedziało jakieś dziecko i szczęka mu opadała.
- Chodź z nami, zrobimy Ci bibę!
Po tych słowach rozległy się krzyki i te małe cżłowieczki zaprowadziły mnie do pokoju. W drzwiach zauważyłem śmiejącego się faceta, którego goniłem.
Sen albo 2, albo 1 (strzępki): Siedzę z facetem którego goniłem, obsługuje nas ta postać z SinCity.
FA: Wstaję. Jest godzina 18:56. "Musiałem nieźle pospać, aż 20 godzin". Idę do łazienki. Oczywiście jest zajęta, jak zawsze. Wychodzę na dwór, gdyż mój pęcherz nie potrafi wytrzymać takiego ciśnienia. Patrzę w niebo ponad budą psa. Księżyc w połowie, ale nie na swoim miejscu. "Szkoda, że to sen, bym miał wtedy LD...". Poszedłem siku i się obudziłem.
Rozpoczynam tydzień z afirmacjami. Przed snem i podczas przebudzeń będę afirmował o polepszenie świadomości i pojawienie się uświadomień w snach.
]Technika: Afirmacja
]Inkubacja: Uświadomienie
]Godziny snu: ~2?:??-7:29
]Data: 22.07.2014
Sen z wczoraj: Tylko ona i ja przed moim domem. Słońce lekko łaskotało swoim blaskiem. Bawiliśmy się piłką plażową, lecz była ciężka niczym lekarska. Prowadziliśmy dysputę na temat miłości. W pamięci zostało mi jedno pytanie i jedna odpowiedź.
- Jak poznać, czy kobieta mówi prawdę? - zapytałem
- Kobiety mówią prawdę na trzech poziomach naraz...
Notatka: Dziwna odpowiedź :E
Sen 1: Trzy planety podobne do Ziemi. Krążą wokół siebie, coraz szybciej i szybciej. Ich szybkość przypomina już bęben pralki ustawionej na 1000 obrotów na minutę. Są obok siebie coraz bliżej i bliżej. Po kliku minutach, zderzyły się tworząc duży wybuch.
Sen 2: Gram w Terrarię ze znajomymi. Wyszła nowa aktualizacja tejże gry. Idziemy przez pół mapy do wioski elfów. Tam znaleźliśmy NPC, u którego można było kupić handlarzy, za nietypowe przedmioty. Jednym z takich przedmiotów była łuska smoka. Poszliśmy do jaskini pod wioską. Spotkaliśmy jakąś różową rudę, Nazywała się Adamandamityt. Im głębiej szliśmy, tym mniej było rudy. Nagle, z prawej strony wyleciał smok. Pożarł moich znajomych jednym ciosem. Ja go zabiłem, rzucając w ów stwora granatami. Zdobyłem łuskę, wróciłem do handlarza i sprzedałem łuskę za 2 Platinium Coins. Kupiłem sobie goblinie meble, po czym zbudowałem z nich dom.
Sen 3: Pan Zenek zdecydował się na nietypową lekcje WF, na przystanku w Kleszczewie. Podzielił nas na grupy i powysyłał to, jednych do sklepu, jednych do klubu rolnika, jednych na przystanek a jeszcze innych na plac wokół drzewa. Ja byłem przydzielony do przystanku razem z Karoliną, Oliwią i Hubertem.
- Dawać, robimy konkurs sztuk walki. - zasugerowała Karolina.
Zgodziłem się i stanąłem pierwszy do walki z nią. Ja chciałem się tylko bronić. Prawy sierpowy, blok, lewy hak, unik. Kopniak z pół obrotu, kucnąłem. Drugi koniak, tym razem z drugiej strony, znowu kucnąłem. Kopniak typu nożyce, leżę na ziemi.
- Przegrałeś - można było usłyszeć triumfalny głos Karoliny.
Hubert i Oliwia nie chcieli walczyć, ale musieli i to zrobili.
- Jeszcze ta walka i gramy w piłkę - odezwał się pan Zenek, będący na drzewie.
Wiedziałem, że ta walka się szybko nie skończy, gdyż kobieta i facet bijący się jak kobieta będą długo walczyć. Poszedłem więc do sklepu. Miałem w prawej kieszeni 3zl.
- Poproszę wodę 1,5l do 3 zł
- Nie ma.
- To wtedy, to. - wskazałem napój o smaku pomarańczy.
- Poproszę 3 złote i 25 gorszy.
- Nie mam 25 groszy. - powiedziałem z zażenowaniem, myślałem, ze będę miał dług w sklepie.
- Meh... Zapłacę za Ciebie wtedy. - kasjerka wyjęła swój portfel i zapłaciła te 24 grosze reszty.
Przez przypadek włożyłem lewą dłoń do kieszeni i znalazłem złotówkę. Mina kasjerki - bezcenna.
- Idź, póki cię jeszcze nie zabiłam.
Wyszedłem. Na wuefie już nikogo nie było. "Pewnie wszyscy poszli do Klubu Rolnika". Wszedłem tam, a Hubert już zalatywał do dziewczyn, w tym do takiej jednej. Zrobiło mi się na ten widok przykro i poczułem zazdrość.
Sen 4: - Kaaaaaaaaaaaaaaaaaaamil! - siostra krzyczała, wychodząc za stodoły z jej chłopakiem.
- Cooooooooo?
- Kosmici atakują! Zabili nam rodziców!
- Że co?
- Chodź no tutaj, pokażę zdjęcia.
Chciałem podejść, lecz... To nie była moja siostra, nie te proporcje twarzy.
- Ty nie jesteś moją siostrą...
