ďťż
gosiaczkowo
@incestus

Opieram się na tym co czytam, żaden ze mnie teoretyk, mogę wrzucić wypowiedź, człowieka zmagającego się z tymi samymi pytaniami.

"Tu pojawia się zasadzka. Skoro entropia stale wzrasta, to w jaki sposób mimo to, powstały tak rozbudowane i skomplikowane struktury jak obiekty kosmiczne, czy nasze ciała? Jak zrodziły się złożone z cząstek elementarnych atomy? Gdy skończycie czytać ten tekst, poziom nieuporządkowania wszechświata będzie nieco wyższy niż w tej sekundzie. Ergo, kosmos w pierwszych chwilach po wielkim wybuchu musiał odznaczać się daleko mniejszym chaosem niż ten, który obserwujemy obecnie! Swojego czasu kontrowersyjny fizyk i kreacjonista Kent Hovind (IMO naciągacz), stwierdził, że widzi w tym fakcie zaprzeczenie koncepcji wielkiego wybuchu. W przyrodzie nie zdarza się aby eksplozja dawała początek jakiejś organizacji, a wręcz odwrotnie. Pomijając to, że słowo "wybuch" nie jest najszczęśliwszym terminem pasującym do słynnej teorii i znalazło się w nazwie niejako przypadkiem; możemy sobie uzmysłowić z jak poważnym problemem mamy do czynienia.

Muszę przyznać, że owe zagadnienie - roli entropii w momencie powstania wszechrzeczy - zaprzątało mi głowę dość długi czas. Niestety nie znalazłem w swoich książkach żadnego dokładnego wyjaśnienia poświęconego w całości temu problemowi, ale chyba wpadłem na odpowiedź. Klucz stanowi złamanie symetrii.

Żeby poprawnie naświetlić sprawę cofnijmy się o ponad 13,7 mld lat, konkretniej do 10^-43 sekundy po powstaniu świata. Gorąco, gęsto i niestabilnie - oto obraz tzw. ery Plancka. Temperatura około kwintyliarda stopni (33 zera) nie pozwalała się uformować żadnym skomplikowanym obiektom; nawet tak niewielkim jak protony i neutrony! Była to bardzo jednolita, kipiąca zupa - czysty chaos. Przynajmniej z punktu widzenia żywej istoty, dla której takie środowisko jest nie tylko niezdatne do życia, ale nawet do wyobrażenia. Ale czy zamęt powstały w chwilę po wielkim wybuchu tak samo postrzega fizyka?

Spójrzmy z innej perspektywy. Wystrzelona w 2001 roku sonda Wilkinsona dokonała pomiaru różnic temperatur mikrofalowego promieniowania tła. Efektem była swoista mapa młodego wszechświata. Ukazała ona coś niesamowitego: różnice pomiędzy temperaturami w różnych częściach kosmosu są niemal żadne. Innymi słowy wszechświat zaraz po narodzinach był jednolity. Tworzył na swój sposób piękną, spójną całość. Znowuż teorie poświęcone wielkiej unifikacji (zwłaszcza GUT) przyznają, że w pierwszym ogniu wielkiego wybuchu nie istniały oddziaływania fizyczne w znanym nam dzisiaj kształcie. Oddziaływanie silne, oddziaływanie słabe, elektromagnetyzm oraz grawitacja stanowiły wówczas jedną super-siłę. (Notabene, odnalezienie sposobu, czy wzoru na powrót unifikującego te cztery siły jest Świętym Graalem fizyki.) Dopiero gdy przedwieczna symetria uległa złamaniu, osobliwość pękła niczym roztrzaskana szklanka. Okazuje się zatem, że pierwotna kipiąca zupa, wcale nie musi być utożsamiana z nieporządkiem, w przeciwieństwie do dzisiejszego wszechświata.

