ďťż
gosiaczkowo
Znowu skyrim się śnił, nie pamiętam żadnych szczegółów...



Dovakhiin, dovakhiin
Ile smoków ?

Też grasz? Jak chcesz to możemy przez neta spróbować(jak coś to pisz na gg w profilu mam), bo jest jakiś mod, a smoków na razie mało utłukłem, 4 chyba

ja na 14 lvl przeszedłem fabułę główną łatwa ta final battle, z pomocą walczysz.

Pamiętam wciąż pierwszą niefabułową walkę ze smokiem. Użyłem wszystkie 6 mikstur leczniczych i na koniec i tak się jeszcze musiałem spellem leczyć ;D
ale ja wyjątkowo skyrimamam nieorginałkę, bo chciałem kupić jak stanieje, a on po roku wciąż 130 :/



Nie gram, ale się dobrze znam na grze

W końcu LD, było jakby podzielone na 3 części, po przebudzeniu się w jednej, zasypiałem nieświadomie, miałem jakiś zwykły sen, w którym dochodziłem do miejsca zakończenia pierwszego LD(nie było to dokładne miejsce, np. jedno LD skończyło się na podwórku, a drugie zaczęło na drodze koło domu). Najdziwniejsza była 3 "część" LD. W pewnym momencie jakbym stracił część pamięci ze snu. Byłem pewny że w tym śnie już się uświadomiłem. Szedłem, i przeskoczyłem kałużę, byłą mniejsza grawitacja, podskoczyłem na około 2m, chciałem w czasie skoku polecieć, jednak nie udało się. Zrobiłem TR, Dopiero wtedy mogłem lecieć. Pierwszy raz podczas lotu nie rzucało mną na boki, nie było najmniejszych problemów z utrzymaniem toru lotu. "położyłem się" w powietrzy, wystawiłem ręce do przodu i leciałem. Udałem się w kierunku lasu. Na moim sadem widziałem jakieś wysokie drzewa(wszystkie były iglaste). Właściwie to bardziej wyglądały jakby rosły na jakiejś górce, lub w powietrzu. Jedno z nich było naprawdę olbrzymie. wyglądało jak jakaś porośnięta igłami rakieta. Kiedy miałem przelecieć na sadem, zauważyłem, że lecę za nisko, jednak było za późno. Uderzyłem w drzewa. Po chwili odbiłem się od gałęzi i poleciałem dalej. Pop przeleceniu kilku metrów obudziłem się. Ten 3 LD był trochę dziwny. Ta "wyrwa w pamięci", do tego 2 razy na około sekundę miałem kamerę zza pleców, dostawałem lagów, i w czasie lotu, pojawiła mi się na środku jakaś rozmazana kropka. Wyglądało to, jakby podczas kręcenia filmu na kamerę spdła kropla wody

Widzie, że obecnie brak snów ze skyrima Ciesz, się, że Ci się nie śniła Nocna Matka w trumnie xD

Zastanow sie czy nie straciles wtedy swiadomosci, im mniejsza swiadomsc w LD tym latwiej wychodzi latanie a pozostala kontrola jest losowa,

Swiadomosc na 90% mialem. Po zrobieniu tego TR mialem jeszcze w glowie mysl "zajebiscie, w koncu mam LD" No i chyba az takie dziwne nie jest, jesli 50 LD minimalnie zwiekszylo moja kontrole

Ja wciaz jeszcze miewam LD ktorych nie potrafie kontrolowac, albo pojawi sie pojedyncza projekcja, ktora niszczy mi LD. Faktycznie mozna powiedziec, ze od pewnego czasu prawie nic kontroli sie nie nauczylem.

Dziś 2 LD, i jeden zryty sen.
W żadnym LD nie miałem prawie kontroli. Bardzo chciałem latać, ale nie mogłem, podskakiwałem, kombinowałem jak mogłem. Dopiero po wielu próbach udawało mi się wznieść w powietrze, ale po przeleceniu kilkunastu metrów, była niewidzialna ściana od której odbijałem się, spadałem na ziemie i znów próbowałem polecieć...
Zwykłego snu już dawno nie miałem takiego powalonego.
Byłem w jakimś Pokoju. Stało tam tylko zwykle krzesło, było małe, wielkością przypominało krzesełka jakie są w podstawówce w 1 klasie. W pomieszczeniu nie było żadnych drzwi, okien itp. Było tylko niewidzialne źródło światła na samym środku pod sufitem. ściany były czarne i spływała po nich krew(efekt czytania crepypast ). Przez cały sen siedziałem na tym krzesełku, z paczką ruskich fajek w ręku, i po spaleniu jednego szluga, natychmiast odpalałem nowego. Te fajki to prawdopodobnie jest efekt tego, że coraz mniej pale(2-3 dziennie ^^), i że w poniedziałek mama jedzie do szkoły i dowie się, że pale(przejebane będzie ).

Dzis jeden sen. Szedlem do kosciola. Przy wejsciu staly w rzedzie osoby ktore ida do bierzmowania, a przed nimi ksiadz. Ustawilem sie w tym rzedzie. Za chwile sie obudzilem. Zadnych szczeglow nie pamietam.

Jeden sen. Siedzialem przy kompie. TAK, siedzialem, mialem w reku myszke, a nie jak w wiekszosci snow "jestem monitorem" Ogladalem kod jakiegos dosyc duzego moda do cs'a (mial okolo 2 tysiecy linijek kodu). Poczatek moda wygladal normalnie, jednak w pewnym momencie pojawil sie jakis koles ktory byl narysowany. Nie mial kolorow, same kontury. Machal prawa reka