"Czy to aby nie sen?". Szybka analiza i tak, to jest sen. Patrzę na moją rękę, mam fire balla i strzelam w "siostrę" i faceta obok. Trochę moja dłoń przy tym ucierpiała. Zasięgnąłem do pamięci fałszywej, gdzie moi rodzice mogli się udać. Chciałem ich poszukać. Okazało się, że poszli niby do sklepu w Kleszczewie. Poszedłem w tamtą stronę (w tym momencie już jest sen o LD). Niebo zrobiło się brunatne. Nagle na nim znalazło się UFO. Zaczęło do mnie strzelać. Jakimiś rakietami. Ja zręcznie zacząłem je omijać, używając akrobatyki. Później nadleciał drugi statek i strzelali we mnie laserami. Nie trafili mnie ni razu. Później, trzy statki. Jakieś kulki. Uderzyłem plecami o ziemię, zasłoniłem oczy i w takiej pozycji się obudziłem.
dnia Wto 14:11, 22 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
]Technika: Inkubacja
]Inkubacja: Uważność
]Godziny snu: ~2??-8:34
]Data: 31.07.2014
Sen 1: Jestem z dziewicami (patrz: "Klub mało używanych dziewic" M. Szwaji) w restauracji. Czekamy na jedną z nas. Miała przyjechać rowerem. Czekaliśmy, lecz nadal jej nie było. Wyszedłem poszukać zaginionej. Znalazłem, niedaleko nawet od miejsca spotkania. Miała wypadek. Podbiegłem do niej. W naszą stronę jechał tir, którego kierowca pisał SMS. Wziąłem koleżankę i zręcznie położyłem na chodnik. Przyjrzałem jej się, była cała obdrapana i widać było na jej twarzy ból.
- Żyjesz?
- Taak.
- Jesteś gdzieś ranna? Nic Cię nie boli?
- Nieeee
- Nie wierzę ci, zadzwonię po karetkę.
- Nie musisz!
- Muszę..
Nie miałem komórki. Na szczęście klub był już obok mnie. Kazałem jednej ze członkiń zadzwonić po karetkę...
Sen 2: Wracam do domu z CJ-jem. Mam HUD przed "oczami kamery trzecioosobowej". Jesteśmy już na Groove Street. Nagle ni stąd ni zowąd wyskakuje pełno czerwonych kropek na radarze, a wokół nas jest pełno ludzi. Dzwonię po posiłki, jeden człowiek kosztuje jednego dolara. Gdy odłożyłem słuchawkę, już nie żyłem. Oglądałem z zaświatów walkę. 200 ludzi na 200 ludzi. Po chwili, na polu bitwy zostało 8, ostatnich. Amunicja się skończyła, trupy zniknęły. Rozpoczęła się walka karate-kung-fu. Nikt nie przeżył.
Sen 3: - Ustawa o tym czymś została zdjęta, gdyż nie była zgodna z tym czymś, więc zostaje ona zdjęta. - to zdanie pani marszałkini uradowało wszystkich w moim sektorze. Posiedzenie sejmu dobiegło końca. Wszyscy poszli na szwedzki stół. Był tam ogrom żarcia. Usiadłem przy stole naprzeciwko JKM. Wziąłem talerz, nałożyłem ziemniaki i kotlety wieprzowe.
- No popatrz Januszu, ile żarła.
- Polecam te kotlety z kurczaka.
Wziąłem jednego i posmakowałem.
- Jedzonko jak u babci. - skomentowałem
W tym momencie podszedł do nas Kaczyński i spojrzeliśmy się na niego.
- No widzicie, udało Wam się ustawę znieść... Pożałujecie.
Odszedł.
- Gdzie mój talerz?! - krzyknął JKM.
- Mój też gdzieś zniknął. - odpowiedziałem.
- To pewnie sprawka Kaczyńskiego...
- Trzeba mu złoić skórę.
Nie odeszliśmy od stołu, nabraliśmy nowe talerze. Tym razem wziąłem mniej niż poprzednio.
- Kiedyś to tak nie było dobrze, za starych czasów... No właśnie, Janusz, opowiesz, jak było kiedyś?
- Nie, jedz lepiej nim Cię walnę.
Gdy zjadłem drugiego kotleta, przyszedł znowu Kaczyński. Wziąłem jego ucho, przekręciłem i włożyłem twarz w garnek z ziemniakami.
- To za ziemniaki, gnojku.
FA: Obudziłem się. Patrzę na stół, a tam kanapki...
Fajne sny.
Ostatni sen mnie rozwalił. XDDD
Cytat: Obudziłem się. Patrzę na stół, a tam kanapki...
No mnie też... ta abstrakcja ;-;
No świetne sny.
I znowu będę próbował jak najdłużej opisywać swoje sny. :p
]Dzień: 5 i 6 października 2014
]Technika: Myślę nad sposobem uzyskania LD
#1: Szkolna szatnia. Przebieram już się do do domu.
- Nie mogę się już doczekać wyników - rzekł do mnie Hubert.
- Z czego niby znowu?
- Przecież do samorządu są jutro wybory, nie pamiętasz?
- Eeee... Ale one się już odbyły... - odpowiedziałem.
Hubio spojrzał na mnie zmieszany i spytał swoim zwrokiem: "Jak to?"
Chwilę grzebalem w pamięci, w końcu powiedziałem
- Nooo... Uzyskałeś drugie miejsce, przegrałeś tylko 8 punktami. Zwycięzca miał 72 punkty, a trzecie miejsce 13.
Na twarzy mego kolegi pojawiło się wielkie zdziwienie. Wytrzeszczył na mnie oczy. Nagle podeszła do mnie od tyłu jakaś zakapturzona postać i powiedziała mi przez bark:
- Nie wszystko co wydaje się prawdziwe, musi być rzeczywistością. Wszystko o czym wiesz, może być snem.
