gosiaczkowo
Jak mogliście zauważyć, nie było mnie troszkę na forum. Dorwała mnie choroba, kilka nieprzespanych nocy. Ale teraz jest git.Ostatnio próbowałem technikę SSILD. Spowodowała jedynie przebłyski świadomości. Niestety towarzyszył mi brak LD. Ostatnio jedynie 2 spontaniczne, ale jakbym miał czekać ponad tydzień na jedno LD to bym się pewnie szybko poddał. Jutro ponownie technika VWWILD (by Fowo). Może spróbuję nawet dzisiaj, jak się obudzę
Poza tym: Serdecznie witam wszystkich!
EDIT: łohoho! Incestus jako moderator, no proszę jaka miła zmiana! Gratulacje! Miłego panowania życzę!
Muszę wam opowiedzieć dzisiejsze LD! Działo się tam coś dziwnego...
Zacznę od części tego co działo się nieświadomie:
[...] Jestem w jakimś mieście, które wygląda jak z przyszłości. Mijam z kolegą sklep w którym sprzedają drogie kamienie (Diamenty, rubiny itp.) On zapodaje pomysł żeby okraść ten sklep. Zgadzam się bez zastanowienia. Wchodzimy do środka i zaczynamy się rozglądać. Diaxy pozabezpieczane jakimiś laserami i polami czułymi na dotyk. Brak sprzedawcy. Miałem wrażenie jakby towary wydawał komputer a nie człowiek. Mój kolega stwierdził, że próbuje pierwszy. Przeszedł przez laser i pole - nic się nie stało. Zbił szybkę za którą był kamień, wziął go, ponownie przeszedł przez wiązkę i wyszedł ze sklepy mówiąc mi, że jest moja kolej. Podszedłem do drugiej gabloty. Większy skarb, czemu nie spróbować? Przechodzę przez zabezpieczenia, zbijam szybkę i wyciągam kamień. Nagle laser razi mnie w oczy. Dwie płyty z podłogi przyczepiły mi się do stóp. Usłyszałem głos mówiący coś w ten deseń: "Kara śmierci zostanie wykonana za jedną minutę." Wiedziałem, że te przyczepione płyty to bomby które zdetonują się za minutę. Z sufitu zwisał zegar elektryczny który odliczał czas. Czułem się bezsilny. 5, 4, 3, 2, 1... Od stóp przeszła fala z dziwnym uczuciem przez całe ciało. Straciłem wzrok. Po czasie zacząłem go odzyskiwać. Byłem już świadomy, albo raczej powoli odzyskiwałem świadomość razem ze wzrokiem. Śmierć mnie uświadomiła ;P Ale było coś dziwnego. Czułem ciało, ale nie potrafiłem go zobaczyć. Wyciągam rękę przed siebie i nie mogę jej zobaczyć, lecz czuje że mam ją wyciągniętą. Patrzę w dół. Nie widzę tułowia, nóg... Byłem lekko zszokowany. Pomieszczenie było całkiem wyraźne. Znajdowało się tam kilka bliskich mi osób. Mięli zapłakane twarze. Przechodziłem obok nich i mnie nie widzieli. Wysunąłem moją niewidzialną rękę w stronę mojej mamy. Złapałem ją za rękaw, chciałem, żeby mnie zobaczyła. Znów nie widziałem dłoni, lecz widziałem gniotący się na mojej mamie materiał. Spojrzała się na mnie. Chciałem odzyskać swoje ciało, bo miałem dziwne wrażenie że je coraz bardziej tracę. Przytuliłem ją. Nagle znalazłem się w jej ciele. Mniejszy wzrost, inne ręce, nogi, włosy, głos. Byłem baaardzo zdziwiony. Odczuwałem lekki dyskomfort. jakbym stracił samego siebie. Spróbowałem wyjść z pomieszczenia. Wyrzuciło mnie. Mogłem próbować DEILD'a ale to było zbyt "inne" przeżycie...