Jeden sen. Pamietam tylko koncowke. Bylem w szkole. Mielismy miec jakas lekcje. Juz byla dziwna rzecz, by weszlismy do klasy gdzie mamy tylko matme, a nauczycielka byla od biologi. Wszyscy weszli, oprocz 2 kolegow ktorzy siedzieli na lawce przed klasa i rozmawiali z nauczycielka. Okazalo sie ze maja zbuzyc hale przy szkole gdzie mamy w-f(wczesniej we snie bylem tam, i odpadaly ze scian rozne czesci, rowniez byla mowa o zniszczeniu jej). W zwiazku z tym, maja nas przeniesc do francuskiej szkoly ktora nazywa sie "lilije"(nie wiem o co chodzi z ta nazwa. Jedyne z czym mi sie to kojazy to wiersz[ballada, czy jeszcze cos innego], napisane przez Mickiewicza). Oczywiscie mowila, ze tam bedzie inaczej itp. Wrocilem do klasy. Ci dwaj koledzy i nauczycielka tez pojawili sie w klasie. Nauczycielka zawolala mnie do biorka, zeby porozmawiac o projekcie z biologi( w gimbazie kazdy musi zrobic projekt, zeby mogl wyjsc z 3 klasy. w realu robie tak jak w snie z biologi). Zawolala rowniez innych z mojej grupy. Kolega szukal kartki, powiedzialem ze moge mu dac. Odwrocilem sie. On juz stal przy mojej lawce i cos robil, a drugi kolega stal za nim, i mazakiem rysowal mu na ramieniu kutasa
cos jeszcze bylo, ale podczas pisania zapomnialem...

Dzis mialem ciekawy sen. Przez najmniejsza chwile nie bylem soba, tylko jakbym ogladal film.
Na poczatku w kuchni jakiegos domu nieznanego mi z jawy przy sniadaniu(a moze obiedzie? ), matka poklcila sie, na koncu wygonila go z domu. Po chwili zaczela sprawdzac wszystkie pomieszczenib, szukajac syna. Byl w swoim pokoju na pietrze, lezal na dziwnym, bardzo waskim lozku, twarza do dolu, i rekami zakrywajac glowe. Zaczela go przepraszac, pocalowala go w glowe... Tutaj sen jakby przewinal sie do przodu... Kobieta w panice podbiegla do okna, wyczuwalem strach. Zamknela je, wrocila do syna(zapomnialem powiedziec, mial okolo 20lat), zowu go przepraszala i pocalowala w glowe. Z ta roznica ze teraz lezal w lozku, ktore wygladalo jak dla malych dzieci, w takimi szczebelkami zeby nie wypasc, jednak wielkoscia bylo jak normalne. Wtedy kobieta wstala, "kamera" uniosla sie. Przy lozku stala dziwna postac, w czarnym ubraniu. A na glowie miala cos co wygladalo jak maska. Byla koloru szarego, z przebijajacymi sie odcieniami zgnilej zieleni, brazu i czerni. Idealnie na srodku, przez cala twarz przechodzilo cos co wygladalo jak duze szwy. Efekt "ulepszalo" jego spojrzenie, a dokladniej jaskrawo czerwone oczy. Wtedy bylem pewny, ze zabierze chlopaka, poniewaz matka chciala go wyrzucic. Jednak nic takie sie nie stalo. Spojrzal sie na kobiete i powiedzial jedno zdanie "jaka szkoda ze musisz go zabrac".
Nie kojarze zadnego miejsca, czy osoby ze snu, ale czulem sie jakbym znal ich od dawna. Przez caly sen nie widzialem twarzy tego chlopaka, a kobieta zachowywala sie po wygonieniu syna, jakby dobrze wiedziala co sie swieci, ze przyjdzie demon

Dziwny sen miałem. Wszedłem do pokoju, chciało m się spać, było ciemno. Wziąłem koc, od razu był dziwny, jakby mokry. "zasnąłem", obudziłem się, rozmawiałem z tatą, powiedział, że coś się mamie stało, i jej ubranie jest "całe w krwi i szczochach". Skojarzyłem to z moim "kocem" poszedłem do pokoju, było ciemno cały czas, jednak wzrok jakby się przyzwyczaił. Podniosłem ten "koc" okazało się, że jest to jakieś białe płótno, złożone. Po rozłożeniu, po środku była duża, czerwona plama, na której było widać żółtawy kolor. Kolor żółty był identyczny, jak zimą olany śnieg więc od razu wiedziałem że nie spałem pod kocem, tylko przykryty tym zakrwawionym ubraniem mamy

Byłem w sklepie spożywczym we wsi obok mojej. Byli tam kumple z mojej klasy, kupowali dopalacze, jednak z powodu zakazu handlu dopalaczami, w sklepie były sprzedawane jako "środek do czyszczenia kibli". Na opakowaniu w którym były te "dopalacze" było zdjęcie jakieś szczotki do kibla i szczur

Trochę pomieszany sen. Jechałem do miasta na jakieś badania do lekarza, i jak się nie mylę złożyć papiery do szkoły. Fakty bardzo często się zmieniały. Na początku wsiadłem do autobusu jakim jeżdżę rano do szkoły, w autobusie, zobaczyłem pewnego...(odpuszczę sobie określenie go, powiem tylko, że bardzo go nie lubię ^^), nie siedzieliśmy, tylko staliśmy przy kierowcy. Patrzył się na mnie takim jakby błagalnym wzrokiem. Byłem na niego lekko mówiąc zdenerwowany. Ale przez ten wzrok, zrobiło mi się go żal, i od niechcenia coś do niego powiedziałem. Potem byłem przy jakimś moście, na plaży. Dokładniej to wyglądało tak, jakby na plaży była usypana 2-4 metrowa górka, porośnięta trawą która wyglądała jak ta na grach z lat 90 a na tej górce była droga która kończyła się na brzegu plaży i dalej był most. zjechałem z tej drogi rowerem za mną jechał bus którym wracam ze szkoły. Zjechałem z drogi na dół, a kierowca za mną, wjechałem z powrotem, on nie mógł podjechać, wtedy powiedziałem sobie "To się Zenek wkurwi"(naprawdę ten kierowca ma na imię Zenek i jest baardzo nerwowy ), potem jechałem tym samym busem, jednak kierował nim już mój wujek. Szukaliśmy lekarza, był za drzwiami z numerem 22. W pewnym momencie wysiadłem z busa i wszedłem do budynku, był tam pokój z numerem 22, a przed wejściem 3 czy 4 schodki i ławeczka, gdzie siedziało paru moich kumpli.
W całym śnie bardzo często zmieniały się osoby miejsca itp. niż napisałem jednak wiele zapomniałem