"Nosz, może to jest sen. No tak, musi, skoro Hubert nie pamięta tak oczywistych rzeczy." Zrobiłem TR. [Lecz nie nastąpiło uświadomienie, ach te mechaniczne TRki].
- Eeeeej, chodź no tutaj, uratuj mnie... - ktoś krzyknął
Obejrzałem się za siebie. Była tam jakaś wyspa, a ja pływałem w wodzie. "Co to kurde ma znaczyć?", pomyślałem, po czym podpłynąłem do ów człowieka...
Notka: Wybory odbyły się 3 października, sen był 5 :p
FA: Rozciągam się. Dość długo spałem. Ni stąd, ni zowąd wchodzi do mojego pokoju jakiś mężczyzna. Młody, w garniturku
- Znalazłem Cię. - powiedzał, następnie zbliżył się do mnie.
- Kim że ty jesteś?
- Dobrze wiesz, jam jest śmiercią. Czas nadszedł.
Wyciągnął zza pazuchy kosę, zamachnął się i...
Notka:...mama mnie obudziła :p
Twoje sny są zawsze takie fajne
@vuevivi Tja
]Data: 20 październik 2014
]Technika: Nic na razie nie wykonuję.
Sen #1: Smró okropny, trochę ciemno. Jestem w kanalizacji! Trochę zaszokowany poszedłem ją eksplorować. Nic ciekawego nie było. Poza jedną sytuacją...
Woda obok mnie zaczęła nagle bulgotać. Przypatrzyłem się uważnie, ktoś zaczął się wyłaniać. Usiadłem po turecku. Ujrzałem Patryka i kilka bobro-syren (syreny z twarzą bobra). Zaczęły tańczyć wokół mojego kolegi. Pływały w okręgu, to w lewo, to w prawo. Robiły piruety, salta, wszystko co było możliwe z ich ciałami. "Co to, kur**, ma być?".
- Taniec godowy przed kopulacją - odpowiedziało mi coś za uchem.
Sen #2: Jestem na międzyplanetarnym przystanku autobusowym. Przystanek wygląda jak ten polski, lecz znajdował się on na tęczowej mozaice, o wymiarach 5x10 metrów. Nic więcej wokoło nie było, prócz widoku galaktyk i pojedyńczych gwiazd. Usiadlem na ławce. Znikąd zaczęli zjawać się ludzie i czekać. W oka mgnieniu zauważyłem Michała. Miał na sobie czerwony garnitur, w tym samym kolorze kapelusz oraz krawat i czarną koszulę. Podszedłem do niego i powiedziałem:
- Chcesz wpierdziel?
- No dawaj.
Kopnąłem go za pomocą pięty w brodę. Odleciał na 3 metry. Od tego uderzenia zaczął konać, lecz nie umarł. Zauważyłem nadjeżdżający autobus. Wziąlem jego głowę i wystawiłem na drodze autobusu. Z jakim impetem odleciała w kosmiczną przestrzeń. Aż milo popatrzeć na to. :3
Sen #1: Ostatni dzwonek w tym dniu. Od teraz są ferie świąteczne! Można ubierać choinki, dzielić się opłatkie i robić takie tam słitaśne zdjęcia na fejsbuczki, snapki. Lecz mnie te rzeczy nie obhodzą. Ja hę jak najprędzej do domu, by się nażreć! Święta = dużo jedzenia! Biegnę, potrącam kilku uczniów. Nie chciało mi się przepychać na schodach, więc... Poszedłem sufitowymi schodami, przy okazji udeżając koleżankę, która szła normalnymi. Stanąłem przy jej szatni i przeprosiłe za pomocą nieudolnego przytulania, po czym poszedłem do szatni, gdzie było ciemno jak w d**ie u mu... jak w łazience, kiedy nie ma w niej okien i nie ma w domu prądu, gdyż w sieć pierd**nął pierun. Szukałem swych rzeczy w tych ciemnościach, lecz się nie udało.
Sen #2: "No chodź tu ku**a chomik, a nie mi latasz po pokoju, zaraz Cię złapię. No masz, za szafę polazł. Zaraz Cię wyciągnę, idę po odkurzacz, a wtedy się skończy zabawa. Co? Wychodzisz? No dobra. Chodź na rączkę. Mam Cię! A teraz do klatki. Jeszcze troszkę. O, i już. Zamykamy Cię... Teraz, gdzie są te papugi. Może w tej szafie. Otwieramy, powoli, by się nie wystraszyły. Eeeee... Śpią? W małych łóżeczkach przykryte pomarańczowym kocykiem? Meh, nie będę ich budził. Heh, jedna oczka obudziła, wydziawiarza buzię, jakby miała coś powiedzieć..."
- Co się kuhwa na nas gapisz człowieku? Daj pospać, a nie budzisz nas...
"Kurczaczki, me papugi mówią!"
Sen #3: Autostrada, ma biała Skoda zasuwa po autostradzie. 200 km/h. "Ale zaraz, czy czegoś przypadkiem nie zapomniałem? Nosz kurde... Zapomniałem spakować nieieckiego do plecaka!".
.
.
.
Wstawka: Budzę się w tym momencie -_-
Co ty biednemu chomikowi chciałeś zrobić?! o.O
Masz niezłe sny...
Sen #1: - Psze pani, skończyłem!
Wstałem z krzesła, wziąłem swój test końcowy i poszedłem z nim do komisji. Wyszedłem z klasy i usiadłem na ławeczce przed pokojem nauczycielskim. Przez głowę przebiegły mi wszystkie wspomnienia sprzed lat, w końcu dzisiaj był ostatni dzień, który kończył moją edukację w szkole podstawowej. A był to 17 czerwiec 2015.