To nie byl LD Zyskales swiadomosc wlasnej osoby ale nie snienia. Innymi slowy zachowywales sie logicznie, jak w rzeczywistosci, kontrolowales sie i po przebudzenie nie dziwily cie twoje akcje.... ale w sytuacji zycia po smierci! Nie wiedziales, ze snisz.
W sumie to też miałem dylemat czy to było LD
Ale miałem świadomość gdy się wybudzałem. Ze świadomością wyszedłem ze snu prościutko do łóżeczka I się nie ruszałem zastanawiając się czy próbować DEILD'a. Ale nie spróbowałem bo chciałem dobrze to zapamiętać ;P
Nawet jak to nie było LD to jestem zadowolony z przeżycia.
Budzę się dzisiaj w nocy. patrzę na zegarek - trochę po czwartej. Postanawiam, że zrobię WBTB zaraz po tym technikę Fowo. Po 25 minutach rozbudzania (czytaj: układania kostek rubika) położyłem się spać. Wyobrażałem sobię te energie, lecz później wpadłem na inny pomysł. Energię LD (złotą) Zamienię na część ubrania. Wyobraziłem sobie jak kula rozpływa się po moim ciele tworząc kombinezon z przedniej strony ciała. Energię WILD'a (srebrną) rozpuściłem tak, żeby pokryła tylną część ciała. Tak ubrany w energie wchłonąłem nowy ciuszek do ciała i w każdej części go wymieszałem. Czułem się po tym rewelacyjnie. Przekręciłem się na bok i zasnąłem.
Rezultat:
Nie wiem jak to się dzieje. W sumie mało mnie to obchodzi, ważne że mam LD Jestem w łazience. Mama robi pranie. Nagle stwierdzam, że muszę zrobić wszystko żeby się uświadomić. Podnoszę siłą woli pralkę wmawiając sobie "uświadom się wreszcie". Unoszę się w powietrze myśląc co muszę jeszcze zrobić, żeby się uświadomić. Powoduję że w domu zaczyna padać śnieg. Nagle olśnienie! "TO JEST SEN!". Wreszcie udało mi się to ogarnąć. Euforia. Zacieszanie. Sen był meeega wyraźny. W pomieszczeniu był mój kolega. Zacząłem mu gadać, że jestem we śnie. Dialog:
- Jesteśmy we śnie, ty nie istniejesz!
- Jesteś tego pewny? Ja bym się spytał nauczycielki, bo z tym nie ma żartów.
Stwierdziłem, że rozmowa z projekcją nie ma sensu. Postanowiłem zwiedzić miejsce w którym się znajduję. Poszedłem wzdłuż korytarza. Otwierałem drzwi które mijałem. Za jednymi były jakieś drewniane schody prowadzące w dół. Dalej otworzyłem drzwi które były w ścianie na zewnątrz bloku. Na ok 4 piętrze. Coś jakby zamiast najwyższego okna w tym bloku były drzwi które otworzyłem: http://www.olmar-gp.pl/images/listing_photos/169_a.jpg
Zamknąłem je i szedłem dalej. Na końcu korytarza były drzwi do jakieś sypialni. Wszedłem tam, i stamtąd wyszedłem na balkon. Przypomniało mi się, że planowałem kiedyś zrobić z bloku bryłę tak, aby zamiast ziemi był drugi dach. Wywinąłem nogi na ścianę i udałem się w stronę dachu. Gdy już tam doszedłem, wyobraziłem sobie, że blok jest wielką bryłą która nie stoi na żadnej płaszczyźnie. Poszedłem sprawdzić czy się udało i... Dupa, nie ma. Próbowałem jeszcze drugi raz ale bezskutecznie. Stwierdziłem, że spróbuję czegoś innego. Hop - znów na ścianę bloku, na balkon i już jestem w jakimś salonie. Powiedziałem sobie, że jak będę wychodził przez drzwi od mieszkania to wyjdę do jakieś galerii handlowej. Otwieram i... TAAAAKIE WYJEB*** Centrum! Było takie gigantyczne, że się nie łapałem w tym wszystkim. Coś w ten deseń, tlko z 3 razy większe: http://kuchnie.pl/share/global/News/upload/0/304-.jpg
Pamiętam, że przechodziłem obok jakiegoś sklepu z kaloryferami i jakaś projekcja zachęcała mnie do kupna jakiegoś kaloryfera który dodatkowo zwilgotnia powietrze. Śmiać mi się chciało. Dalej im dłużej chodziłem tym bardziej traciłem świadomość. Aż kompletnie ją straciłem. pamiętam tylko jeszcze kawałek części nieświadomej, jak szukałem plecaka koleżanki, bo zapomniała na jakiś trening. Potem ćwiczyłem hantlami i je kupowałem.