Dziś sen można powiedzieć "proroczy", bo sytuacja bardzo podobna wydarzy się w niedzielę Wszedłem do kościoła, w ławkach siedziało może 5 osób w całym kościele(który wyglądał całkiem inaczej niż w realu), od razu szybkim krokiem podszedł do mnie ksiądz i zaczął opierdalać że nie byłem 3 dni na rekolekcjach, a chce iść do bierzmowania(w realu też przygotowuje się do bierzmowania, i nie byłem na rekolekcjach, bo trochę chory jestem - ale człowieku przetłumacz temu księdzu że przy 38 gorączki nie można iść do kościoła )

Ze względu na to, że autosugestia na mnie bardzo słabo działa, a dokładniej nie działa w ogóle, trochę ją ulepszyłem. Techniką silvy wprowadzam się w stan alfa(czy jak to się tam nazywa ) i dopiero stosuję "udoskonaloną" autosugestie. Oprócz zwykłego "pamiętam sny" czy "mam świadomy sen" powtarzam sobie takie zdania: "w śnie są rzeczy przypominające o zrobieniu TR", "Dzisiaj autosugestia działa na mnie 10 razy lepiej" itp. Może się wydawać, że to głupie, jednak na mnie działa bardzo dobrze, po pierwszym dniu stosowania tego miałem sen, w którym rozmawiały ze sobą koleżanki z mojej klasy i jedna powiedziała takie zdanie "jak przed snem myślę o tym, że chce mieć sen erotyczny to nigdy tak nie jest, ale za to jak mam sen nieświadomy to orgazm jest zajebisty" - widać podpowiedź od podświadomości że to sen

Piotreq183 napisał: . Może się wydawać, że to głupie, jednak na mnie działa bardzo dobrze,
I właśnie dlatego, że tak myślisz, działa na ciebie lepiej

Nie powiedziałbym, że to była podpowiedź. Jak sporo o czymś myślimy, to po prostu staje się częścią marzeń sennych. Zauważ, że w takiej sytuacji rzadko zrobisz TRa a raczej podłączysz się do rozmowy, albo sam zaczniesz rozkminiać coś o temacie, ja bym to nawet traktował jak zmyłkę

Odpuszczałem sobie "dzisiaj nie chce mi się, nie robię WBTB" itp. Od teraz biorę się porządnie za LD(który to już raz...).
Zapamiętałem dziś 3 sny, wszystkie o tej samej tematyce i odwzorowujące pewną cześć wczorajszego dnia. Wczoraj z okazji urodzin dostałem od kumpli "prezent", po lekcjach spaliliśmy(można się domyśleć jaki prezent ), zajebałem się jak cholera(żeby nie było, że uzależniony jestem czy coś, paliłem w życiu 2 razy), po prostu nie ogarniałem już. W każdym z trzech snów, sytuacja była identyczna jak na realu, obudziłem się strasznie zmęczony...

Dzisiaj jeden sen. Byłem w jakiejś organizacji, która zajmowała się paranormalnymi wydarzeniami, jakimiś stworzeniami itp. Razem z jakimś moim przyjacielem(z tej organizacji, z reala go nie znam), mieliśmy zająć się potworami, które były w "innym wymiarze", łapały ludzi, i używały jakiejś mocy(coś w rodzaju plucia z ręki), po której ludzie tracili ubrania byliśmy w jakimś budynku, który wyglądał jak powiększony i lekko zmieniony mój dom. Złapali mnie, i mojego kumpla z organizacji, byliśmy przywiązani do jakiś sznurków które nie przeszkadzały w ruchach, i można było poruszać się po całym pomieszczeniu. W pewnym momencie przeniosłem się do "naszego wymiaru" jednak to samo miejsce. Zobaczyłem dołek w którym u "kosmitów" stał ten kumpel. Jakiś koleś kopał tam łopatą, w pewnym momencie okazało się, że kumpel czuje jak dostaje łopatą(sam tego za bardzo nie ogarniam ), później koleś który kopał, zwymiotował na niewidzialnego kolegę. Wróciłem do kosmitów. Powiedziałem, że mam sposób na ucieczkę, bo "wszystko co robi się, tam zostaje przeniesione tu, ale musi być w ty samym miejscu(cytat ze snu). Jedyne co jeszcze pamiętam to, to że udało nam się uciec

W śnie rozmawiałem z raperem słoniem, był to chyba jakiś wywiad. Wiem, że mieliśmy coś razem nagrać, bardzo się cieszyłem Później przeniosło mnie do CS'a

W końcu coś zapamiętałem Kumple powiedzieli mi, że mają dobry sposób na zarobek. Mieliśmy sprzedawać na łom jakiś "nikotynowy sznur" czy coś takiego. Poszliśmy do jakiejś szopy, wisiał tam sznurek o długości może 60 cm, na jego końcu, około 20 cm było dziwnie postrzępiony, odciąłem tą końcówkę nożyczkami. Mieliśmy dostać za to 30zł. Tutaj mam "wyrwę" w pamięci. Następnie pamiętam jak jechałem busem ze szkoły do domu. Zatrzymaliśmy się w lesie(normalnie tam nie przejeżdżamy, nawet nie kojarzę tego miejsca), kierowca gdzieś poszedł, ja wyszedłem, szybko spaliłem fajkę, odwracam się, a bus powiększył się do około 15 siedzeń, i siedzieli koledzy z klasy, którzy wzięli się tam nie wiadomo z kąt. 3 osoby też paliły fajkę, zdziwiłem się, bo przecież będzie śmierdzieć i kierowca kapnie się. Obudziłem się.