- #$@%#, nie myśl tyle, ktoś czeka na ciebie przed szkołą. - pani Chmielewska powiedziała do mnie z uśmiechem.
- Już idę, idę.
Przed wejściem spotkałem Kamila. Ubrany w garnitur i kapelusz wykonał gest, który mówił, iż mam iść za nim, więc podreptałem za nim.
- Gdzie idziemy? - spytałem.
- Widzisz tego oto pendrive-a? Tu mam zadania z fizyki. Idę do pani po nowe zadania.
- Jak dzisiaj przecież macie dzień wolny.
- No i co z tego?! - zdziwiony powiedział do mnie - I tak 3/4 uczniów idzie do szkoły. Nie mając nic do roboty w domu. Patrz, właśnie jedzie autobus zz... Ełganowa, Gołębiewa, etc.
- Ano, widzę.
Autobus był w 3/4 wypełniony. Dalej było widać kolejne autobusy, jeden pusty, a z drugiego wysiadali uczniowie.
- A Ty po co idziesz do gimnazjum? - usłyszałem pytanie, lecz je zignorowałem.
Pobiegłem w stronę drzwi. Wielkość budynku w środku mnie zadziwiła. Cieszę się, że tutaj czeka mnie następny etap edukacji.
Notka: Ten Kamil to ja teraz (ten co pisze dziennik), jakby ktoś nie wiedział, nie byłem sobą we śnie. :v
Sen #2: Już wkrótce się zacznie. Jeden z najbardziej emocjonujących "survival game". Gra, gdzie kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu śmiałków zabija się, by zdobyć puchar. Nikt nie wie, że ten puchar istnieje, nikt nie wie, że go wygrałeś. Ta gra nie ma sensu, nikt o niej nie wie, a jednak ktoś w nią gra...
Był ciepły, słoneczny dzień. Nieświadomy niczego Kamil szedł sobie drogą. Szedł. Szedł. Szedł.
...
Lecz nie doszedł. Coś wciągnęło go w ziemię.
- Witamy pana w 37 edycji konkursu. Dzisiaj się okaże, kto wygra puchar, muahahaha. - rzekł jakiś łysy dziadzio z siwym wąsem.
- Eeeeeee... - powiedział Kamil
- Zasad konkursu Ci nie będę wyjaśniał, masz tylko zabijać.
- Eeeee...
- No to zaczynamy!!!
- Eee...
Wokół pojawiły się dziury, a z nich wyszli ludzie z różych części świata. Nasz bohater nadal nie wiedząc o co chodzi, wykonał dziwaczny gest. Pod jego konkurentami pojawił się czarniejszy od czerni cień. Okrążył on wszystkich i ścisnął, jakby chciał udusić, po czym zamienił się on w gówno.
- NIE, NIE, Nie... Co Ty robisz... Przez Ciebie trzeba powtórzyć konkurs - powiedział nagle dziadzio - ale najpierw, Ty - wskazał na Kamila - wychodzisz stąd...
...
Lecz dalej szedł, szedł, szedł. I nigdzie nie doszedł, bo się obudził.
Sen #3: Ughhhh. Głupi goryl, musiał mnie do ziemi wcisnąć, gdy czytałem książkę. Popatrzę sobie więc na regały. Hmm... Książki o gotowaniu! Czytnę se tytuły. Ale zaraz, dlaczego... Dlaczego one się zmieniają!? Czyżby to był sen? Taaaaaaaaaaaaaaaaak, to sen! Ale przez tego goryla uja zrobię. Spróbuję go zwalić. . . . . . . . . . . .
Nic to nie dało. Czytnę sobie dalej tytuły książek kucharskich:
"Śniadanko na ruchanko."
"Dzień dobry kanapko!"
"Gdzie rosną placki."
"3 dni w morzu."
"Pam pam pam, mam rambutan."
- i wie wiele więcej tytułów...
Przez ferie postaram się wrzucać sny codziennie.
Dzisiaj krótko, bo sny mało ciekawe i coś pamięć mi spada.
Sen #1: Leżę sobie przyjemnie w mym łóżeczku. Przed chwilą się obudziłem. Rozglądam się po pokoju. Coś mi tu nie gra... Ahh, no tak, ostatnio się przeprowadziłem. Ale dlaczego?
- Oh, widzę żeś się obudził - usłyszałem miły, spokojny, kobiecy głos.
Myślę, myślę... A no tak, to ma żona!
- Dzień dobry, kochanie. Jak Ci się spało?
- Zamknij się i się mną zajmij. - nagle powiedziała ma małżonka i przeszła do akcji, wkładając mi rękę pod bokserki...
[Dalej nie opiszę XD]
Dane nienapisane we śnie: Byłem w jakimś wielkim pokoju, łóżko wyglądało na bogate. Pierzyna była przyjemna w dotyku. Świtało. Prawdopodobnie miałem około 20/30 lat. Kobitkę podającą się za żonę znam osobiście.
Sen #2: Jesień życia jest wspaniała. Mam wnuczki [konwabulacje mnie zadziwiają xd], mieszkam w domku przy jeziorze, a naokoło piękny las.
Kiedy słońce świeci tak pięknie jak dzisiaj, nie chce się jeszcze umierać.
Przy boku maszeruje moja żona, już po 80, lecz nadal piękna jak przy ślubie.
Gdy na jej twarzy pojawia się uśmiech, mój duch się raduje.
Na tle trawy skąpanej w promieniach słońca wygląda jak bogini.
Maszeruję w raz z żoną przez resztę dnia [snu], prowadząc nic nie wartą rozmowę.
Za dużo się Fate naczytałem przed snem i się zainkubowało do snów dużo z tego
Od dzisiaj systematycznie prowadzę dziennik (po raz kolejny :b) i nie daj Bóg, bym go nei prowadził.