Świadomiec bardzo fajny
Przyznam, zacny LD'ek.
Dawno takiego nie miałem, a chciałbym, bo właśnie w takich można zobaczyć cuda.
Moja nocna przygoda:
Wracam sobie ze szkoły, wszystko jak zawsze. Z plecaczkiem i kumplami, mijam jeden blok. Mijam drugi. Zaczynam sobie obgryzać skórkę z polików (mam taki zwyczaj ostatnio ;p) Odgryzam sobie duży kawał miąska. Łapie ręką za polik i macam dziurę którą wygryzłem. Czuję w ustach metaliczny posmak i nadal żuję kawałek polika. Zaczynam panikować. Nagle zorientowałem się, że nie może to dziać się na jawie! Skoczył mi puls i zacząłem szybciej oddychać. Emocje wzięły górę i pach leżę w łóżku. Nie ruszam się i nie otwieram oczu. Czekam trochę. Wyobrażam sobie, że mam FA i powoli otwieram oczy. Widzę swój pokój. Robię RT i... JAWA!!! Tada! I znowu spieprzyłem LD'ka
Jak spojrzałem jeszcze na zegarek to była 00:30. Miałem bardzo wyraźny sen i prawie LD śpiąc półtorej godziny I na pewno to nie było FA, bo zapisałem sen i teraz nadal go mam zapisanego ;p
Wczoraj miałem egzaminy próbne z matmy. Mięliśmy 90 min + dyslektycy, którzy przedłużali. Skończyłem w niecałą godzinę i zostało mi ok 50 min. Postanowiłem że się zrelaksuję/wiciszę. Położyłem się na ławce (jak ostatnio siedziałem z zamkniętymi oczami i próbowałem osiągnąć trans to się ze mnie nabijali p, zamknąłem oczy i zacząłem odpływać. Po ok 15 min dopadło mnie dziwne uczucie, którego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Prawdopodobnie były to wibracje, dosyć mocne. Przy wydechu się zaczynały i kończyły razem z rozpoczęciem wdechu. Były częstotliwości ok 2 razy na sekundę. Było to nawet przyjemne... Za każdym wstrząsem, bo to były bardziej wstrząsy niż jakieś falowania, czułem jakby ławka na której leżę i krzesło podnosiły się razem ze mną i głowa zostawała skręcona lekko w lewą stronę. Takie coś co ok 0,5 sek. I tylko przy wydechu. Dalej się to zmieniło bo działo się przy wdechu. Trochę mnie to z dziwiło. Cząsłem się tak z 10 minut i dalej wstałem, żeby przypadkiem nie odpłynąć, bo nie wiedziałem co po tym może nastąpić... Wiecie co to mogło być?
Osławione wibracje przed OOBE, czyli hipnagogi czuciowe związane z rytmem oddechu. Ja mam je z częstotliwością 20/ minutę, twoje są dziwnie szybkie.