Dzisiaj dwa sny.
W pierwszym, byłem kolo mojego domu na drodze, i stało oprócz mnie tam kilka naście osób, wszyscy w takich samych odległościach, każdy wyglądał tak samo, wiedziałem że jesteśmy zombie(mimo ludzkiego wyglądu). W pewnym momencie 2 osoby zaświeciły się na chwile na zgniło-zielony kolor, i to stało się po chwili z moim wzrokiem. Wiedziałem, że w tym momencie zmieniłem się w "zombie-matke"(chora wyobraźnia xD). Odszedłem od nich, i spotkałem Boczka i Paździocha ze "Świata według kiepskich". Zaczęli mi gadać coś o zombie i tak dalej. Powiedzieli, mi, że przez to że jestem zombie-matką mam ograniczone ruchy czy coś takiego. Była to prawda bo musiałem chodzić na czworaka a ruchy miałem cholernie mocno spowolnione. Poszedłem(a raczej doczłapałem się) do mojego sadu,. zobaczyłem, że na dole jest jakiś dziwny budynek, cały drewniany. Spadłem ze skarpy, i chciałem wrócić do sadu, jednak nie było szans, żeby w takim stanie podszedł pod tak stromą górke. poszedłem na podwórko na czworaka, kiedy dochodziłem do sadu spotkałem jakiegoś młodego chłopaka który powiedział do mnie słowa"sram na Paździocha, bo on nie sra z rękami podniesionymi do góry, wiec musiałem go wysrać" Jednocześnie pokazywał na jakąś mała drewnianą budkę. Później znalazłem się na jakimś łóżku, wszystko było zamglone, zamazane, były tylko ciemne kolory, które bardzo się zlewały. widziałem jakieś ludzkie głowy, miałem przez chwile wrażenie, że jestem w kościele. W moich rękach pojawiła się jakaś mała miseczka wypełniona galaretą. Mimo swoich małych wymiarów, sprawiała wrażenie, że jest bez dna, ponieważ kilkanaście centymetrów od powierzchni galarety widziałem ludzkie głowy, na których było mało, dosyć długich włosów, te głowy miały w sobie coś z głów niemowlęcych. Włożyłem twarz do tej galarety i zacząłem ją jeść. Wtedy w głowie usłyszałem jakiś dziwny, ponury głos który jakby czytał jakieś opowiadanie. Było coś o jakiś zjadaczach, czy połykaczach grzechu którzy nazywają się Logernami(czy czymś takim, nazwa dziwna, zaczyna się na L), przejmują na siebie grzechy i choroby innych osób, jednak wtedy choroba zombie zaczyna nad nimi przejmować kontrole. W ty momencie niemal całkowicie straciłem wzrok, widziałem tylko ciemne plamy kolorów, wiedziałem, że jestem tym "Zjadaczem grzechu" byłem z siebie bardzo dumny
Drugi sen też był lekko przyryty jednak nie tak bardzo, i nie pamiętam zbyt wiele. W pewnym momencie byłem pod szkoła, były tam osoby z serialu "Ranczo", było coś o jakimś pogrzebie. Potem znalazłem się koło domu, wiedziałem, że jest wojna mimo, że nie słychać było wystrzałów itp. Potem zauważyłem że na skarpetce miałem pełno białych, obrzydliwych larw. Zdjąłem buta i skarpetce, która aż rozciągnęła się pod ciężarem robaków. Idąc z nią w ręku wszedłem do domu, znalazłem się w olbrzymiej, dziwnie zbudowanej kuchni, z kimś przez chwile rozmawiałem. Wiedziałem że muszę znaleźć Hitlera i Stalina i ich zabić.

Na początku snu oglądałem film który nazywał się "oszukać przeznaczenie"(później co chwile przenosiłem się do tego filmu, ale nie rozmawiałem z nikim, nic nie robiłem itp.), tak naprawdę to nie przypominał tego filmu. W jakimś betonowym schronie, który wyglądał jak normalny dom, oblany w środku betonem mieszkały 3 dziewczyny które były lesbijkami i "bawiły się"... Z czasem zaczęli pojawiać się tam nowi ludzie. Kiedy było ich około 10, ostro pokłócili się. Z Ciemnego korytarza wyleciał jakiś lekko otyły koleś, ze karabinem który wyglądał jak zmodyfikowany kalach Zaczął strzelać do wszystkich po kolei, jedna osoba która leżała na ziemi prawie została przecięta. Ocalała tylko młoda dziewczyna ze swoim dzieckiem, i ten napastnik Strzelał bez przerwy przez około 20-30 sekund, a mimo to nie skończyła mu się amunicja mimo naprawdę małego magazynka

Już zaczyna mnie to nudzić. Ostatnio LD miałem 10 listopada... Robię WBTB kiedy tylko mogę, przed snem zawsze jakąś technikę i nic. Już zaczyna mnie to wkurwiać. Rano pamiętałem jeden sen, ale wywaliłem go zaraz z pamięci...

Trzepnij mózg i zapytaj - "Stary, o co Ci chodzi?"

Mi zawsze pomaga w takich sytuacjach.

ostatni post incestusa z tego tematu: http://www.psajko.fora.pl/wewnatrz-sennego-swiata,6/sen-vs-sniacy,6939.html i post wyżej pitsiunia podsunęły mi pomysł. Przed snem postanowiłem "porozmawiać" w myślach z podświadomością, jak z człowiekiem(kolejny pomysł który może komuś wydawać się głupi:D ). Mówiłem do niej, że wiem o tym, że jest królową sennego świata, prosiłem o LD(jeszcze trochę i do czubków mnie zamkną ) i takie bzdury. Nakręciłem się na LD jak cholera, w 100% byłem pewny, że zadziała to. Jedyne co dostałem to jeden słabo zapamiętany sen.
Pamiętam kilka urywków z początku snu, z kolegą rozmawiałem o jakiejś grze przez neta(Raiderz jak się nie mylę). Później znalazłem się we Fromborku(tam gdzie Kopernik zmarł xD), jednak wyglądał całkiem inaczej. Stałem na jakimś placu, przed dziwnym budynkiem, myślałem że to jest biedronka. W ręku trzymałem snajperkę, wycelowałem w jakąś starszą kobietę, idącą jakieś 10 metrów odemnie. Gdy mnie zobaczyła zaczęła uciekać, wystrzeliłem, nie trafiając. Nie wiem co stało się z bronią, ale ja zacząłem uciekać. Dalej, przy końcu ściany budynku, zobaczyłem mojego sąsiada(nie lubimy się lekko mówiąc), nie zwróciłem na niego większej uwagi, jednak po kilku metrach zawróciłem, podbiegłem do niego. Chciałem groźnie brzmieć, i go nastraszyć słowami "nic nie widziałeś", ale trochę nie wyszło, bo miałem strasznie miły głos Kilka metrów dalej był kolega z mojej klasy, przebiegając obok niego krzyknąłem "Ty też". Dalej biegłem w jakimś parku, dosyć długa była ta droga(myślałem, że okrążyłem całe miasto), wróciłem do miejsca gdzie strzelałem. Psy już coś szukały. Usłyszałem, że zostały zabite 3 osoby, bardzo się przeraziłem, ale chciałem znaleźć pocisk, aby nie było żadnych śladów. Na chodniku była okrągła, o średnicy może 5 centymetrów plama krwi, a pół metra dalej, na takiej samej plamie krwi, leżał cały czerwony pocisk. Myślałem, czy mam go niepostrzeżenie kopnąć gdzie, schować do kieszeni czy połknąć. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić zniknął na moich oczach.