Budzenie przez mamę do szkoły mocno odbija się na niepamiętaniu po obudzeniu. :v
Sen #1: Siedziałem na FB w telefonie.
Sen #2: Wchodzę do pokoju przez barokowe drzwi i nagle odpowiada mi głos:
"Yo, ziomuś. Kklapnij se tu i słuchaj, jak żeś już przylazł" - mówił jakiś alfons, ubrany jak to alfons, marynara, biała koszula z niezapiętymi górnymi guzikami, busz na klacie, złote łańcuchy, okularych muchówki, pierścienie na łapskach, włosy jak włoski mafiozo - "Jak se siadłeś to słuchaj. Paczaj co tu mam. Widzisz. To jest MA-MO-NA. A kto lubi mamonę? Ano, kobitki. E, no, cho no tutaj Andzia."
Zanim przysła jego kobieta rozejrzałem się po pokoju, który był wielki. Na ścianach prawie nic, tylko nad kominkiem wisiała szabla. Stół w kolorze czarnego brązu, przy niej biała sofa i biały fotel (na ktorym siedziałem).
Po chwili w drzwiach stanęła kobieta, ubrana w czerwoną bieliznę. Z nią weszła koleżanka, ubrana w różowy szlafrok i podkolanówki.
"Siadajcie dziewki ino tutaj. A Ty" - pokazał na mnie - "patrz. Tą mamonkę włożę Andzi pod to czarne [podkolanówki - przyp. red.]. Oooo, tak. Widziałeś? To dobrze."
"Ale ty jesteś doskonałym nauczycielem" - powiedziała latynoska, koleżanka obdarowanej kobiety - "muszę Cię wynagrodzić."
I wtedy to zaczęła z nim grę wstępną...
Notka: sens dialogów zachowany, zdania może nie były identyczne. Nie widziałem seksów, bo obudziłem się.
Sen #1: Oglądam TV. Nagle, reklama:
"Może w Waszym świecie tego nie ma, lecz u nas to szczoteczki do zębów prowadzą reklamy o samych sobie" - powiedziała wielka zielona szcoteczka - "I tak o to tutaj jestem. Kup mnie już teraz! Potrafię wiele rzeczy."
Zaczęła lecieć kiczowata muzyczka. W tle było kilka obrazów:
Jak to szczoteczka się powiększa do rozmiarów języka i ruchem wirująco pulsacyjnym go czyści.
Jak to za pomocą swoich plastikowych włókien ściera żółć z zębów i czyni je śnieżnobiałymi.
Jak to potrafi gadać z człowiekiem, który siedzi w łazience.
Sen #2: Jestem głodny, więc idę do lodówki. tam moim oczą ukazują się kabanosy. Zjadam je wszystkie (smaczne były), po czym biorę się za kiełbasę. Gdy zjadłem drugie pęto, moja mama podeszła do mnie i rzekła:
"I tak masy nie będziesz miał, masz złą dietę. I jeszcze jedno, weź zimny prysznic, bo jak zaczniej wydzielać tłuszcz z kiełbasy, to będziesz śmierdzieć".
Sen #3: Siedzę w pokoju z Dawidem. Korzystamy z mojego laptopa. Nagle kolega zaproponowa, byśmy obejrzeli pornola i zaczął wpisywać adres.
"Debilu, zdurniałeś? Matka jest w moim pokoju" - powiedziałem, patrząc na matkę stojącą przed drzwiami - "jak już co, to zasłoń ten ekran" - wziąłem kartkę i przyłożyłem, lecz nie stała prosto, a na laptopie leciał już erotyczny film - "Nie chce się postawić."
"Co się nie chce postawić?" - nagle spytała matka - "O mój Boże! Co Wy oglądacie... Takie rzeczy to możesz u siebie dziecko oglądać, a nie w moim domu" - powiedziała do kolegi siedzącego obok mnie.
Sen #4: Piszę test gimnazjalny. Nagle natrafiłem na ciekawe zadanie, o treści:
"Czy podane zdanie jest prawdziwe:
Na to pytanie odpowiada źle 0 procent uczniów.....prawda/fałsz"
Myślę, myślę i myślę.
Nie wiedziawszy co zaznaczyć, skreśliłem całe zdanie i napisałem: "Zawsze istnieje 50% szans, że uczeń wskarze dobrą odpowiedź" po czym zaznaczyłem fałsz.
Sen #5: Już wkrótce zakończenie roku szkolnego. Moja klasa z tego powodu ma wystawić sztukę, w której odgrywam rolę staropolskiego szlachcica. Jakoż, iż nie miałem stroju, poszedłem do pana Szulista poprosić o pomoc. Wchodząc do klasy zauważyłem, że Karolina tańczy na środku klasy balet, a cała klasa IIIe się jej przygląda i ją ocenia. Podeszłem do historyka, zagadałem go, po czym ten dał mi klucze. Następnie odkluczyłem zaplecze, po czym ujżałem pełno rekwizytów: od pistoletów skałkowych, po magnackie czapki, szable, picie, drożdżówki, szaty, pasy, buty, Oliwia, automat, fotel... Zaraz, zaraz. Co tutaj robi ma koleżanka?
- "Uczę się do konkursu. Tak, zamknięta w sali."
- "A my jej pomagamy" - wyłonili się koledzy z mojej klasy - "A Ty co tu robisz?"
- "Szukam rekwizytów"
- "Masz, wszystko już przyszykowaliśmy".
- "Dziękuję."
Wychodząc, zakluczyłem moich kolegów, nie wiedziałem dlaczego mam w ręku picie, oddałem klucze panu, ten się spojrzał na picie, wyszedłem z klasy, popatrzyłem na rękę, a tam picie z ceną "1.20". Zszedlem po schodach, przy okazji dając picie koledze. Później, przy świetlicy, zauważyłem chłopaków z IIIe, którzy też mnie zauważyli:
- "Łapać złodzieja!"...