Pamiętajmy, że wzrostu entropii nie da się zatrzymać. Nawet jeżeli gdzieś następuje jej zmniejszenie, to dzieje się to kosztem energii i uporządkowania innego układu. Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki entropia całego kosmosu będzie rosła dopóki nie osiągnie on stanu o najniższej możliwej energii. To będzie śmierć cieplna wszechświata - temperatura spadnie do zera absolutnego. Co prawda od ery wielkiego chłodu dzielą nas setki miliardów lat, ale prędzej czy później nadejdzie, uniemożliwiając egzystencje jakiejkolwiek formy życia. Wszędzie będzie ciemno, zimno i martwo."



Hmmn moja teoria jest zbilżona do RastA dusza to czysta świadomość, dla której jedyne co istnieje to to co ona odbiera(niewiem, czy nikt się nie zgubił w tej filozofii) coś co doznaje wszystkiego dookoła nie ważne czy sen, czy nie, liczy się to co doszło do ciała, jest świadkiem, obserwującym wszystko co się dzieje zarówno myśli jak i czyny.

Bibol : brakowalo mi takiego artykulu, mimo wszystko nie odpowiada on na pytanie czemu w ogole materia sie organizuje i komplikuje. Skoro od bakterii do krolika spadla entropia, to kosztem entalpii jakiego ukladu?

Azz : W takim razie gdzie jest dusza ( swiadek ) kiedy spimy gleboko lub stracilismy przytomnosc? Ulatuje ?

Cały czas mózg coś wytwarza podczas snu jest razem z nami i odbiera to co śnimy, podczas utraty przytomności, również śnimy, tyle, że nie da się nas obudzić, w skrajnych przypadkach może nastąpić śmierć kliniczna.



Nie spodziewaj się odpowiedzi ode mnie bo.. sam bardzo chętnie bym ją poznał. Jak znajdę coś sensownego podzielę się tym tutaj, tego samego oczekuję od Ciebie

Edit: Azzaz931 napisał: Cały czas mózg coś wytwarza podczas snu jest razem z nami i odbiera to co śnimy

Wow.
dnia Śro 23:29, 28 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Azz : Mowie o prawdziwych utratach przytomnosci. Dostajesz w leb, otwierasz oczy po sekundzie, okazuje sie, ze minelo 5 godzin. Gdzie byl swiadek wtedy?

Kiedyś miałem pseudo śmierć kliniczną w której zemdlałem, a jednak coś widziałem i byłem wszystkiego świadom.

Azzaz931 napisał: Cały czas mózg coś wytwarza podczas snu jest razem z nami i odbiera to co śnimy
Mózg raczej nie tyle odbiera to co śnimy, a tworzy to co śnimy.

incestus napisał: Azz : Mowie o prawdziwych utratach przytomnosci. Dostajesz w leb, otwierasz oczy po sekundzie, okazuje sie, ze minelo 5 godzin. Gdzie byl swiadek wtedy?
Bardzo doświadczeni medytujący mówią, że mają zachowaną obecność podczas głębokiego snu czy utraty przytomności.

Jak nasz wszechświat zginie, to trudno, pozostaje nieskończoność innych, tam się udadzą nasze dusze. Na pewno po śmierci wszechświata nie będzie pustki, pustka po prostu nie istnieje.
Odpowiadając na pytanie, skąd chęć przetrwania: przecież życie na ziemi musi istnieć, gdyby nie było tej chęci, to nic by to nie dało, bo tylko reinkarnacji było by więcej, a nikomu nie udało by się osiągnąć nic w życiu, tym, lub innym. I według mnie, dusza nie powstała, ona po prostu jest.

incestus napisał: Azz : Mowie o prawdziwych utratach przytomnosci. Dostajesz w leb, otwierasz oczy po sekundzie, okazuje sie, ze minelo 5 godzin. Gdzie byl swiadek wtedy?
Bardzo doświadczeni medytujący mówią, że mają zachowaną obecność podczas głębokiego snu czy utraty przytomności.[/quote]

Doswiadczeni moze i maja, ale zanim sie doswiadczyli, to gdzie sie podziewala ich dusza podczas fizjlogicznych spiaczek?