Hehe, tego wariactwem bym nie nazwal, nietrudno zauwazyc jak proszenie podswiadomosci przypomina modlitwe do Boga. Ta druga z pewnoscia jest duzo skuteczniejsza i popularniejsza, ale dam glowe ze mechanizm maja ten sam

Dziś miałem wiele pokręconych snów, teraz nie potrafię ich opisać, ponieważ pomieszały mi się w głowie i wszystko wygląda jak jeden sen a było ich 3 czy 4 Przed ostatnim snem(była to godzina 8-9) nie mogłem zasnąć, ale po pewnym czasie prawie udało mi się wejść świadomie. Dodatkowo nie wiele brakowało do uświadomienia się w nim, bo miałem wiele fałszywych przebudzeń i wiele razy "Zasypiałem" w śnie

W KOŃCU,Po prawie 2 miesiącach udało się Wydaje mi się, że LD uzyskałem dzięki sylwestrowi, ponieważ późno zasnąłem i czas snu całkowicie się popieprzył. W nocy śpię około 6 godzin, a w dzień 4-5. Wczoraj w dzień zasnąłem, obudziłem się koło 20, odrobiłem lekcje(czyli przepakowałem się na piątek) spać poszedłem o 23, dosyć szybko zasnąłem, bardzo szybko wchodząc w fazę REM(chyba dzięki przespaniu się w dzień), miałem sny z jakimiś potworami, jednak nie bałem się, już wtedy miałem przebłyski świadomości, że to może być sen. Sen był bardzo płytki, a obrazy senne często przechodziły w hipnagogi, wybudzałem się itp. Po jednym wybudzeniu(prawdopodobnie fałszywym), bardzo szybko zasnąłem, i znalazłem się w swoim pokoju, była noc, bardzo ciemno. Z pokoju obok wyszła moja podobizna, jednak było w niej coś dziwnego, strasznego. Mój klon miał dziwny wyraz twarzy, i szedł przed siebie, powoli, bezmyślnie, miałem wrażenie jakby mu mózg wyjęli. Wiedziałem na 100%, że to sen jednak bardzo przestraszyłem się tego typa i zamknąłem oczy, żeby się wybudzić. Później po obudzeniu, od razu spróbowałem WILD'a. Byłem pewny, że jest późno w nocy, jednak godzina była około 23.30-24 ponieważ słyszałem jak tata w pokoju obok przekłada strony książki. W paraliż zacząłem wchodzić bardzo szybko, miałem odrętwiałe nogi, nie mogłem wziąść dużego wdechu, jednak zasnąłem nieświadomie. Sen w dzień, i prawie dwugodzinna przerwa musiały zadziałać jak bardzo dobrze zrobiony WBTB. Chociażby dlatego, żę normalnie nie wchodzi się do fazy REM po 15 minutach snu

Wreszcie wracam do dobrej formy Dziś 2 uświadomienia się, a czego LD było tylko jedno, bo pierwszego uświadomienia prawie nie pamiętam, wiem tylko że była noc i od razu wywaliło mnie.
W drugim miałem dosyć długie LD. Uświadomiłem się w domu(Prawdopodobnie, dzięki "technice" która wpadła mi do głowy wieczorem, i postanowiłem ją przetestować). Zobaczyłem tatę który szedł do mojego pokoju, a po chwili w kuchni zobaczyłem go wychodzącego na dwór, "dwóch ojców?", TR i mam piękne LD. Nie chciało mi się wychodzić na dwór, więc uniosłem się do góry przenikając przez sufit(pierwszy raz mi się udało). Kiedy byłem nad dachem, poleciałem w stronę sąsiadów, podczas lotu cały czas opadałem w dół, a po wymuszonym lądowaniu musiałem nabrać dużej wysokości. Po jednym z takich upadków, i podniesieniu się, była noc, a podczas lotu obraz strasznie się kiwał w górę i w dół. Ledwo doleciałem do domu sąsiadów i wszedłem. W tym momencie miałem już obniżoną świadomość, bo nie robiłem dodatkowych TR, a leciało mi się łatwiej. Po wejściu, wybiłem pięścią jakieś dziwne szyby które mieli w drzwiach, i wszedłem a tam... Zobaczyłem "bawiące się" lesbijki(LOL ). Gdybym miał pełną świadomość, pewnie bym to olał, ale w takiej sytuacji nie mogłem się oprzeć przed dołączeniem do "Zabawy" W pewnym momencie całkiem straciłem świadomość, a po chwili obudziłem się.
Chyba podświadomość zaczyna ze mną walczyć w LD. I wczoraj, i dzisiaj dopadała mnie noc, w dodatku, dziewczyny przez które obudziłem się
Ze snów zwykłych, miałem 3, z czego 2 w połowie zaczynały się od początku i dobrze wiedziałem co za chwilę się stanie. Były trochę pochrzanione, w jednym było o jakimś psie, który w zimę ciągnął jakieś sanki, a drugiego nawet opisać nie potrafię. W 3 śnie, chodziłem po lesie, zbierałem grzyby, i wrzucałem do pojemnika z roztopionym serwer, bo chciałem rozpocząć handel pizzami
Ta moja "technika" polega na tym, aby przy każdym przebudzeniu w nocy, na chwilę otworzyć oczy, zrobić TR, dokładnie rozejrzeć się po pokoju zwracając uwagę na szczegóły, zrobić kolejny TR i zasnąć. Wydaje mi się, że może działać, ponieważ nawet jeśli nie wykonałem TR'a podczas snu, to i tak dosyć mocno zwracałem uwagę na szczegóły snu. Jeśli byłby ktoś chętny, to proszę o przetestowanie tego na sobie