A Karolina nadal tańczyla balet w klasie.
dnia Sob 16:32, 28 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Super zadanie na teście XD
Wszystkie poyebane teksty z zajebistego dziennika Nalewy.
Większość ma podtekst erotyczny, a niektóre jasno o tym mówią O.o
Są tu także DZIWNE cytaty z dziennika.
Cytat:
Idę na komputer bo poczułem że czas na sex Very Happy. Szukam po pokoju i żadnej kobitki. Patrzę za siebie a tam Czerwona budka telefoniczna. W niej czerwony fotel a pod nim telefon marki niewiadomej marki (sugeruje że LG z Javą bo rozładowana bateria tak samo wygląda). Bateria była rozładowana. Otwieram Galerie, a tam zdjęcia gołych kobiet ^^.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Kamerdyner kazał nam iść w 4 (on też) pod prysznic. Wszyscy się rozebrali do bokserek. Nikt nie mógł ich zdjąć bo się skurczyły (nikt nie zamknął drzwi od prysznica, a woda leciała). Ktoś ściągnął, ale tarcie bokserek było tak duże że sobie na członku ranę zrobił. Kamerdyner wziął jakiś cudowny lek, zaczął "smarować ptaszka" i rana zniknęła (jakiś pedofil-cudotwórca).
Wiesz może gdzie to kupić ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Jestem w bunkrze Adolfa H..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Moje pazury były już mocno zapuszczone, więc postanowiłem je obciąć, ale zrobiłem to coś innego. Wyrwałem z lewej dłoni wszystkie paznokcie i wziąłem do ręki obcinaczki (tak właśnie wyglądają). Zacząłem wydłubywać nimi to, co zostało pod wyrwanymi paznokciami (taka biała substancja). Gdy skończyłem to robić, chciałem poprzyklejać z powrotem moje pazurki. Lecz mi się nie udało... Z frustracji obciąłem swoje palce i przykleiłem dopiero wtedy paznokcie, do pozostałości swojej ręki.
Ciekawe co to ta biała substancja ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Potwór podrzucił ją i rozciął jej brzuch w locie. Wypadły wnętrzności jej, a ja stanąłem wryty ze strachu. Potwór zaczął jeść wnętrzności mej rodzicielki...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Zawiadomił nas o skażeniu biologicznym, które spowodowały kartony z kiełbasami, będące na tym przystanku.
No faktycznie kiełbasy są skażone sterydami, które są wstrzykiwane kurą, żeby szybciej masę robiły
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: -K**wa, nie trafiliśmy - krzyknął Michał.
Czym nie trafiliście koledzy xD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: "Co to, kur**, ma być?".
- Taniec godowy przed kopulacją - odpowiedziało mi coś za uchem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Kopnąłem go za pomocą pięty w brodę. Odleciał na 3 metry. Od tego uderzenia zaczął konać, lecz nie umarł.Zauważyłem nadjeżdżający autobus. Wziąlem jego głowę i wystawiłem na drodze autobusu. Z jakim impetem odleciała w kosmiczną przestrzeń. Aż milo popatrzeć na to. :3
Nalewa aka ninja
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: - Dzień dobry, kochanie. Jak Ci się spało?
- Zamknij się i się mną zajmij. - nagle powiedziała ma małżonka i przeszła do akcji, wkładając mi rękę pod bokserki...
Czy ja o czymś nie wiem ?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Gdy już wszedłem i stanąłem przed muszlą klozetową, zacząłem "odcedzać kartofle". Oddawałem czerwony mocz. Po skończeniu "odcedzania", chciałem spłukać wodę, lecz... Na zbiorniku od spłuczki, wyskoczyła informacja o połączeni się z kontem Google+, ewentualnie z Yahoo!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Na okładce była narysowana wyżej wymieniona bohaterka gry, która masturbowala się przy pomocy udka kurczaka.
No naprawdę trzeba mieć bujną wyobraźnię ...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Wziąłem do ręki telefon, czym prędzej wbiłem na Psajczarnię pochwalić się swoim snem.
Czy ja o czymś nie wiem ? #wersja 2
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: Wtedy to naszła mnie chuć i próbowałem stworzyć w prysznicu kobietę, lecz się nie udało, więc... Dokonałem samogwałtu.
Niewyżyty chłopak
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: "Yo, ziomuś. Kklapnij se tu i słuchaj, jak żeś już przylazł" - mówił jakiś alfons, ubrany jak to alfons, marynara, biała koszula z niezapiętymi górnymi guzikami, busz na klacie, złote łańcuchy, okularych muchówki, pierścienie na łapskach, włosy jak włoski mafiozo - "
Czyżby Twój wymarzony mężczyzna aka małpa ? :>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytat: "Ale ty jesteś doskonałym nauczycielem" - powiedziała latynoska, koleżanka obdarowanej kobiety - "muszę Cię wynagrodzić."
I wtedy to zaczęła z nim grę wstępną...
Mogłeś jeszcze tą grę wstępną opisać xD
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
HiHiHiHiHi
Jak jeszcze jakiś fajny sen Nalewa opiszę to dodam kolejne teksty xD
dnia Sob 15:38, 28 Lut 2015, w całości zmieniany 2 razy
Sen #1:
Materiał metamordiczny - najbardziej pożądany przedmiot przez okultystów na całym świecie. Dzięki niemu można stworzyć to, co się wyobrazi. Jego struktura w dormie surowej jest niestabilna, kolor jego to fiolet mieszająca się chaotycznie z czarnym. Daje on potęgę, dla każdego kto jest go godzien.