I skoro dusza przechodzi od ciala do ciala, to jaki jest bilans dusz? Jak rosnie przyrost naturalny, to tworzy sie wiecej dusz? Co z nimi dzieje sie, jak nie sa potrzebne? Ze zwiazku dwoch dusz tworzy sie nowa dusza, czy w dziecko wchodzi stara, niezalezna?

Przedstawię moją teorię na temat ilości dusz: nasza Ziemia nie jest jedyną planetą, na której jest życie. Jedna planeta ginie, druga się tworzy.
Nawet na naszej planecie jest wystarczająco dusz, niestety, innych zwierząt jest coraz mniej a ludzi coraz więcej, więc ich dusze nie mają wyboru i albo muszą iść do ciała człowieka, albo znaleźć inną planetę.
Jeśli kosmos jest nieskończony, to znaczy, że dusz też jest nieskończoność. Szczerze mówiąc, od myślenia o nieskończoności boli głowa, bo jest "mniejsza" i "większa" (np. porównać wszystkie liczby naturalne z tylko parzystymi).
Myślę nad tym czy może w jakimś innym życiu mogę być zły, a może dusza ma ustaloną naturę na zawsze?

Snów też większość ludzi nie pamięta, a jednak są, dusza o tym wie, ale mózg nie pamięta.
Mózg musi pracować na jakiś falach, podczas utraty przytomności, a alfa, beta i theta nie pasują, pozostają delta, podczas których śnimy.

Edit: Można też powiedzieć, że dusza jest esencją życia, bez której człowiek jest rośliną, która przecież. Też źyje.

No dobra...
Chudy - a co ze zwierzetami? Ludzka dusza musi isc do czlowieka? A jezeli do zwierzecia, to czy do mrowek, grzybow, bakterii? To tez zywe jednostki. Jezeli do czlowieka z kolei to co z dusza dziecka z zespolem downa, nie rozwija sie? Czy w ogole dusza sie rozwija?

Azz: Czyli dusza jest w kazdym z nas, ale nie jest Nami? Jest gosciem, dzieki ktoremu zyjemy i zbieramy doswiadczenia, ale kiedy odchodzi zabiera te doswiadczenia a nasza swiadomosc danej osoby sie traci?

Nie wiem, czy dusza może wybrać ciało, czy jest mu narzucone. Być może tak jest, że dusza psa będzie wolała ciało psa, a człowieka ciało człowieka. Myślałem nad tym, czy się rozwija, ale jak jest tak, że istnieje nieskończoność czasu, to być może niestety zawsze będzie taka sama.
Jest wiele teorii, my nie wiemy, która jest prawidłowa.

Chudy Edd napisał: Przedstawię moją teorię na temat ilości dusz

Co najwyżej tezę.

@Azz Dusza nie jest esencją życia, jak sam wspomniałeś roślina nie ma duszy, a żyje.

Dusza = osobowość. Brak osobowości, człowiek jest tylko ciałem, maszyną martwą, a działającą. Można to porównać do auta którym jedziesz nagle zatrzymujesz się i wysiadasz zostawiając włączony silnik, działające puste auto. Kiedyś dawno temu jak człowiek nie umiał czegoś wyjaśnić, tworzył bajki i mity i tak oto powstała dusza, kolorowe, ładne i pocieszające wytłumaczenie zarówno kwestii "JA" jak i czym lub kim człowiek jest po śmierci.

Nawet jeśli w jakiś magiczny sposób przy użyciu abrakadabra po śmierci z Twojego ciała, ulotni się niematerialna dusza to jak zamierzasz nią być? Jeśli różnorakie wypadki mogą spowodować skasowanie pamięci? Jak chcesz być sobą bez mózgu, w którym są zawarte wszystkie informacje o Tobie.