Ale wczoraj combo zajebałem ^^
3 LD i jeden udany WILD, a to dzięki temu, że wieczorem się przespałem. Zasnąłem koło 20, obudziłem się koło 22, za jakieś 30 min, od razu poszedłem spać. Wiedziałem, że od razu wejdę w REM, więc spróbowałem WILD'a. Traciłem świadomość, ale nie wyszedł, jednak uświadomiłem się chwilę po zaśnięciu. Byłem koło mojego domu, postanowiłem polecieć, jednak nie mogłem, bo chciałem unieść, się na kilak metrów w górę, a zamiast tego poleciałem kilkaset, i nie mogłem się zatrzymać. Wtedy zobaczyłem, że siedzę, na krześle, odsunąłem je z pod dupy, i zacząłem spadać. Kiedy uderzyłem w ziemię upadłem, po podniesieniu się, obraz strasznie się bujał, mimo że ja się nie ruszałem, za chwilę wywaliło.
Po obudzeniu otworzyłem oczy, zrobiłem TR, i położyłem się, trochę leżałem, aż w koń zaczęło mną bujać strasznie, wiedziałem, że już mogę być w śnię, ale nie byłem pewny, więc nie ruszyłem się. Było całkowicie czarno. Aby sprawdzić czy to sen, czy tylko wibracje, postanowiłem uspokoić te bujanie(jeśli nie śpię, to nigdy się nie udaje). Poczułem, że nic się nie dzieje. TR, nawet nie wiedziałem czy zrobiłem, bo ruchy miałem lekkie, a dotknięcia do nosa nie poczułem. Postanowiłem wstać, okazało się, że byłem przykryty kołdrą, drugi TR-sen. Była noc, czułem się strasznie dziwnie. Próbowałem coś wyczarować(w dziwny sposób, chyba miałem niski poziom świadomości), przez przypadek uderzyłem się w gardło. Poczułem w gardle smak krwi, całkiem zrył mi się, ten tępy LD'ekowy móżdżek. Postanowiłem, że sprawdzę, czy obrażenia ze snów przenoszą się, na reala(kompletny brak świadomości?). Uderzyłem się, 2 razy w policzek, i raz z pięści w czoło. Postanowiłem się obudzić. Po obudzeniu, pierwsze co zrobiłem to dotknąłem policzka.
Próbuję kolejnego WILD, jednak straciłem świadomość. Znalazłem się w pewnym momencie w śnie, w którym szedłem drogą, obok domu mojego wujka. Wszystko było niewyraźne, myślałem, że nadal robię WILD'a, a niewyraźne wszystko jest bo to hipnagogi, obraz zrobił się normalny, a wtedy TR i LD Próbowałem lecieć, ale zaraz mnie wywaliło, nie wiem czemu.

Prawie zapomniałem opisać LD Znowu osiągnąłem go na skutek przespania się przez około 2 godziny(wiem, bo LD był około 15-20 min po zaśnięciu. Nie utrzymałem się w nim długo ponieważ miałem problemy z widzeniem. Lewe oko, miałem zamknięte całkowicie, a prawe do połowy. Na początku nie mogłem ich otworzyć, a kiedy w końcu się udało, okazało się, że otworzyłem prawdziwe oczy

Nie otwierajcie oczu we śnie! Najlepiej sobie wyobrazić, że zdzieracie zasłonę z twarzy, albo przemywacie brud z oczu.

Przez te parę dni mojej nieobecności na forum, miałem jednego słabego, krótkiego LD, na dodatek prawie wcale go nie pamiętam... Miałem do tego jeden dziwny sen. Byłem w nim projekcją w LD jakiegoś chłopaka którego nie znam. Próbowałem go nauczyć jak się poruszać po sennym świecie, jak latać, co robić itp. Był bardzo tępy, wszystko trza było powtarzać mu po kilka razy, i musiałem sam to robić. Ogólnie sprawiał wrażenie jakby bał się cokolwiek robić, bo może coś mu się stać.

Dzisiaj 1 lub 2 sny, strasznie długie i trochę pomieszane, na dodatek w drugim 2 razy mogłem osiągnąć LD, ale sam nie wiem czemu się nie udało.
W pierwszym chlałem z pijakami z serialu "ranczo". łaziliśmy po jakimś miasteczku, co chwila piliśmy jakiegoś browara, jabola albo paliliśmy szlugi. Sen dosyć długi i ciągle było w nim to samo.
W drugim często zmieniało się otoczenie, 2 razy prawie się uświadomiłem(wiedziałem,że to sen ale TR nie zrobiłem, a w drugim przypadku nie zadziałał). W pierwszym przypadku bałem się czegoś zrobić(już nie wiem co to było), ale pomyślałem "przecież to sen, nic się nie stanie", a TR'a nie zrobiłem ;/ Za drugim razem gdy zauważyłem, że to sen byłem w jakimś mieście i szedłem z jakimiś 2 osobami. Pomyślałem wtedy "to jest sen, gdy zobaczę tramwaj muszę zrobić TR", za chwilę zobaczyłem, TR zrobiłem i dupa. Dalej nieświadomy sen.
Wydaje mi się, że takie sytuacje mogą pojawić się wtedy gdy informacje, że to sen, mam zrobić TR itp. wynikają z fabuły snu i podchodzą z podświadomości, a nie tak jak jest zwykle, że świadomość odzywa się z takim pomysłem.

Nawet jak informacja pochodzi ze snu, a TR wykonujesz za dnia uważnie, to zyskasz świadomość. Całe TRowanie polega na przenoszeniu nawyków z jawy do snu. Samo przeniesienie rytuału nic nie da, przeniesiony musi zostać cały poważny proces myślowy związany z TRem.