--------------
Za trzy bierzmowanie, więc trzeba do niego ćwiczyć. W kościele śpiewaliśmy różne pieśni. Po skończonej próbie, poszedłem pod ołtarz. Chciałem spojrzeć na niego z wielką uwagą, gdyż nie wiem jak on dokładnie wygląda. Zauważyłem jakąś dźwignię, popchnąłem ją i nagle, obraz na ścianie zmienił się w drzwi. Otworzyłem je, wchodząc uprzednio na krzesło. Za drzwiami znajdowały się schody na dół. Skorzystalem z nich, dochodząc do jakiejś kopalni. Tam siedział Mateusz, który opowiedział mi jak to w tej kopalni wydobywane są szaty dla ministrantów. Po chwili zauważyłem ludzi, którzy wynosili stroje na górę.
- AAaaaaAAaAaAaH! - krzyk.
Pobiegłem w stronę, z ktorej przybył głos. Na miejscu był wielki krater z lawą, głęboki na kilka kilometrów, a nad nim unosił się wielgachny statek, który niby fioletowy, a czarny. Odczułem chęc skoczenia na niego, więc skoczyłem. To coś zaczęło wariować. Trzęsło się, poruszało się w te i we wte, jakby próbowało mnie zrzucić. Po chwili walnąłem się o sufit.
***
- Kilometrowe ostrze!
Materiał z mej ręki urósł, do niewiarygodnych rozmiarów. Nie ważył tyle, co nic. Machnąłem ręką. Miecz, który faktycznie był kilometrowy, zmiótł wroga z powierzchni ziemi.
- Udało się - powiedziałem z ulgą.
- Nom. - odpowiedział ktoś...
Sen #1: Dzisiaj kolejki u fryzjera nie było. Siadłem na fotel, jakaś kobieta odchyliła go i zaczęła mi myć włosy. Szampon pachniał kokosem. Po spłukaniu szamponu fryzjerka wzięła się za obcinanie rozdwojonych końcówek. Po minucie wszystko było skończone... Ale, zauważyłem, że włosy były dłuższe, niż przed zabiegiem.
- A teraz - nagle powiedziala kobieta - wyjmij włosy z pach i je obcinamy.
Nie mając nic przeciwko zdjąłem koszulkę, uniosłem ręce w góre i pozwoliłem ściąć busz pod pachami.
Sen #1: Jakoż, że mój tablet ostatnimi czasy przestał działać, postanwiłem go otworzyć. Wziąłem śróboręt, odkręciłem śrubki i otworzyłem klapę. Moim oczom ukazał się elektroniczny układ. W tym momencie poczułem się jak jakiś elektryk (bądź elektronik). Przyjrzałem się uważnie, by znaleźć jakieś poluzowane kable, śmieci czy też spalone cóś. Wtem ujrzałem, że pewna wtyczka nie jest włożona na swe miejsce. Wziąłem ją i próbowałem wetknąć tam, gdzie powinna być. Gdy po mocowaniu się z tym, udało się. Tablet ożył. Dosłownie. Zmienił się niczym transformers. Jednak, po zmianie, niektóre jego przewody się odłączyły. Wyglądał jak niedorozwinięty robot zbudowany z Lego Mindstorms EV3[/i]. I cały czas bibczał. Bip, bip. Próbowałem (bip) wetknąć kable w jego otwory, bip. Nie udało, bip, mi się. Porzuciłem go. Bip, bip? Podszedłem do stołu i zacząłem, BIIIP, się bawić klockami. Bip... One też się ożywiły. Bip, bip.
Sen #1: Król Uruk nie był zbyt zadowolony z zachowania Uga
Król Uruk zchwytał Uga
Król Uruk wtrącił to lochów Uga
Król Uruk nakazał mu tam produkować złoto, dopóki nie zapełni dołu.
Ug wyrabiał złoto.
Ug wyrobił złoto.
Złoto zostało wyrobione.
Ug zapełniał dół
Ug zapełnił dół.
Dół został zapełniony.
Król Uruk zobaczywszy to, wkurzył się.
Król Uruk zobaczywszy to, wykopał głębysz dół.
Król Uruk zobaczywszy to, wykopał dół bez dna.
Dna nie było.
Dno nie istniało.
Król Uruk kopiąc stracił swoje pierścienie.
Król Uruk stracił sześć złotych pierścieni.
Ug natomiast, dalej produkował złoto.
Złoto było dalej produkowane.
Dno było dalej zapełniane.
Sen #1: Przystanek na linii numer 82. Przy nim to wlaśnie moja mama zaparkowała samochód, po czym udaliśmy się na zakupy. Po dokonaniu tego (o dziwo zrobiliśmy to na lotnisku) próbowaliśmy wrócić skąd przybyliśmy, lecz zapomnielismy gdzie jest auto. Po chwili namysłu rzekłem:
- Ono stoi na przystanku numer 82, ja ci to mówię - mówiłem - przystanek 82.
- Niby gdzie to jest.
- Tam - pokazalem na lewo. Stala tam akurat moja biała Skoda Combi 1.9 TDI z 2004 roku.
- Niby gdzie?
- Nie widzisz ślepoto?
- Nie.
Wkurzyłem się. Pokazywałem przecież palcem prosto na samochód. W furii poszedłem na lotnisko, wsiadłem w losowy samolot i poleciałem. Doleciałem do jakiejś wyspy. Wyspa ta była mała i wyglądalo jakby była w trakcie wojny domowej. Wojna się zgadzała, lecz nie była domową, lecz Wojną Świętego Graala.
***
Po wylądowaniu zacząłem przywoływać sługę. Trafił mi się kucyk z żółtym rogiem niczym jednorożec. Miał foletową grzywę, kopyta i ogon, a skóra jego jasnożółta.