Wracam po przerwie. Trochę mnie tu nie było i na nowo muszę zacząć się łapać w nowych tematach... Macie do polecenia jakieś dobre lektury na forum? Pewnie straciłem trochę wartej zdobycia wiedzy...
Zamierzam jeszcze uzupełniać w miarę regularnie wpisy tutaj. Muszę wrócić do dzienniczka, który przez kilka miesięcy kurzył się na komodzie przy łóżku, przypomnieć sobie techniki itp.
Ostatnio nawet miałem kilka spontanów... Szału nie ma - kilkusekundowe, ale zawsze coś. Jakaś motywacja!
Tak więc oto jestem
Hmm .. po części obaliliśmy teorię że LD nie powoduję zmęczenia => http://www.psajko.fora.pl/swiadome-rozmowy,4/dlugie-ld-i-nadmierne-zmeczenie,7129.html#72341
Tego się nie spodziewałem...
Dzięki, na pewno przeczytam
Zauważyłem, że ostatnio mam duże problemy z koncentracją... I w ogóle jest ze mną źle. Przedwczoraj położyłem się z zamiarem wyciszenia się i ogarnięcia myśli, i było to dla mnie prawie niemożliwe. Mój umysł zaczął uciekać wszędzie gdzie to możliwe. Musiałem cały czas sobie coś wizualizować. Dopiero po 30 minutach osiągnąłem stan w miarę lepszy, bo udawało mi się stworzyć obiekt na którym mogłem się skupiać. Była nim mała błękitna kulka energii skupienia. Wizualizacje działają na mnie najlepiej... I tak moje myśli się rozbiegały, ale już nie tak bardzo. Wczoraj przy daydreamingu też miałem problemy, a dzisiaj nie zapamiętałem żadnego snu... ;/
Ale jestem dobrej myśli, dzisiaj też próbuję
Myślenie o niczym jest ciężkie , ja potrafię ale tylko przez krótki czas . BTW. to też najlepsza kotwica do WILD'a. Jeśli się umie perfekcyjnie nie myśleć o niczym
Nie da się nie myśleć o niczym, da się tylko nie zwracać uwagi na te myśli, one cały czas swobodnie będą krążyć, odejdą na "inny poziom", ale i tak ich całkowicie nie usuniesz. Kiedyś też ktoś o tym pisał, lecz nie potrafię sobie przypomnieć kiedy, gdzie i kto...
No, ale do takiego stanu właśnie będę dążył
No właśnie o to mi chodzi . Potocznie tak napisałem Bo niewiedziałem jak to nazwać.
Dobra, od jutra porządnie biorę się za siebie. Mój plan jest taki, żeby przez co najmniej tydzień ćwiczyć samą pamięć snu. Dalej zamierzam skupić się na wybudzaniu bez otwierania oczu, Następnie na technikach i świadomości za dnia. Będę się chwalił efektami i porażkami.
Pierwszy etap czas zacząć!
Dzisiaj było dobrze. Po obudzeniu pamiętałem 3 sny, jeden bardzo dobrze, drugi średnio a trzeci przebłyskami. Ale zawsze coś. Najbardziej zdziwił mnie pierwszy, bo sny zwykle u mnie nie mają jakiegoś logicznego podziału i przemyślenia, a ten miał. Było to coś w rodzaju opowiadania detektywistycznego, gdzie każdy element miał jakąś rolę. Ja byłem detektywem i badałem sprawę jakichś więziennych uciekinierów. Ogólnie rzecz bardzo przyjemna. Tej nocy czekam na więcej
Muszę przyznać, że nastąpiła znaczna poprawa, bo ostatnie sny mam przeładowane emocjami, full HD i nawet pamiętam swoje myśli
Dzisiaj trzy z czego dwa mega wyraźne a trzeci pamiętam tylko mniej wyraźnymi scenkami. Generalnie jestem zadowolony i od środy zabieram się za ćwiczenie wybudzania z zamkniętymi oczami.