TRy zawsze robiłem i robię tak samo, do tej pory działały. Widocznie jakiś pojedynczy wybryk podświadomości.
Sny miałem dzisiaj 3. Poszczególne części snów bardzo dobrze zapamiętane.
1. Wszystko działo się na moim podwórku. Było tam dużo osób z mojej rodziny i znajomych. Nic ciekawego się nie działo, do momentu pojawienia się "potwora". Był to kot. Wyglądał jakby był strasznie wychudzony, cały czarny, w niektórych miejscach czerń przechodziła w paski ciemnego fioletu. Wiedziałem, że w poprzednim śnie już go widziałem(albo był to sen również z dzisiejszej nocy, albo w tym samym śnie już go widziałem), mówiłem każdemu, że znowu się pojawił. Ludzie mieli mieszane uczucia z tego powodu, jedni się bali, drudzy byli podekscytowani, inni byli zdziwieni lub nawet się cieszyli.
2. Razem z moją kuzynką i jej koleżanką mieliśmy "wypłynąć kajakami w podróż" jak to określiła. Pamiętam moment jak mama pakowała mi jedzenie do plecaka. Następny co pamiętam to jak wysiadaliśmy z kajaków na jakąś wyspę. Nie było tam skrawka ziemi, jedynie sama skała, a kawałek od brzegu wyspy(a właściwie wysepki) Była dosyć duża jaskinia. Mimo, że jaskinia była jakieś 4 metry od brzegu wysepki, i szybko się kończyła na zewnątrz, to w środku ciągnęła się w nieskończoność. W środku szybko robiło się ciemno ale wiedziałem, że jej koniec nie jest blisko. Po wyjściu, od razu były rozbite 3 namioty, myślę, że dwuosobowe(z drugiej strony ciekawe jak rozbić namiot na skale ). Każdy z nas zaczął rozkładać, rzeczy przed swoim namiotem. One wyciągnęły z torebek swoje materace, a mój od razu leżał przed namiotem. Mieliśmy coś zrobić, prawdopodobnie iść do tej jaskini. Ale najpierw powiedziały, że trzeba przygotować jedzenie i wszystko ułożyć. Uwinęły się w kilka sekund, a ja miałem strasznie powolne ruchy, byłem dziwnie rozkojarzony, nie wiedziałem co mam robić. Po chwili, kuzynka strasznie się wkurwiła, że obijam się. Poszły wyzwiska, lecz po chwili uspokoiliśmy się. Mimo to nadal była obrażona. Wyjąłem z plecaka parówki zapakowane w foliowe opakowanie, było ich myślę około 10-15 sztuk. Wyjąłem 4 i zacząłem zawijać w jakąś chusteczkę. Wtedy kuzynka powiedziała coś w rodzaju "Pewnie mnie nie przeprosisz". Nie chciałem tego robić, za chwilę się obudziłem.
3. Byłem w jakiejś stodole z 3 kolesiami których nie znam. Staliśmy w jej rogu. Nagle W naszą stronę zaczęło niezbyt szybko biec 3 księży, a w naszych rękach pojawiły się bronie. Ksiądz który biegł po środku, dostał odemnie w klatę cały magazynek z MP5 chyba nie przeżył. Obudziłem się.

Od kiedy chodzę do szkoły, rano pamiętam 1-2 sny, ale zapominam je w szkole, dzisiaj trochę, pomyślałem nad snem i mogę opisać. Stałem w ciemnym pomieszczeniu, obok mnie ktoś był. W ręku trzymałem strasznie zawaloną lufkę, była niemal czarna. A przedemną było wiadro do połowy wypełnione tytoniem, lub tytoniem z zielskiem. Powiedziałem tej osobie, że muszę lufe tytoniem nabić, jednak nie byłem do końca pewny, czy jest to czysty tytoń, czy zmieszany z zielskiem lub dopalaczami. Wziąłem trochę tego tytoniu do ręki, był strasznie dziwny. Pocięty w paski o długości może 4 cm. Raczej wyglądał jak cieniutkie krótkie sznureczki.

Dzisiaj ciekawy sen. Połączenie pewnego modu z cs'a i reala. Całość polegała na tym, że osoby z mojej szkoły, były podzielone na dwie drużyny, i mieliśmy wojnę. Na początku zaczynaliśmy z pistoletami, po kilku zabiciach osób z drużyny przeciwnej dostawało się nową broń(identycznie jak w tej modyfikacji do cs'a), po śmierci automatycznie się odradzało. Ta część snu była bardzo podobna do gry. W dalszej części, w tych samych drużynach, walczyliśmy na jakiejś pustyni, jednak ruchy były takie jak na realu a nie w grze, i używałem głównie ciała do walki. Broń pojawiała się, tylko na moment przy "przechodzeniu na wyższy poziom". Z gry pozostała jedynie lista w prawym górnym rogu kto kogo zabił( jednak były tam dziwne słowa, ułożone z losowych sylab), oraz po uderzeniu kogoś, na środku pojawiała się niebieska cyfra, pokazująca ilość zadanych obrażeń. Ze snu, dokładnie pamiętam tylko jeden moment. Obok mnie ktoś przechodził, w kapturze na głowie. Złapałem go za głowę, odciągnąłem na bok, po czym 4 razy uderzyłem pięścią. Dopiero wtedy pomyślałem, żeby spytać jak się nazywa, bo nie wiem z jakiej jest drużyny. Powiedział swoje imię i nazwisko, i wtedy go puściłem(na realu w takiej sytuacji, jeszcze gorzej by dostał ^^ ). Za chwile, zobaczyłem kolegę z mojej klasy, który chciał do mnie podejść. Od miejsca w którym pojawił się, przeszedł jakieś 3 metry pod lekką górkę i zaczął wspinać się, na coś w rodzaju, schodka który miał niecały metr wysokości. Już prawi wszedł Wtedy spokojnie podszedłem do niego, i próbowałem kopnąć go z całej siły w klatę(tak jak ja to lubię ), jednak trafiłem w twarz. Od razu zleciał w dół, prosto w kałuże. Podniósł się, i zaczął gadać, że to przesada, że starczy tej zabawy itp.

http://www.youtube.com/watch?v=QpjN4tdT7F4


Kolejny powód, żeby zamiast w cs'a grać w wiedźmina ^^

Liczyłem, że w tym roku wyciagne 100 ld, a w tym momencie nie wiem czy bedzie 40. Tak bardzo sie staram a znowu nic nie wychodzi. Przez szkole nawet nie pamietam snow zwyklych, jak wstane nie ma nawet chwili na zastanowienie sie nad snami. Zastanawiam sie czy nie odpscic, bo nawet nie ma motywacji do kontynuowania tego wszystkiego bardzo zaluje, ze pod koniec roku mialem przerwetod ld bo przyniosla tylko problemy...