***
Następną chwilę poświęciłem szukaniu wroga. Trafił mi się jakiś mhroczny typek[1]. Miał równie mhrocznego kucyka jako sługę (czarny, ciemnoniebieskie włosie i biały róg). Zaczęliśmy walczyć. Nawalałem się z czarnym kucem. Zbił mi połowę HP, więc zamieniłem się miejscami ze sługą (w ogóle, to czemu ja walczyłem?). Ten również zbił połowę HP memu słudze, sam tracąc chyba około 10%[2].
Sen #1: Szkoła... ważna uroczystość...
***
Idę w stronę pani dyrektor. Nagle zaczyna wrzeszczeć:
- Jak Ty dziecko wyglądasz? Spójrz ino na siebie.
***
W łazience popatrzyłem. Marynarka była cała pognieciona, krawat jakiś taki poskręcany, włosy tłuste i za bardzo nieuczesane (nie czeszę i tak, ale nigdy tak nie miałem nieuczesanych :v).
Sen #2: Za oknem świeci słońce. Jestem tak jakby oczami czegoś, może misia, bo nie mogę się ruszać i zmieniać pozycji. Byłem świadkiem następujących wydarzeń.
***
Sakura budząc się zapragnęła zrobić ten tego. Popatrzyła w stronę Shiroe. Spał.
- Obudź się, kochanie - powiedziała.
A on nadal spał. Ona próbowała go lizać, pocalować, ale widząc, że i tak się nie rusza, fochnęła się i...
- Nie, to nie. Phi. Pójdę wyru***ć pierwszą lepszą osobę z ulicy.
Wstała z łóżka. Była ubrana w różowy wełniany sweter i fioletową miniówkę, tak mini, że można było zauważyć, że nie ma bielizny. Wyszła za drzwi, a Shiroe dalej spał. A ja nadal nie mogłem się ruszyć i musaiłem patrzeć jak spał.
Po kilku minutach wróciła. Położyła się spowrotem do łóżka. W tym momencie Shiroe się obudził i rzekł:
- Cześć Sakura.
- Hej, Shiroe.
Wstał z łóżka...
Sen #1: Od zawsze ciekawiłem się, co się znajduje za wybrzuszeniem w mojej ścianie. Nadszedł czas, by tę ciekawość zaspokoić. Przypomocwałem do ściany klamkę od drzwi i jej użyłem, po czym pociągłem ją do siebie. Moim oczom ukazał się sejf. Spróbowałem otworzyć bez wpisywania kodu. Udało się. W sejfie znajdowała się sterta dokumentów. Na każdym z dokumentów był rosyjski orzeł. Pod dokumentami leżały gry. Po rozmowie z mamą, okazało się, że te dokumenty to po prostu dodatek do zamówienia kolekcjonerskiego do tych gier. A tytuł tej serii: "Wilvsertein"
Sen #2: Uczestniczyłem w dyskusji, czy jakiś Bóg mógłby uczestniczyć w Wojnie o Św. Graala. Nic z tej rozmowy sensownego nei wynikło.
dnia Wto 5:27, 26 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Sen #1: Siedziałem przed komputerem. była godzina 14:33. Coś było nie tak. Przecież nie dak dawno zasnąłem. Nagle poczułem jak moje wspomnienia powracają, przypomniała mi się afirmacja powiedziana przed snem. Wykonałem RT. Wszystko co mnie otaczało, było snem. Tak jak zaplanowałem, póki jestem tutaj, porównywałem wszystko do rzeczywistości.
Jakość: porównywalna z rzeczywistością
Stabilność: wszystko trochę zamazane, ale jest git.
Prawa fizyki: na porządku dziennym.
Po kilku moich badaniach świata sennego (trwających z kilka minut, można by powiedzieć, że to było najdłużesze moje LD w życiu), postanowiłem wyjść z mojego pokoju, gdzie byłem cały czas. Niestety, wzrok odmówił mi posłuszeństwa, wszystko zrobiło się czarne. Nic nie widziałem...
Sen #2: 1 maja, 18 czerwca. Tak, wtedy są moje święta. Nazywam się Magda... Zaraz? Czemu jestem moją siostrą? Moje wspomnienia powracały. Zrobiłem TR, jestem we snie. Powróciło moje wspomnienie o poprzednim śnie, także wyniki mojego badania w nim. Jednocześnie mąciły mnie różne pytania. Dlaczego bylem siostrą? Co mną rządziło podczas snu? Nie miałem czasu na odpowiedzi. Otworzyłem okno (wybijanie nie działało w poprzednim śnie) wyskoczyłem przez nie, potem przeskoczyłem przez płot. Wtedy mnie olśniło. W snach mamy fałszywe wspomnienia. Po tym olśnieniu postanowiłem pójść do mojego sąsiada. W oddali usłyszałem strzał. I jakąś muzykę. Nie ciekawiło mnie to, postawiłem sobie inny cel. Dojść do Mecenasa (tak mówi się właśnie na tego sąsiada). Po minucie marszu okazało się, że nie zbliżylem się do niego o krok. Sfrustrowany pobiegłem. Odległość się nie zwiększała. Coś było nie tak. Dlaczego nie mogę podbiec do skrzyżowania, które jest 100 metrów przede mną? Czemu dystans pozostaje taki sam? Nagle przez skrzyżowanie przeszła kobieta. Pomyślałem o seksie. I o afirmacji. "Prędzej jaja se utnę, niż zarucham we śnie". Potem mnie wywaliło.
Sen #3: Obudziłem się w moim pokoju, ściany były białe. Dziwne. Zrobiłem TR. Wywaliło mnie tym samym.
Notka: 2 LD i FA. Dzięki Ci nowa techniko!