Wyobraź sobie teleportowanie: Urządzenie A i B, są ustawione naprzeciw siebie.
W urządzeniu A jesteś Ty i masz zostać teleportowany, pojawić masz się w miejscu B. Efekt prosty, jesteś w punkcie A, skanowanie... pojawiasz się w punkcie B i jednocześnie znikasz w punkcie A. Ale czy to dalej Ty? Czy dalej jesteś sobą? Dla innych, będziesz taki sam, jednak "Ciebie" już tam nie będzie. Bo: co jeśli maszyna nawali i nie zniszczy Twojego ciała z punktu A w efekcie otrzymamy dwie identyczne osoby dwóch "Ciebie", z każdym wspomnieniem, zachowaniem ze wszystkim i we wszystkim do siebie podobne. Dwa identyczne mózgi, kim będziesz osobą A czy B? Czy może obydwoma w tym samym czasie?

@Incestus Nie do końca o to mi chodzi, ale sens jest taki jak piszesz, jest jeszcze naszym paliwem
@Bibol Może źle się wyraziłem, dusza/świadek jest naszą motoryką siłą dzięki której działamy. Siedzi w nas sprawiając, że mamy świadomość, ale to wszystko, uruchamia nas i obserwuje, bo to mózg wpływa na nasze działania.

Zauważyłem, że mieszamy tu religie teistyczne i reinkarnację.
propo mamy gdzieś na forum temat o nirwanie, bo chętnie bym poczytał o tym stanie świadomości.

Azzaz931 napisał:
Siedzi w nas sprawiając, że mamy świadomość, ale to wszystko, uruchamia nas i obserwuje, bo to mózg wpływa na nasze działania.

Na czym siedzi? Jak, po co nas obserwuje i w czym objawia się ta obserwacja? Mózg to Ty, jeśli ktoś zapyta się Ciebie ile ważysz, racjonalniej było by odpowiedzieć około 1,5 kilograma. Mówiąc o tym, że to mózg wpływa na nasze działanie, mówisz dokładnie to, że Ty sam wpływasz na swoje działanie. Mózg to Ty, bez mózgu nie ma Ciebie, tak jak nie ma pizzy bez ciasta. Podsumowując masło maślane.

Azzaz931 napisał:
propo mamy gdzieś na forum temat o nirwanie, bo chętnie bym poczytał o tym stanie świadomości.

Opcja szukaj

Powoli zaczynam rozumiec Azzaza, odnosi sie do duszy jako do zycia a nie tozsamosci. To chyba najracjonalniejsze podejscie : nie ma zadnego powodu, dla ktorego czlowiek starzeje sie. Nie wiadomo dlaczego ludzkie komorki dziela sie w sposob pozostawiajacy strate, tak jakby same odmierzaly sobie czas, mimo, ze potrafia dzielic sie perfekcyjnie i teoretycznie zyc wiecznie. Smierc ze starosci to akumulacja zmian wynikajacych z powolnego wylaczania funkcji kolejnych komorek a nie wynik wplywu srodowiska ( nie mowimy tu o chorobach, ktore i tak sa wynikiem spadku odpornosci z "lenistwa" komorek ) Z tej perspektywy wiec wyglada to tak, jakby zycie wchodzilo, hamowalo i opuszczalo zbitek materii jakim jest czlowiek.

incestus napisał: Andrewek napisał: Bardzo doświadczeni medytujący mówią, że mają zachowaną obecność podczas głębokiego snu czy utraty przytomności.
Doswiadczeni moze i maja, ale zanim sie doswiadczyli, to gdzie sie podziewala ich dusza podczas fizjlogicznych spiaczek?
To nie dusza jest w głębokim śnie lub śpiączce.
To co jest i w czym spoczywają doświadczeni medytujący we śnie i w śpiączce jest tam zawsze, nawet zanim się doświadczą. Ogólnie mówi się że jest 24h na dobę przez całe życie, tylko tego nie rozpoznajemy.

@up2 tak o to mi chodzi.