Dlatego mówię, że bez sensu jest liczenie sobie LD, niepotrzebna napinka.
Jak chodzisz do szkoły na tą samą porę, to jednego dnia ustaw sobie budzik na 5 minut później.

Coś się chyba ruszyło. Miałem dziś akcję, że podczas robienia WILDa straciłem świadomość, jednak nagle zauważyłem jakieś stworki, pomyślałem, że to nie dzieje się naprawdę, w tym momencie całkowicie obudzilem się. Jednak nawet noe wiem czy był to sen czy hipnagogi, ważne że coś sie dzieje

Nareszcie coś zapamiętałem. Jeden dosyć krótki sen. Wracałem że szkoły. jednak zamiast kolegów był tam mój kuzyn, i mała kuzynka która ma 7 lat. Kierowca chciał żeby kuzynka miała frajde z jazdy i robił ostre zakręty oraz sprawiał że autobus podskakiwal. Na realu jest tam 5 zakrętów naprawdę ostrych, w śnie były jeszcze gorsze, a na dodatek po obu stronach drogi były olbrzymie przepaście, wiedziałem że w końcu nie wyrobimy się. Na ostatnim zakręcie wlecielismy do olbrzymiego koryta rzeki. Szybko poszedłem na tył i wziąłem plecak kuzynki i schowalem do swojego, leżał tam również dziwny pistolet który też zabrałem. Nagle pojawiły się 4 skórzane torby. Zawiesilem je na lewej ręce. Byłem pewny zs ttzeba będzie płynąć do brzegu, jednak po wyjsciu byliśmy na lądzie i pojawił się mój drugi kuzyn.

Trochę poczytałem creepy pasty i od razu efekty w snach. Tak chorej nocy już dawno nie miałem zaczęło się od tego że budzilem się co trochę przekonany że jeszcze nie spałem. Cały czas miałem jeden sen, który trwał dalej nawet po kilku obudzeniach. Dodarkowo chwilę przed obudzenien i po obudzeniu leciał mi w głowie kawałek słonia "święta 2009"(zapraszam do przeslichania na yt, tekst posrany chociaż są gorsze). Cały sen polegał na tym że byłem w budynku który był niby moja szkoła lub halą która w rzeczywistości połączona jest że szkoła. W śnie był to dosyć duży budynek pokryty na ścianach, podłodze i suficie sniezno białymi kafelkami. Od czasu spotykałem tam jakiegoś małego dzieciaka który biegał i czasami krzyczał i bardzo brutalnie i krwawo zabijałem go za każdym razem mialem na sobie bluzę która po zabójstwie całą utrwaliła się w krwi. Wtedy bieglem gdzieś pomiędzy prysznicami i kiblami które były obudowane dziwnym drewnem, równie białym co kafelki. Chciałem wyrzucić bluzę tak żeby policja jej nie znalazła. Potem w pewnym momencie pojawialem się w innym miejscu. Jedyną roznicq była taka że miałem inna bluzę i na scianach i podłodze były ślady krwi. Wszystko powtórzyło się 3 czy 4 razy. Wtedy znalazłem się w jakimś pomieszczeniu tsk samo białym jak poprzednie. Biegalo tam jakieś 10-20 takich samych jak wcześniej malyh dzieciaków. Zdenerwowalem się. Zanim obudzilem siebzabilem chyba 3 z nich, z czego najefektowniejsze było roztrzaskanie przodu czaszki o podłogę PSYCHOL ^^
Dziś na dobranoc znowu jakas pasta dla ciekawych snów

Troche mnie tu nie bylo. Zrobilem sobie przerwe. Jedynie bardziej zaczelem sie przygladac zwyklym snom. I doszedlem do wniosku, ze jesli dobrze sie na nich skupic, i pokazac podswiadomosci zainteresowanie nimi, mozna dostac wiele ciekawych, "dobrych graficznie" i poprostu niesamowitych snow.
LD mialem dzisiaj jedno slabe, calkowicie przypadkowe. Kiedy uswiadomilem sie, lecialem bardso szybko, nie moglem sie zatrzymac, a niebo bylo calkowicie czarne. Po chwili mnie wywalilo.
Doszedlem do wniosku ze bez sensu jest liczenie LD. Ile bedzie tyle bedzie, zawsze xostaje obserwacja snow zwyklych

Znowu mam pojebane sny. Pełno krwi, morderstwa, potwory, fałszywe przebudzenia w których coś wyciąga mnie z łóżka itp.

Dzisiaj sen w ktorym bylem w swiece z gry morrowind. Wyglad byl taki sam jak w grze, nawet byly jakies rownie ubogo efekty dzwiekowe. Klimat byl poprowtu zajebisty(morrowind to byla moja pierwsza porzadna gra na kompa, do tej pory lubie zagrac ). Chodzilem troche po swiecie, rozmawialem z ludzmi. Po jakims czasie znalazlem sie w moim domu. Czekalem tam na kilku "wojownikow" ktorzy mieli mi pomoc w starciu z jakims potworem. Przychodzili ludzie, po jakims czasie czekalismy juz tylko na mojego wujka. Zobaczylem ze jedzie z jakims gosciek bardzo dlugim tirem. Myslalem, ze chce zastawic droge aby potwor nie mogl przejsc. Usiadlem na lozku i wszyscy czekalismy az wujek przyjdzie do domu. Czekalismy, czekalismy i czekalismy. Az skonczyla sie faza REM

Beka Śniło mi się, że macie ShoutBox na Psajko xD